Artykuły
Burmistrz Białej: Dostałem nowe życie
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 1 - Luty 2012r. , godz.: 10:22
Tak o swoim szczęściu w nieszczęściu mówi Arnold Hindera, który cudem uciekł śmierci spod kosy.
Życie szefa gminy Biała w jednej chwili zawisło na włosku. Sytuacja niemal bez wyjścia, mrożąca krew w żyłach zastała go w Dobroszewicach, w drodze powrotnej od notariusza w Prudniku. Od jadącej wprost na niego ciężarówki, która nagle wtargnęła na lewy pas jezdni, dzieliły go dosłownie metry.
- Na reakcję została mi nie więcej niż sekunda - wspomina w rozmowie z "TP" Arnold Hindera - Szczęśliwym trafem miałem możliwość ucieczki do rowu. Gdybym się znalazł 50 metrów dalej, gdzie są barierki, nie miałbym żadnych szans i zaliczyłbym czołówkę...
Manewr, choć genialny, mógł także skończyć się tragicznie. Kierowane przez Hinderę volvo omal nie uderzyło najpierw w betonowy przepust, a następnie w drzewo. 59-latek wyszedł ze zdarzenia bez szwanku. Jest tylko - jak sam przyznaje - nieco porozbijany psychicznie, ale już wraca do siebie.
- To mój pierwszy wypadek w życiu i nigdy więcej nie chciałbym doświadczyć czegoś podobnego. Co przewinęło mi się przed oczami w tej jednej sekundzie? Proszę pozwolić, że zachowam to dla siebie... Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Wypadki
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze