Artykuły
Jubileusz 20-lecia: Caritas znaczy Miłość
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Nie tak dawno prudnicki Parafialny Zespół Charytatywny "Caritas" obchodził 20-lecie istnienia. Warto z tej okazji nieco przybliżyć jego działalność.
Dla Władysławy Ginter (przewodniczącej prudnickiego zespołu "Caritas") świetlica była kiedyś drugim domem. Dziś jest pierwszym. Od czasu śmierci męża poświęciła się całkowicie temu zajęciu. Jak przyznaje - robi to z potrzeby serca. Nie ona jedna. Zajęcia z dzieciakami opierają się na pracy charytatywnej, wykonywanej w większości przez osoby starsze, będące na emeryturze lub (jak pani Władysława) na rencie. Do świetlicy przychodzą też wolontariusze ze szkół średnich, podopiecznymi natomiast są dzieci z podstawówki. Na początek odrabiają zadanie domowe, trwa to przez pierwszą godzinę i jest obowiązkowym punktem dnia. Później przychodzi czas na wspólny posiłek, a także gry i zabawy. Codzienne spotkania zakończone są dziesiątką różańca, odmawianą w intencjach proponowanych przez podopiecznych, np. "za dzieci nienarodzone", "za rodziców", "za sponsorów". W spontaniczny, charakterystyczny dla najmłodszych sposób wychodzą na jaw ich głębokie potrzeby, a także mądrość, która niekiedy zadziwia nas - dorosłych.
Modlitwa to Caritas
Modlitwa jest nieodłącznym elementem funkcjonowania świetlicy "Caritas", która - przypomnijmy - jest organizacją pożytku publicznego, działającą przy Kościele katolickim. Istniała już przed 1950 rokiem, zaś reaktywowano ją w roku 1990. W Prudniku obchodziła swoje dwudziestolecie 12 września bieżącego roku. Odbyła się wówczas Msza św., za której oprawę (np. przygotowanie darów) odpowiedzialna była grupa "Caritas". Później miał miejsce poczęstunek z udziałem całej "kadry" wraz z ks. Bartoszem Radeckim, który w Prudniku pełni funkcję opiekuna zespołu.
Świetlica jest czynna od poniedziałku do piątku w godzinach od 16.00 do 18.00, ale to nie jedyna forma działalności organizacji "Caritas" w naszym mieście. Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami, a wtedy jak co roku w sali Cechu Rzemiosł przy ul. Łukowej odbywa się Wigilia dla samotnych. "A takich w Prudniku nie brakuje" - zaznacza Władysława Ginter. Osoby żyjące w pojedynkę mogą skorzystać również z innej oferty. Corocznie w maju, w okolicach Dnia Matki, odbywa się Majówka, a z nią: zabawy, tańce i śpiewy. Osoby ubogie mogą ponadto skorzystać z banku odzieży, który znajduje się - jak i wszystkie pomieszczenia prudnickiej "Caritas" - w Domu Katolickim przy Parafii Św. Michała Archanioła w Prudniku. Tenże "bank" tworzą ludzie dobrej woli, którzy chcą podzielić się nienoszonymi już (a będącymi wciąż w dobrym stanie) ubraniami. Zresztą - właśnie na dobrowolności opiera się ta działalność; finanse zależą od darczyńców, wśród których są osoby zasilające regularnie (co miesiąc) budżet organizacji. Innym sposobem zdobywania funduszy jest np. sprzedaż kartek świątecznych.
Jedzenia nigdy tu nie brakuje
Dzięki środkom materialnym dzieci mają możliwość wyjazdu na kolonie i zimowiska, otrzymania wsparcia w zakresie "zakupów szkolnych" (zeszyty, przybory itd.), lecz przede wszystkim - zjedzenia codziennie wspólnego posiłku. Jak podkreśla pani Władysława: "Jedzenia nigdy tu nie brakuje". W pomieszczeniu świetlicy znajduje się aneks kuchenny: z lodówką, zlewozmywakiem, kompletem mebli. Obok stoi biurko z komputerem - tam załatwia się sprawy organizacyjne. Obok w szafce: albumy ze zdjęciami, kronika świetlicy. Gdy spojrzymy w głąb sali, zobaczymy ławki i krzesła ułożone jak w szkole. Widać, że pamiętają one dawne czasy, co z jednej strony przydaje temu miejscu walor skromności (w moim przekonaniu niezbędny), a z drugiej - jest wyrzutem sumienia (moim, naszym), bo - jak wiadomo - na szczytne cele zawsze brakuje.
Na końcu sali znajduje się ścianka meblowa, a na półkach pomoce do nauki i zabawy: obowiązkowe segregatory z serii "Świat Wiedzy", znane gry planszowe: "Grzybobranie", "Chińczyk" czy "Warcaby", a także trochę książek. Z kolei na ścianie (naprzeciw wejścia) wisi duży różaniec, krzyż i obraz Matki Boskiej.
- Niekiedy przychodzą do nas dzieci, które w wieku 9 lat nie potrafią się przeżegnać. Uczymy ich podstawowych modlitw: "Ojcze Nasz", "Pod Twoją obronę" - mówi Władysława Ginter. - Wymagamy, aby rodzice dziecka deklarowali, że są wierzący i praktykujący. Jest to świetlica przykościelna - dodaje. To nie jedyny wymóg, aby zostać przyjętym. Zazwyczaj osoby z rodzin ubogich, wielodzietnych, nieraz po prostu dysfunkcyjnych, trafiają do "Caritas". We wrześniu prowadzone są zapisy.
Halloween w Caritasie? Dlaczego nie!
Dzieci garną się do swoich opiekunów i często ujawnia się ich podstawowa, niezaspokojona potrzeba - miłość. Osoby prowadzące świetlicę starają się umilać im czas na różne sposoby. Obowiązkowo 6 grudnia ma miejsce wizyta św. Mikołaja. Młodzież z "medyka" odwiedza dzieciaki z workami prezentów. Nie może też obyć się bez zabawy karnawałowej, a niedawno miała miejsce impreza, związana z Halloween. Od razu nasuwa się pytanie, jakim sposobem pogańskie w gruncie rzeczy "święto" obchodzone jest przy Kościele, jednak pani Władysława od razu śpieszy z wyjaśnieniem. Nie było dyni czy straszydeł, ot gry i zabawy. A do tego pizza. Z dużą ilością ketchupu!
Pozostając w sferze rozrywki, warto wspomnieć o dniu, gdy prudnicką świetlicę "Caritas" odwiedził "Policuś" - zabawny puszak z dużymi uszami, w policyjnej czapce. W sekrecie powiem, że był to przebrany człowiek słusznej postury. Miało to miejsce przy okazji wizyty pracowników policji, którzy przybliżali dzieciom kwestie związane z bezpieczeństwem (problem "kluczy na szyi", rozmów z obcymi itd.).
Do pożytecznych (a jakże!) inicjatyw należy również rozdawanie darów w Wielką Sobotę. Jedni ludzie wrzucają do koszy dary żywnościowe, a drudzy - mają możliwość zabrania ich. Z kolei raz w roku, w Tygodniu Miłosierdzia ekipa ze świetlicy odwiedza chorych i samotnych. Niosą im poczęstunek, przysłowiowe "coś słodkiego".
Chętnych coraz mniej
Oprócz opisanej już szczegółowo świetlicy oraz banku odzieży, do zespołu należy również pomieszczenie komputerowe, niezbędne obecnie w edukacji. Bo na nauce w dużym stopniu opiera się działalność prudnickiej "Caritas". Lecz jeszcze większą rolę odgrywa wychowanie, a co za tym idzie - wartości. Regulamin świetlicy, zawieszony w widocznym miejscu, składa się z kilkunastu punktów. "Słuchać przełożonych", "Być punktualnym", "Nie niszczyć mienia świetlicy", "Zachowywać czystość osobistą i wokół swego miejsca nauki i pracy" - to przykładowe punkty. Wśród osób, które pomagają egzekwować te zasady, znajdują się również zawodowi nauczyciele - w większości emerytowani, robiący to charytatywnie. Jest jednak jedna osoba, zatrudniona na umowę zlecenie.
Ogólnie - ludzi chętnych do działania w prudnickim zespole "Caritas" ubywa. Powoli, ale jednak. Władysława Ginter żałuje, że tak mało osób w wieku emerytalnym decyduje się na podjęcie tego zajęcia. Ona sama nie traci pasji pomagania dzieciakom. Poza tym - chodzi na pielgrzymki do Częstochowy. W przyszłym roku wybierze się po raz 30.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze