Artykuły
Irlandczyk w Polsce: Murder in Silesia / Morderstwo na Śląsku
Autor: PEADAR DE BURCA.
Publikacja: Środa, 8 - Luty 2012r. , godz.: 10:43
Murder in Silesia
A man tried to kill me this week. Attempted murder. He also tried to kill my family as well. But what really annoys me is the weapon he used. Sawn-off shotgun? Machete? Did he try to drop a piano on top of us from a 12th storey window? No. He tried to kill us by selling me a car.
Not any old car, but a beautiful, gorgeous machine, sleek as a shark, my kind of hard-charging, diesel-burning, head-turning car - das Auto - this was the one, this was the car that ticked all the boxes; cool, powerful, fast but with enough space to pack the whole de Búrca tribe and take them on an adventure solving mysteries in Wroclaw. Browsing the pictures on the otomoto website, I caught the whiff of luxury in my nostrils and couldn't let go. It had all the bells and whistles - metallic paint, onboard computer, heated front seats, leather interior, sat nav and only 56,000kms on the clock. A car so sexy that you wouldn't know whether to drive it or ask it out on a date. I could see myself making fancy with such a machine, getting to know Poland in it, driving to Bialystok with the bones of the Elephant man rattling in the boot every time I took her to 120kms on a good stretch of road. Contrary what people say, 120kms is the best constant speed, not for fuel consumption, but for the mild high of dragging blood to the rear of the cerebral cortex. I had visitors coming to visit from Ireland and this car would not only be useful in ferrying them around Slask, but would also be a symbol of my social standing and a sure sign that I was adopting to my new home. Nothing says Poland more than a high performance German car.
But no. This car was designed to kill whoever bought it. Despite the 'information' on the car's documents, it had been in a crash and the frame had been welded back together. At this point I would like to thank the mechanics at M-Auto in Katowice and our car expert who was helping us. Their thorough inspection of the car found the fatal flaw. Oh to be sure, the car would have driven fine, but the first crash, however minor would have led to multiple fatalities. The seller, whom I don't believe for a second didn't know about it, feigned innocence... and the Oscar for best actor goes to... Why am I so convinced of his guilt? The car is still on the otomoto website... surely any honest person would do everything they could to get this deathbox off the website as soon as possible? But it's still out there, this sexy siren luring any car lover onto the rocks to doom. I'm told there is no way of proving this man's guilt in a court of law. No way of proving that he buys crashed cars cheap and refurbishes them to a glamorous standard and sells them for 60-80 thousand zlotys. That's roughly what me and my family's lives were worth to this man. Some might call him a clever man... I sure there are other clever men like him out there, makes me wonder how many cars like this are being driven on the road right now? How many unsuspecting Poles are on a countdown timer to destruction? You might think I'm being melodramatic, but I have important questions that are essential for the safety of others; why is the car still for sale on the otomoto website even though we wrote to them and told the about it? How could the car's documents and computer data not reveal that it had been crashed? HOW? There is a family out there who will see this car and take this 'information' at face value and then... I would love to tell you the exact car, I would love to warn you, but for legal reasons my hands are tied.
By trying to kill us with a car and not the usual gun/knife routine, this man has made me suspicious of something I love. No longer do I look at cars with a mixture of awe and lust. Now I wonder what danger lurks beneath the attractive body, a lot like looking at Angelina Jolie but wondering what kind of STD's she's carrying. All I can say is have a good mechanic check your car. The people at M-Auto, Katowice were the honest men who helped me. Good men. I owe them more than this column can give them. They saved my family's life.
Morderstwo na Śląsku
W tym tygodniu pewien człowiek próbował mnie zabić. Usiłowanie zabójstwa. Mało tego, próbował zabić również moja rodzinę. Ale to, co naprawdę mnie wkurza to narzędzie zbrodni. Obrzyn? Maczeta? A może próbował zrzucić nam na głowę z 12 piętra fortepian? Nic z tych rzeczy. Próbował zabić nas, sprzedając nam samochód.
Nie był to żaden stary grat. Wręcz przeciwnie - piękna, wspaniała fura, smukła jak rekin, dokładnie taka, o jakiej śniłem, z silnikiem Diesla, za którą każdy się obejrzy - das Auto - nie przejdziesz obok niej obojętnie, jest cool, mocna, szybka, ale wystarczająco obszerna, aby pomieścić całe plemię de Burca i zabrać nas wszystkich na odkrywanie mrocznych tajemnic Wrocławia. Przeglądając oferty na stronie otomoto, poczułem zapach luksusu. Tej okazji nie mogłem odpuścić. Miała wszystko, co potrzeba: lakier metaliczny, komputer pokładowy, podgrzewane przednie siedzenia, skórzaną tapicerkę, nawigację i tylko 56.000 km na liczniku. Sexy. Doprawdy, sam już nie wiesz, czy nim jeździć czy może umówić się z nią na randkę. Już widziałem siebie za kierownicą, zwiedzającego Polskę, jadącego do Białegostoku, a w bagażniku, za każdym razem, gdy przekraczam 120km/godzinę, klekocą kości człowieka - słonia. Zapewne jestem w tej opinii odosobniony, ale uważam, że 120 km/h to najlepsza stała prędkość. Może nie ze względu na zużycie paliwa, ale z powodu lekkiego haju, w jaki wprawia cię krew uderzająca do głowy. Przyjmowałem gości z Irlandii i samochód ten byłby nie tylko praktycznym środkiem transportu po Śląsku, ale również symbolem mojego statusu i czytelnym znakiem, że zapuściłem korzenie w moim nowym domu. Cóż może lepiej służyć wizerunkowi Polski niż dobrej klasy niemiecki samochód?
Nic z tego. Ktokolwiek by go kupił, miał zginąć. Samochód bowiem miał wypadek. Poprzecznice były naprawiane i spawane, o czym nie wspominano w jego "charakterystyce". Tu winien jestem podziękowania mechanikom z serwisu M-Auto w Katowicach oraz ekspertowi, który służył nam pomocą. Dzięki ich dokładnemu badaniu udało się wykryć śmiercionośny defekt samochodu. Oczywiście, podczas jazdy samochód zachowywałby się poprawnie, ale pierwsza kolizja, nawet niezbyt poważna, mogłaby skończyć się śmiercią pasażerów. Sprzedający oczywiście udawał zaskoczonego. Nie wierzę mu. ... and the Oscar for best actor goes to... Dlaczego nie mam wątpliwości, co do jego odpowiedzialności? Wyobraźcie sobie, że samochód ciągle jest wystawiony na stronie otomoto... Nie wydaje wam się, że każdy, u kogo zachowały się choćby resztki poczucia przyzwoitości zrobiłby wszystko, aby bez zwłoki wycofać tę trumnę z oferty? A tymczasem ona tam ciągle jest, niczym seksowna syrena, która kusi amatorów samochodów w czeluść zatracenia.
Jak słyszę, nie da się udowodnić przed sądem winy sprzedającego. Nie da się udowodnić, że kupuje tanio skasowane samochody, odpicowuje je i sprzedaje za 60 - 80 tysięcy złotych. Tyle mniej więcej warte jest dla niego życie moje i mojej rodziny. Zapewne, niektórzy nazwą to sprytem... Świadomość, że jest tu więcej takich spryciarzy skłania mnie do zastanowienia, ile jeszcze samochodów jak ten porusza się po tutejszych drogach? Ilu niepodejrzewających niczego Polaków jeździ takimi bombami zegarowymi? Możecie uważać, że dramatyzuję. Jednak mam parę pytań, które są istotne dla bezpieczeństwa innych ludzi; dlaczego samochód jest nadal wystawiony na stronie otomoto, mimo iż napisaliśmy do nich i opowiedzieliśmy wszystko? Jak to możliwe, że dokumenty samochodu i dane komputerowe nie ujawniają wypadku? NO JAK? Gdzieś, jakaś rodzina obejrzy samochód, weźmie "informacje" za dobrą monetę i... Chciałbym powiedzieć wam prawdę o tym samochodzie, chciałbym was ostrzec, ale mam związane ręce.
Próbując zabić mnie przy pomocy samochodu, a nie tradycyjnie, tzn. pistoletem lub nożem, ów człowiek spowodował, że stałem się podejrzliwy w dziedzinie, którą obdarzam miłością. Już więcej nie będę spoglądał na samochody z mieszaniną podziwu i pożądania. Teraz kombinuję, co też może ukrywać atrakcyjna powłoka. To jakby patrzeć na Angelinę Jolie i zastanawiać się, jakiego rodzaju chorobę weneryczną przenosi. Moja rada jest prosta: postaraj się, aby dobry mechanik sprawdził samochód. Mnie pomogli uczciwi ludzie, mechanicy z M-Auto w Katowicach. Dobrzy ludzie. Mam im do zawdzięczania więcej, niż mogę wyrazić przy pomocy tego felietonu.
Uratowali życie mojej rodziny.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Irlandczyk w Polsce
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze