Artykuły
Problematyczne elektrownie: Wiatrakowa heca
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Wtorek, 17 - Styczeń 2012r. , godz.: 01:26
Z literatury znamy rozmowę między wójtem, panem i plebanem. Czasy się jednak zmieniły. Dziś w Lubrzy iskrzy między wójtem Mariuszem Kozaczkiem, Elektrowniami Wiatrowymi Lubrza i firmą "Green Bear". Chodzi, rzecz jasna, o wiatraki, które - tu również aluzja literacka - już za czasów Cervantesa były symbolem walki z niemożliwym. Jak będzie tym razem - zobaczymy.
Zarówno "Green Bear" jak i "Elektrownie Wiatrowe Lubrza" zdecydowały się zainwestować na liczącym prawie 2000 ha terenie przeznaczonym pod budowę farm wiatrowych. Jeszcze w grudniu zeszłego roku proporcje w podziale terenu między obie firmy wyniosły 7:1 (spośród 5 obszarów przeznaczonych na ten cel, "Elektrownie Wiatrowe Lubrza" miały swoje częściowe "udziały" tylko w jednym - chodzi o Olszynkę). Jednakże nowy rok zaczął się już z nowym podziałem terytorialnym, a właściwie jego brakiem, bo całość znalazła się w rękach "Green Bear".
Pierwotny podział 7:1 wynikał z praw wolnego rynku, dalszy był już decyzją wójta, podyktowaną interesem gminy. Ale o tym później. Wójt Mariusz Kozaczek miał za zadanie stworzyć ramy dla całej zabawy. Najpierw było rozeznanie terenu. Należało m.in. sprawdzić siłę wiatru, prześledzić tory lotu gęsi, nietoperzy i innych Bożych stworzeń. Poza tym należy pamiętać, że elektrownia wiatrowa nie składa się jedynie z tego, co widoczne. 150-metrowy wiatrak to zaledwie wierzchołek góry lodowej; zostaje przecież podziemna infrastruktura, a także problem doprowadzenia dróg dojazdowych do tych sporych rozmiarów urządzeń.
Mają one stanąć na terenie ziem, należących do rolników; ich właściciele będą dostawali z tego tytułu "prowizję". Otrzymają ją również ci, którzy udostępnią część swojej posesji pod drogi dojazdowe czy instalacje podziemne. Szczęście mają więc ci, którzy załapali się na perspektywę "goszczenia" wiatraków przez około 20 lat. Tyle bowiem "żyje" jeden egzemplarz (później oczywiście można postawić nowy). Nie każdy rolnik będzie miał wiatrak na swoim terenie, ponieważ nie wszystkie miejsca dają możliwość postawienia go. Zależy to od warunków środowiskowych.
Kości (niezgody) zostały rzucone
Jakim sposobem jedna firma pozyskała "serca" miażdżącej większości rolników? Z ich strony decydowała tutaj dobrowolność. Czy wójt mógł zrobić coś, aby firmy podzieliły się terenem po równo? Trudno to sobie wyobrazić. Pytanie - wzdłuż jakiej osi, według jakich kryteriów? Żaden wiatrak nie jest samoistnym bytem, są one ze sobą połączone systemem (podziemnych) zależności. Firmy powinny były wszelkie drażliwe kwestie obgadać między sobą, ewentualnie z udziałem urbanisty, który wykonał projekty miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. To on dokładnie ocenił, gdzie mogą stać wiatraki.
Współpraca między wójtem gminy Lubrza a "trzymającą w garści" większość (a obecnie już całość) terenu firmą "Green Bear" układa się pomyślnie. Wszystkie dokumenty dostarczyła bez dyskusji, zostają jedynie szczegółowe plany, pozwolenia, ale na to jest jeszcze czas. Z drugą firmą ("EWL") było już nieco trudniej. Po pierwsze, komunikują się (zarówno z wójtem jak i z lokalną prasą) za pośrednictwem kancelarii radcy prawnego. Po drugie, formułują liczne zarzuty w stosunku do wójta. Zarzucają mu nierówne traktowanie obu firm (na niekorzyść, rzecz jasna, nich samych); legitymują się też większymi kompetencjami, posiadając już na chwilę obecną dostęp do linii przesyłowych (druga z firm natomiast będzie się o nie dopiero starała). "EWL" wspomina też o prawach własności do działki we wsi Prężynka, gdzie ma stanąć stacja GPZ dla farmy wiatrowej. Kwestionuje też postanowienia, które zapadły w zakresie projektów miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Wójt gminy Lubrza nie zgadza się jednak z zarzutami, formułowanymi w ramach dwóch pism wysłanych do niego w tej sprawie na przestrzeni ostatnich miesięcy. Zamierza robić swoje. I robi.
Konkretne prace powinny ruszyć w 2013 roku. Budowa z pewnością pójdzie sprawniej niż pisanie i zatwierdzanie projektów. Tu zawsze będą nieporozumienia. Jak to w demokracji... Szczególnie tej młodej.
Za a nawet przeciw
Wiatraki to inwestycja długoterminowa, która już od dawna z powodzeniem funkcjonuje - jak to mawiają Polacy - "na zachodzie" (tudzież "za granicą"). Owszem, głosy sceptyków podnoszą się od czasu do czasu. A to, że nas nie stać; a to, że wiatraki wytwarzają szkodliwe ultradźwięki; a to że tworzą "efekt disco", czyli migoczące światłocienie (jak - nie przymierzając - u Rembrandta). Możliwe również, że powodują AIDS, raka i rośnięcie włosów między palcami - dowiemy się za kilkadziesiąt lat. Zwykle jednak badania naukowe studzą obawy, mówiąc: szkodliwość na pewno nie jest większa niż w przypadku telefonów komórkowych czy komputerów, z których nasza tzw. "zachodnia cywilizacja" namiętnie korzysta. A co do "efektów audiowizualnych", wszystko zależy od odległości od domostw. Nikt nie postawi "tubylcom" wiatraka za płotem; są przecież odpowiednie przepisy.
Poza tym, takie elektrownie to zastrzyk finansowy dla gminy, 2 mln. (w skali rocznej) piechotą nie chodzi; można dorzucić co nieco do podupadającej oświaty lub służby zdrowia. Skorzysta też środowisko. Wiatraki są przecież alternatywą dla tradycyjnych form wytwarzania prądu, które nie rozpieszczają Polaków pod względem cenowym. Jak wszystko zresztą...
Zostaje jeszcze problem tzw. "oddziaływania transgranicznego". Nasi czescy sąsiedzi muszą ocenić, czy wiatraki (postawione po polskiej stronie) nie urągają w żaden sposób ich środowisku. Pytanie brzmi: jak miałyby to robić? Jednak w naszym biurokratycznym świecie przepis to świętość i winniśmy oddawać mu należną cześć.
Czekamy więc z niecierpliwością na dalszy rozwój wypadków. Już za jakiś czas lubrzańskie wiatraki będą natchnieniem dla miejscowych fotografów, poetów, malarzy. Jest to w końcu motyw romantyczny, którego Polacy są wciąż niedoścignionymi spadkobiercami. A tymczasem czeka nas pozytywizm, a z nim - praca organiczna i praca od podstaw. Oby! Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Elektrownie wiatrowe
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze