Artykuły
Myjnia za "zeta": Tylko w straży!
Autor: DAMIAN WICHER.
Załoga prudnickiej straży pożarnej notorycznie myje swoje prywatne samochody. I nie byłoby
w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że ma to miejsce na terenie jednostki, w godzinach pracy, za symboliczną opłatą!
Wszystko odbywa się za przyzwoleniem komendanta. Zresztą Mirosław Jelonek i jego zastępca Tomasz Protaś również korzystają z "publiczno - prywatnej myjni". Jak zaznacza ten pierwszy, nie wysługują się przy tym podwładnymi, swoje auta pielęgnują własnymi rękami.
- Ciekawe kto płaci za wodę i energię? Czyżby podatnicy? - zastanawiają się zainteresowani prudniczanie.
Wicekomendant Protaś, wyraźnie zaskoczony naszym telefonem, nabrał wody w usta, gdy próbowaliśmy zadać mu kilka niewygodnych pytań. Rozmowny, po powrocie z urlopu, był za to szef komendy, choć i jemu - co dało się wywnioskować - nie na rękę było, abyśmy nadali tematowi rozgłosu.
- Koszt umycia jednego auta wynosi złotówkę. Myślę, że to adekwatna do zużycia wody i prądu stawka - mówi Mirosław Jelonek. - W ubiegłym miesiącu odnotowaliśmy 105 myć. Nie widzę nic złego w tym, że strażak opłucze na terenie komendy swój samochód, nawet jeśli ma to miejsce w godzinach służby.
Komendant wojewódzki - jak mówi jego rzecznik - nie zabrania tego typu "prywaty", ale akurat w KWP SP nikt własnych wozów nie myje.
- Złotówka to dużo czy mało? Trudno oszacować. Wiem, że w innej komendzie na Opolszczyźnie pobiera się 5 zł od jednego umytego pojazdu - informuje bryg. Adam Janiuk.
Mirosław Jelonek zaprzecza natomiast, jakoby w prudnickiej jednostce - bo i takie "rewelacje" dotarły do nas - myli swoje auta także jego czy funkcjonariuszy znajomi.
- Osoby postronne mają zakaz wjazdu na plac komendy - utrzymuje Jelonek.
KOMENTARZ
Niech sobie myją
[[autor]]Andrzej Dereń[[/autor]]
Moi znajomi, gdy pytałem ich o to, czy strażakom wolno myć ich prywatne samochody na terenie komendy stwierdzali, że to nic szczególnego i "niech sobie myją". Strażacy są pracownikami sektora publicznego, tak jak urzędnicy, policjanci, wojskowi, pracownicy oświaty i publicznej służby zdrowia. Jeśli w straży można, to w takim razie szlauch z wodą na prywatne potrzeby można byłoby zainstalować na komendzie policji, za urzędem miejskim, przy starostwie powiatowym, obok szkół dla dyrektorów, nauczycieli i woźnych. Cały sektor publiczny (w Prudniku to ponad 2 tysiące osób) w godzinach pracy mógłby sobie myć prywatne samochody po promocyjnych cenach "do skarbonki". Burmistrz, starosta, pielęgniarka, nauczyciel, policjant, strażnik miejski, prezes sądu i szef aresztu śledczego. Już wiecie o co chodzi? O zasadę, że pełnionego stanowiska w służbach publicznych od 1989 roku nie wykorzystuje się do prywatnych celów, nawet do śmiesznego mycia samochodu. Poza tym w Prudniku myjnie (nawet samoobsługowe) są powszechnie dostępne.
Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Straż pożarna
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze