Artykuły
Dzieje Szybowic (9): Podhajczyki
Autor: FRANCISZEK DENDEWICZ.
Najliczniejsza grupa Kresowiaków zamieszkałych w Szybowicach w 1945 roku pochodziła z Podhajczyk.
Przez całą drugą połowę roku 1945 Niemcy i Polacy w Szybowicach żyli w niepewności. Ci pierwsi liczyli, że Polacy są we wsi gośćmi, i że wkrótce nastąpi zmiana i wszystko wróci do czasów przedwojennych. Uważali, że gdyby nawet przesunięto granice Niemiec na zachód, to i tak większość Śląska będzie w dalszym ciągu należała do państwa niemieckiego. W najgorszym wypadku dopuszczano do sytuacji, że obszar ziemi prudnickiej znalazłyby się w granicach Polski, ale liczono, że podobnie jak było to po I wojnie światowej, Niemcy będą mogli w Polsce swobodnie żyć, ciesząc się gwarancjami i prawami mniejszości narodowej. Polacy również nie czuli się gospodarzami tej nowej ziemi. Czekali, aż sytuacja polityczna się zmieni i będą mogli wrócić do swoich domów i rodzinnych stron na Kresach. Ciągle powtarzano sobie plotkę o rychłym wybuchu III wojny światowej, która ponownie miała zmienić los Polaków i Niemców.
Jednak z upływem kolejnych dni i tygodni powrót się oddalał, a na nowe ziemie przybywali kolejni osadnicy. Zaczęło brakować miejsca i coraz częściej i głośniej zaczęto, szczególnie w sierpniu i wrześniu 1945 roku, przebąkiwać o przesiedleniu wszystkich Niemców na Zachód, za Odrę. Wieść o wysiedleniu potwierdziła się w listopadzie 1945 roku, kiedy nakazano opuścić w ciągu 24 godzin Szybowice księdzu Adolfowi Schwarzowi i pastorowi Erhardowi Gäbelowi. Pozostali Niemcy musieli opuścić wieś 1 lipca 1946 roku. Swoje wspomnienia z tego dnia opisali członkowie rodziny Steiner następująco: "Święta Bożego Narodzenia w 1945 r. spędziliśmy razem. Wszyscy byliśmy smutni, Polacy także. Pod koniec czerwca 1946 r. przyszedł rozkaz opuszczenia Szybowic" (...) Rozkaz brzmiał: "Należy być gotowym do transportu z bagażem nie przekraczającym 5 kilogramów". Dokąd nas zawiozą?. Nasz "wujek" Sobkowicz podwiózł nas swoim wozem na dworzec do Prudnika. Ale już na skraju Szybowic stały pierwsze patrole, które kontrolowały bagaż, żeby Niemcy nie zabrali ze sobą zbyt wiele rzeczy. Na dworcu w Prudniku kolejny szlaban, po obu stronach dwaj uzbrojeni milicjanci. Mogliśmy wziąć tylko tyle, ile zdołamy unieść. (...) Organizacja była zadziwiająco dobra. Podstawiono pociąg towarowy, załadowaliśmy do wagonu nasz dobytek, znaleźliśmy miejsce dla siebie i czekaliśmy. (...) Kiedy pociąg ruszył, ku swemu przerażeniu zauważyliśmy, że jedzie w złym kierunku: na Wschód! Co oni chcieli z nami zrobić? Dojechaliśmy do Głubczyc. Wysiedliśmy. (...) Ludzie stawali się coraz bardziej obojętni i bezradni, chcieli tylko jak najszybciej się stąd wydostać. Gorzej już być nie mogło. Obyśmy tylko mogli zostać razem.(...) Nocą pociąg znowu ruszył. Była to ostatnia podróż przez naszą ukochaną ojczyznę".
Mimo państwowego nakazu wysiedlenia pozostała w Szybowicach rodzina Josepha Schwarzera (żona Helena, dzieci - Józef, Agata, Róża) oraz kilka młodych panien, które postanowiły pozostać i zawrzeć związki małżeńskie z Polakami. W tej grupie znalazły się: Magdalena Zofia Thannheiser, po mężu Orzechowska, Marta Hannel, po mężu Kłys, Gertruda Scholz, po mężu Szczypura, Gizela Glatzel, po mężu Lokaj oraz Jadwiga Scholz. Tak więc w ciągu roku od przybycia Polaków - Kresowiaków do Szybowic stali się oni jej jedynymi gospodarzami.
Podhajczyki
Najliczniejsza grupa Kresowiaków zamieszkałych w Szybowicach w 1945 r. pochodziła z Podhajczyk. Wieś ta leżała 7 kilometrów na południe od Trembowli, na zachodnim brzegu rzeki Seret, przy drodze z Budzanowa do Janowa. Najstarsza wzmianka o Podhajczykach pochodzi z 1469 r. Wówczas to wieś należała do niejakiego Wołczka. Miał on ją otrzymać z rąk króla Władysława Warneńczyka, który poległ w bitwie pod Warną w 1444 r. Stąd wniosek, że miejscowość ta istniała już w pierwszej połowie XV wieku. Na początku XVI wieku rozpoczął się okres najazdów Tatarów na ziemie kresowe Rzeczypospolitej. W 1508 r. wspólnie z Wołochami zdobyli oni Trembowlę i uprowadzili do niewoli jej mieszkańców, których zamordowali niedaleko Podhajczyk. Wydarzenie to miała upamiętniać mogiła usypana w miejscu pochówku pomordowanych jeńców, która jednak w XIX została rozorana. Za to zachowała się aż do XX wieku mogiła zwana "Szubienicą", na szczycie której rosło pięć dorodnych lip. Było to miejsce egzekucji wodzów tatarskich, których do niewoli pochwycili żołnierze hetmana Jana III Sobieskiego podczas oblężenia Trembowli. W XVIII wieku Podhajczyki były własnością hrabiego Jana Skarbka. Większość mieszkańców była zapewne w tym czasie wyznania prawosławnego, bo źródła odnotowują pod rokiem 1754 r. istnienie we wsi drewnianej cerkwi pod wezwaniem Podniesienia Krzyża Świętego, która jednak dwa wieki później została zamknięta z powodu groźby zawalenia się oraz zmniejszenia się liczby wyznawców prawosławia. W 1789 r. zostały Podhajczyki złączone z Wybranówką. We wsi w tym czasie źródła odnotowują istnienie dworu zamieszkałego przez hrabiego z rodziną oraz folwarku. Nowym właścicielem na przełomie XVIII i XIX wieku Podhajczyk był Rafał Korytowski, a następnie jego syn Karol. W latach 60. XIX wieku wieś przeszła w ręce Koziebrodzkich - hrabiego Justyna, jego żony Róży oraz syna Leopolda. Justyn Koziebrodzki nabył Podhajczyki zaniedbane, ale dzięki własnemu zaangażowaniu rozwinął gospodarczo i pod koniec XIX wieku pisano o miejscowości jako jednej z nielicznych na Podolu "porządnie zabudowanych". Hrabia Justyn zbudował murowany dwór, założył wokół niego ogród oraz rozpoczął nowoczesny chów bydła i koni. Uruchomił też cegielnię, w której wytwarzano nie tylko cegły, ale cenione na Podolu dachówki.
Przez pierwsze wieki istnienia wsi Podhajczyki należały do parafii w Janowie. We wsi nie było kościoła. Katolicy korzystali z wybudowanej w 1885 r. kaplicy na cmentarzu, która łączyła funkcję tymczasowego kościoła i rodzinnego grobowca. Ufundowała ją hrabina Róża Koziebrodzka. W 1905 r. parafianie podjęli kroki w celu budowy własnej świątyni. Otrzymali z kurii we Lwowie projekt kościoła autorstwa Teodora Talowskiego i w 1906 r. na jego podstawie zaczęto budowę świątyni. Po czterech latach, w 1910 r., świątynia była gotowa. Wybudowano ją głównie ze składek parafian, przy niewielkim wsparciu finansowym hrabiostwa Koziebrodzkich oraz dzięki staraniom proboszczów janowskich: ks. Juliana Kamińskiego i ks. Marcina Stefanickiego. Kościół w 1911 r. poświęcono nadając mu wezwanie Nawiedzenia Matki Boskiej. W tym samym roku Ministerstwo Kultu Religijnego i Oświaty wydało zgodę na utworzenie w Podhajczykach parafii. Początkowo placówka miała status ekspozytury, a rangę parafii uzyskała dopiero w 1925 r. Tak późne ostateczne utworzenie parafii wiązało się z kilkoma faktami. Świątynia została wybudowana dzięki ogromnej pracy parafian. Budowa kościoła odbywała się jednak bez nadzoru budowlanego i wkrótce po jej poświęceniu ujawniły się "braki i niedomagania"- pojawiło się zawilgocenie ścian z powodu nie wykonania wokół budynku kościoła drenażu oraz wykonania zbyt małego okapu dachu, co powodowało, że woda deszczowa spływała na sklepienia i ściany. Dzięki otrzymaniu środków finansowych z Funduszu Budowy Kaplic w wysokości 200 koron pod nadzorem ekspozyta ks. Juliana Krynickiego usterki usunięto. Ustanowiona parafia nie miała też plebani. Pod koniec 1911r. rada gminy w Podhajczykach przyznała probostwu działkę budowlaną wraz z ogrodem. Do czasu jej wybudowania na potrzeby księdza oddano pomieszczenia kancelarii gminnej. Brak środków sprawiał, że budowa plebani odwlekała się w czasie. Podczas rozmowy biskupa Władysława Bandurskiego z hrabią Leopoldem Koziebrodzkim, ten drugi przekazał swój domu na potrzeby plebani. W 1935 r. do parafii w Podhajczykach dołączono miejscowość Załawie. W tym samym roku pomalowano wnętrze kościoła olejną farbą i przyozdobiono obrazami figuralnymi.
W okresie II wojny światowej wieś znalazła się pod okupacją radziecką, później niemiecką. Znaleźli tu schronienie i otrzymali pomoc od mieszkańców Żydzi - S. Shargel i Mojsze Falyk. Dzięki zamieszkaniu wsi przez ludność polską i zorganizowaniu samoobrony obroniła się przed atakiem w 1944 r. oddziałów UPA. Ostatni proboszcz, ks. Leopold Dopart, po tym ataku opuścił plebanię i zamieszkał w Trembowli, dojeżdżając stamtąd do wsi. W maju 1945 r. ostatecznie opuścił Podhajczyki oddając klucze do świątyni sołtysowi. Wkrótce Podhajczyki zaczęli opuszczać Polacy, którzy większość wyposażenia ruchomego kościoła zabrali ze sobą i przewieźli do Szybowic (m.in. rzeźbę świętej Anny ufundowaną przez Annę Drozdowską na początku XX wieku) oraz Mieszkowic (m.in. rzeźbę Serce Matki Boskiej ufundowaną przez Szczepana Zieniuka na początku XX wieku, kielich i 2 monstrancje).
Dziś Podhajczyki zamieszkałe są przez ludność ukraińską. Kościół został przejęty przez Ukraińską Autokefaliczną Cerkiew Prawosławną i jest świątynią pod wezwaniem Zaśnięcia Matki Boskiej, natomiast kaplica rodowa Koziebrodzkich jest w stanie daleko posuniętej dewastacji.
Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z archiwum odkrywcy
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze