Artykuły
Problem radnych: Rondo poczeka na Oppersdorffa
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 8 - Luty 2012r. , godz.: 09:51
A właściwie na "von Oppersdorffa", ponieważ owa trzyliterowa partykuła szlachty niemieckiej okazała się być kwestią nader problematyczną. W związku z tym uchwała poczeka sobie do następnej sesji Rady Miejskiej.
Końcem sierpnia zeszłego roku radna Róża Zgorzelska zgłosiła do Urzędu Miejskiego w Głogówku wniosek o nadanie lokalnemu rondu imienia Georga III Oppersdorffa. Zrobiła to z ramienia Zarządu Gminnego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim. Podkreślała przy tym potrzebę uczczenia dorobku tego żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku pisarza, podróżnika i mecenasa kultury który przebudował lokalny zamek, założył park, stworzył pokaźną bibliotekę i zbudował replikę domku Matki Bożej w Loreto; spod jego pióra wyszły też liczne utwory z zakresu wszystkich trzech rodzajów literackich, a więc epiki, liryki i dramatu.
Urząd Miejski nie podjął jednak decyzji w tej sprawie, zaznaczając, że owe rondo, z którego rozchodzą się główne ulice w Głogówku (Dworcowa, Kościuszki, Skargi, Mickiewicza), należy do zarządu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (oddział w Opolu). Dopiero więc po zaopiniowaniu tejże dyrekcji można działać dalej.
Dyrekcja się zgodziła (bo i czemu miałaby tego nie zrobić?), więc wniosek został przyjęty. Na grudniowej sesji Rady Miejskiej Róża Zgorzelska raz jeszcze upomniała się o jego rozpatrzenie i przegłosowanie, widząc już oczami wyobraźni uroczyste nadanie rondu szlacheckiego imienia (co mogłoby mieć miejsce już na wiosnę).
Chwila prawdy nadeszła podczas ostatniej, styczniowej sesji. Miało być już tylko przegłosowanie i wdrożenie. Jednak, gdy przyszło co do czego, głos zabrał Aleksander Devosges Cuber, dyrektor Muzeum Regionalnego w Głogówku, który zauważył, że we wniosku o nadanie rondu imienia Oppersdorffa, "zjedzono" szlachecki tytuł "von", a bez niego nazwa będzie niepełna i nierzetelna.
Dyskusja nad wnioskiem czy też próba wprowadzenia w nim poprawek wymusiłaby na zebranych zmianę porządku obrad. Jeszcze przed przerwą na kawę o takową zmianę wnioskowała Róża Zgorzelska, natomiast zaraz po przerwie (gdy już ucichły emocjonalne, kuluarowe dyskusje nad całą sprawą), pani Róża przyznała, że porządku obrad zmieniać jednak nie należy. Wygrała zatem opcja "wrócimy do sprawy".
Klamka powinna więc zapaść na następnej sesji. Co do uwagi dyrektora muzeum, wszyscy byli zgodni - predykat "von" powinien znaleźć się w nazwie. Problem dotyczy jedynie tego, czy nie mógł wypowiedzieć się wcześniej, zanim wniosek poszedł pod głosowanie; tudzież - czy nie mógł wypowiedzieć się później, gdy wniosek byłby już przyjęty i wystarczyłoby tylko wystosować pisemko do Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad o dopisanie jednego, trzyliterowego wyrazu.
Byliśmy więc świadkami klasycznego iskrzenia na linii człowiek-przepis. Czekamy na dalszy rozwój wypadków. Mimo iż sprawa dotyczy skrzyżowania z ruchem okrężnym, warto, aby osoby za nią odpowiedzialne nie kręciły się w kółko. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze