Artykuły
Rynek pracy: Cel - być średniakiem
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 8 - Luty 2012r. , godz.: 10:00
W 2003 roku powiat prudnicki, mimo wysokiego bezrobocia, należał do tych części województwa, które z negatywnym zjawiskiem braku pracy radziły sobie stosunkowo dobrze. Prudnicka stopa bezrobocia była niższa od średniej wojewódzkiej, a rynek pracy był nieporównywalnie korzystniejszy od sytuacji w takich powiatach jak: nyski, brzeski, namysłowski, kluczborski, czy głubczycki. Dziś sytuacja jest zgoła odmienna.
Po analizie danych statystycznych za lata 2003-2011 nie można wystawić powiatowi prudnickiemu dobrej cenzurki. Województwo opolskie jako całość dobrze sobie radziło, większość powiatów skutecznie przez te kilka lat walczyło z bezrobociem.
Wydobyli się z dna
Największe efekty widać po trzech zachodnich powiatach regionu, które kiedyś politycy chętnie nazywali "opolskim zagłębiem bezrobocia". Sąsiadujący z ziemią prudnicką powiat nyski ze stopą bezrobocia sięgającą niemal 35 proc. (!) zszedł w 2008 roku do 13,9. Nawet obecna wielkość - 18,9 proc., w porównaniu z latami wcześniejszymi nie wydaje się najgorsza. Ogromny postęp poczyniono również w powiecie kluczborskim, w latach 2003-2011 stopa zmniejszyła się tam o 10 proc. Region ten wymieniam nie bez powodu. To powiat porównywalny z prudnickim pod względem demograficznym, Kluczbork jest miastem niewiele większym od Prudnika (do lat 80. XX w. to Prudnik był większy). Oba miasta różni lokalizacja, Kluczbork jest miastem położonym blisko ważnych szlaków komunikacyjnych kraju (aż trzy drogi krajowe) i bardziej "w środku" Polski, Prudnik to miasteczko przygraniczne.
Tylko czy peryferyjne położenie w tak dużym stopniu determinuje lokalny rynek pracy? Niekoniecznie, a dowodem na to jest powiat głubczycki, w którym w omawianym okresie stopa bezrobocia spadła o ponad 6 proc. Przez ten powiat przebiega tylko jedna droga krajowa (nr 38), a miasto powiatowe - mające stymulować rozwój regionu - liczy zaledwie 13 tys. mieszkańców (mniej niż Głuchołazy).
Skąd ta stagnacja
Powiat prudnicki w tym towarzystwie jawi się jako region, w którym czas stanął w miejscu. Różnica w stopie bezrobocia między 2003 a 2011 rokiem wynosi zaledwie 1,4 proc. Oczywiście sytuacja na rynku pracy dynamicznie się zmienia, ale w porównaniu z sytuacją w całym województwie i z poszczególnymi powiatami bez wątpienia można mówić o stagnacji. Co jest tego przyczyną? Najprościej jest zwalić winę na lokalne władze samorządowe, ale włodarze gmin zaraz odpowiedzą, że zwalczanie bezrobocia to zadanie własne starosty, a ten doda, że powiaty nie mają wpływu na realne kreowanie rynku pracy. To przecież zadanie dla przedsiębiorców. Dopóki państwo miało pieniądze to samorządy próbowały organizować roboty publiczne, na szeroką skalę przeprowadzano aktywizacje zawodowe. To pozwalało na nieco sztuczne zwalczanie bezrobocia, ale ważne że ludzie mieli pracę i pensję. Dziś - w dobie kryzysu - tych pieniędzy jest niewiele. Sądzę, że powiatom "opolskiego zagłębia bezrobocia" pomogło samo podkreślanie tego faktu, dzięki czemu środki na zwalczanie bezrobocia szerokim strumieniem płynęły przede wszystkim na zachód województwa. Wielu ludzi udało się prawie na siłę przeszkolić, uzupełnić wykształcenie i dosłownie przyzwyczaić do nawyku pracy, niekoniecznie takiej jaką sobie bezrobotny wymarzy. Powiat prudnicki nigdy nie potrzebował szczególnego wsparcia, bo statystyka mówiła, że u nas nie jest jeszcze tak źle.
Analiza danych wskazuje, że my, jako mieszkańcy powiatu prudnickiego coś przegapiliśmy, że nie wykorzystaliśmy gospodarczej koniunktury państwa, kiedy można było modernizować się, zwiększać konkurencyjność i restrukturyzować. Wyjątkowa sytuacja miała miejsce w latach 2003-2006. To właśnie wtedy powiat prudnicki stracił impet i zamiast zmniejszać bezrobocie stał w miejscu. Doskonale widać to na jednym z prezentowanych obok wykresów. Kolejne lata to już odwzorowywanie tendencji charakterystycznych dla pozostałej części województwa opolskiego, spadek do najniższego poziomu w 2008 r. i wzrost bezrobocia w następnych latach.
Bombą z opóźnionym zapłonem były upadki dużych zakładów pracy: Prudnickich Zakładów Obuwia i Froteksu. Okazało się, że mające swoje korzenie w PRL fabryki nie były w stanie dostosować się do zmieniającego się rynku w swoich branżach, mimo tego, że przetrwały najtrudniejszy okres przemian gospodarczych po 1989 roku. Na rynku pracy nagle pojawiło się kilkuset ludzi, posiadających ograniczone kwalifikacje i nie mających doświadczenia w aktywnym poszukiwaniu pracy. Upadek dużych firm wiązał się ze stagnacją w mniejszych zakładach.
Rok 2004 był ważną datą Polski, bo to właśnie wtedy część państw "starej Unii" otworzyło swoje rynki pracy dla naszych rodaków (m.in. Irlandia i Wielka Brytania).
Cel: być średniakiem
Jakie są perspektywy dla powiatu prudnickiego? Zachodzi tendencja wyrównywania stopy bezrobocia w poszczególnych powiatach, choć wyraźnie korzystniejsza sytuacja panuje we wschodniej części województwa oraz w Opolu. Powiat prudnicki nie ma co liczyć na tytuł "tygrysa gospodarczego" i sukcesem będzie dążenie do sytuacji, w której lokalny poziom bezrobocia znów będzie identyczny do średniej wojewódzkiej.
W Prudniku ruszą wkrótce gminne inkubatory przedsiębiorczości, trudno jednak mówić czy spełnią swoją rolę. Trzeba będzie zaczekać na rezultaty. Niestety, jak dotąd, niewielkie efekty przyniosło powstanie podstrefy ekonomicznej w Prudniku (pow. 11,29 ha). Działa tam jeden zakład produkcyjny z ogromną halą i... niewielkim zatrudnieniem (na razie). Lepsze to niż nic, ale oczekiwania względem podstrefy były zdecydowanie większe, tym bardziej że przedsiębiorcy wciąż inwestują w specjalne strefy ekonomiczne, tyle że nie w Prudniku. Miasto spóźniło się z utworzeniem podstrefy o dobre kilka lat. Pozytywnym przykładem w tym kontekście jest wspomniany wcześniej Kluczbork, którego podstrefa o powierzchni prawie 54 ha, powstała w 2006 roku, jest już zajęta w ponad osiemdziesięciu procentach i - jak twierdzi tamtejszy burmistrz Jarosław Kielar - wciąż zgłaszają się nowi zainteresowani. Kluczbork wygrywa z Prudnikiem korzystniejszym położeniem (choć w oddaleniu od autostrady), swoje znaczenie ma też efekt domina, bo skoro kilku inwestorów zdecydowało się na założenie tam interesu, to w takim razie jest to dobre miejsce. Przedsiębiorcy preferują sprawdzone i pewne lokalizacje.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze