Artykuły
Samorząd: Nauczyciele nie dostali pełnych wypłat
Autor: MAREK KARP .
W gminie Lubrza zabrakło pieniędzy na wypłaty dla nauczycieli. Wójtowi udało się zdobyć brakującą sumę, ale nie obyło się bez wizyty w Warszawie.
Nadzwyczajna, czyli dodatkowa, w kolejności dziewiąta w tej kadencji sesja Rady Gminy w Lubrzy zwołana została w przedostatnim dniu listopada, wyjątkowo o godzinie 15.30, co zostało przez uczestników przyjęte nawet z zadowoleniem. Główna przyczyna, to 7-dniowy termin wprowadzenia do budżetu otrzymanych z Ministerstwa Edukacji Narodowej pieniędzy, w ramach uzupełniającej dotacji oświatowej.
W akcie desperacji
Nie było łatwo, zwłaszcza że wcześniejsza skierowana do kuratorium oświaty pisemna prośba o przyspieszenie (należnej od nowego roku) dotacji w związku z wprowadzeniem nauki języka mniejszości - spotkała się z odmową. Ministerstwo na wniosek o 139 tysięcy złotych na odprawy dla nauczycieli zwalnianych w związku z likwidacją szkoły przyznało... 10 procent tej kwoty.
W "akcie desperacji" wójt ze skarbnikiem i szefową oświaty, wybrali się na rozmowy do ministerstwa. Wśród kryteriów podziału dodatkowych pieniędzy, jest wzrost przeliczeniowy ilości uczniów (dwoje dzieci przybyło w Dytmarowie, ośmioro w Lubrzy), a także deklaracja rodziców za wprowadzeniem nauczania języka niemieckiego jako języka mniejszości. Ministerialna wizyta zakończyła się po myśli lokalnego samorządu. Wywalczone ponad 465 tysięcy złotych zapewniło nauczycielom wyrównanie niepełnych wynagrodzeń za listopad i zagwarantowało pełne wypłaty za grudzień. To był główny powód, dla którego przewodnicząca Rady Gminy - Elżbieta Szwadowska określiła listopadową sesję jako "najradośniejszą" w tym trudnym, pierwszym roku kadencji, w którym jeszcze jeden fakt można przyjąć z dużą ulgą. Udało się uniknąć wejścia do gminy komisarza.
Powody do zadowolenia ma też (a może przede wszystkim) wójt - Mariusz Kozaczek. Był nie tylko chwalony za operatywność, zdobyte pieniądze i osiągnięcie stanu pewnej stabilizacji, ale też "w nagrodę" radni postanowili wójtowi podnieść wynagrodzenie do wysokości proponowanej (a potem również z woli samego zainteresowanego obniżanej) w chwili wyboru na początku kadencji.
Bez konsultacji z konserwatorem
Na sesji przyjęte zostało jeszcze kilka innych uchwał m.in. w sprawie: ustalenia wysokości opłaty za wpis do rejestru żłobków i klubów dziecięcych; podatku od środków transportowych i podatku od nieruchomości (oraz zwolnień); zasad udzielania stypendium wójta, a także ta najpilniejsza uchwała (z obowiązkiem podjęcia do końca listopada) o zasadach współpracy gminy z organizacjami pozarządowymi. Powróciła też na obrady wcześniej podjęta uchwała "w sprawie zniesienia pomnika przyrody" w części drzew przewidzianych do wycięcia w zabytkowej alei lipowej. Poprzednia uchwała podjęta została bez konsultacji z wojewódzkim konserwatorem przyrody, więc po wyrażeniu potrzebnej zgody uchwała podjęta została w poprzedniej treści i wyznacza do wycięcia (o czym pisaliśmy): 85 egzemplarzy lip drobnolistnych, 115 egzemplarzy lip europejskich, jednej lipy szerokolistnej i jednego kasztanowca białego.
Sesja "dobrego nastroju", jeszcze przed oficjalnymi obradami rozpoczęła się od sympatycznego akcentu. Zaproszona reprezentacja Koła Gospodyń Wiejskich z Lubrzy została dodatkowo uhonorowana za zdobycie III miejsca na turnieju KGW w Prószkowie. Wójt poza listem gratulacyjnym, ufundował dla koła lodówkę.
Następna sesja - zgodnie z planem - przewidziana jest w ostatnich dniach grudnia.
KOMENTARZ
Z szacunku dla siebie
[[autor]]Andrzej Dereń[[/autor]]
[[box_tekst]]Czytając, że szkoły gminy Lubrza usilnie starają się, by dzieci nauczano niemieckiego jako języka mniejszości, budzi się we mnie sprzeciw. Nie z powodu narodowych uprzedzeń, których nie mam, ale dlatego, że te starania nijak się mają do faktycznej struktury narodowościowej gminy.
W gminie Lubrza, na kilkanaście miejscowości, Niemcy mieszkają tylko w jednym sołectwie - w Nowym Browińcu, w spisie powszechnym w 2002 r. ok. 7 proc. mieszkańców gminy określiła swoją narodowość jako niemiecką (właśnie w tej wsi), w 2011 r. ten wynik będzie prawdopodobnie jeszcze niższy. Czy to jest wystarczający powód do tego, żeby w jedynych szkołach w gminie rozszerzać nauczanie na zasadzie języka mniejszości? Ilu rodziców zadeklarowało, że ich dzieci będą uczyły się języka niemieckiego, jako ojczystego? To wspaniale, że dzieci uczą się języków obcych, zwłaszcza języka niemieckiego, tak ważnego dla Śląska i współczesnej Europy, ale nie przeinaczajmy faktów. Gmina Lubrza nie jest samorządem "mniejszościowym", a w szkołach liczba uczniów, dla których język niemiecki jest językiem ojczystym jest śladowa. Lubrzańscy radni nigdy nie przegłosowali uchwały o wprowadzeniu podwójnych nazw miejscowości i używania języka niemieckiego jako pomocniczego, bo nie ma takiej potrzeby, chociażby dlatego, że gmina nie spełnia kryteriów samorządu mniejszościowego (powyżej 20 proc. osób narodowości niepolskiej). Rodzicom przypominam, że w 2002 r. w przytłaczającej większości określili się jako Polacy, łącznie ze swoimi dziećmi. Teraz okazuje się, że w gminie Lubrza istnieje potrzeba zagwarantowania młodym Niemcom - uczniom z Lubrzy, Prężynki, Trzebiny, Jasiony dostępu do języka OJCZYSTEGO, czyli niemieckiego. Pytam, gdzie są ci Niemcy?
Ja wiem, że to sposób na pozyskanie dodatkowych środków na funkcjonowanie gminnej oświaty (włodarze gminni zawsze podkreślają, że subwencje prawie w całości idą na pensje dla nauczycieli), ale nie popadajmy - z powodu pieniędzy - w paranoję. Jak dzieci mają dorastać w poczuciu dumy z bycia Polakiem - Europejczykiem, skoro w szkole mają się uczyć języka niemieckiego jako ojczystego. Szanujmy innych, ale też szanujmy siebie!
[[/box_tekst]]
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze