Artykuły
Dzieje Szybowic (3): Między protestantyzmem a katolicyzmem
Autor: FRANCISZEK DENDEWICZ.
W XVI wieku na Śląsku upowszechniła się wiara luterańska, która w Szybowicach w następnych wiekach zapuści mocne korzenie. We wsi ukształtuje się silna gmina ewangelicka, która będzie funkcjonowała aż do 1945 roku. Szybowice były jedną z nielicznych miejscowości na Górnym Śląsku, gdzie luteranów było równie wielu, co katolików.
W 1561 roku, przedstawiciele Szybowic, Mieszkowic, Rudziczki przedstawili radzie miejskiej w Prudniku swoją trudną sytuację materialną argumentując, jak pisze Augustin Weltzel, że "pola są wyziębione, gliniaste i nieurodzajne, a nawożone przynoszą tylko jednorazowy plon w przypadku pszenicy, niewiele żyta, owsa i grochu. Dla hodowli bydła brakuje im łąk i muszą siano i słomę szukać, i kupować daleko (do trzech mil), i nie mają nawozu. Drewna nie posiadają wcale. Rolnicy posiadają po 2 konie słabszej rasy, a niektórzy tylko jednego lub w ogóle żadnego. W przypadku nieurodzaju owsa i lnu cierpią niedostatek. Dobra obciążone są uciążliwymi podatkami i usługami wynoszącymi 1 duży małdr od włóki łącznie z innymi czynszami. Wszystko to znosili ochoczo ich przodkowie, gdy korzec kosztował niewiele grajcarów czy groszy, a pola były jeszcze urodzajne. Obecnie jest dla nich ciężkim brzemieniem, że mają 3 do 5 lat zaległości, gdy jakieś gospodarstwo rolne ma być z powodu długów sprzedane, to obciążenia odstraszają kupców. W ramach pańszczyzny powyższe trzy wsie dostarczają do Opola 2 fury owsa (po 10 korcy każda, wolni tylko 1 furę), wywożą nawóz z zamku i owczarni do folwarku, dowożą cegły, deski, gonty na budowę zamku, utrzymują dozorcę zamku, opłata za woły wynosiła niegdyś 4 a teraz 2 talary (...). Ponadto muszą uprzątać młynówkę, wykonywać pomocnicze prace przy budowie zamku, dostarczać do kuchni zamkowej 4 fury drewna, a kto by tego nie potrafił zrobić płaci 2 grosze. Dodatkowo oddają jedną łopatkę mięsa od jednej włóki. Domownicy i ich kobiety zatrudnieni byli przez jeden dzień z sierpami".
Rok po sporządzeniu urbarza rajcy miejscy Prudnika kupili od cesarza dzierżawione dotychczas dobra zamkowe, w tym Szybowice. Doprowadziło to do znacznego zadłużenia miasta i 13 marca 1598 r. rada zmuszona została do odsprzedania między innymi Mieszkowic i Rudziczki właścicielowi Łąki Prudnickiej Joachimowi Tschetschau - Mettichowi, ale we władaniu pozostawiła największe i najbardziej dochodowe wsie, w tym Szybowice. Przez kolejny XVII wiek Szybowice należą do Prudnika. Najtragiczniejszy dla mieszkańców był rok 1625, kiedy to zmarły w Szybowicach na dżumę 74 osoby (konsekwencje wojny trzydziestoletniej). Grzebano ich we wspólnych grobach na cmentarzu wokół kościoła. Z tego okresu pochodzi wzmianka, że we wsi istniały 4 karczmy, z których jedna należała do Tomasza Mikołaja Petrizi (Petroci). W 1741 r. według wyliczenia urzędu podatkowego dochody wpływające do kasy miejskiej z Szybowic były największe ze wszystkich należących do Prudnika wsi i wynosiły 245 talarów, 18 groszy, 9 halerzy. Dodatkowo kasa miejska wzbogacała się o czynsz zbożowy w kwocie 1571 talarów, 27 groszy, 9 halerzy oraz czynsz z handlu nićmi 30 talarów.
Pomiędzy protestantyzmem a katolicyzmem
W 1540 roku w Szybowicach parafia katolicka zostaje opanowana przez zwolenników luteranizmu. Pierwszym duchownym nowej wiary protestanckiej był Florian Daul von Fürstenberg. Był on pastorem aż przez 38 lat. Duchowny z powodu bólów i zawrotów głowy nie mógł często prawić kazań. Odczytywał wówczas je wiejski pisarz sądowy lub audytor z Prudnika. Źródła odnotowują także kapelanów Daula - Bartholomäusa Viebiga, który oskarżał pastora o wysyłanie do władz zwierzchnich obelżywych listów na jego temat oraz Pontariusa. W 1566 roku Daul wydał oryginalne dzieło "Tanzteuffel" czyli "Tańczący diabeł-to jest przeciw lekkomyślnemu bezczelnemu tańcowi światowemu i szczególnie przeciw przyzwoitości Bożej i pozbawionym czci tańcom nocnym". Pastor zawarł w nim interesujące spostrzeżenia i obserwacje dotyczące religijnej i moralnej sytuacji w swojej parafii. Potępiał on ogólny upadek moralny nie tylko w Szybowicach, ale i okolicy, pozbawienie szacunku i czci dla wszelkich zasad etycznych, dobrego smaku. Miejscem największego rozpasania były zdaniem Daula istniejące karczmy. Jedna z nich znajdowała się bardzo blisko kościoła i plebanii. Pastor więc obserwował na co dzień zachowanie mieszkańców - bywalców karczmy, i widział ich nieprzyzwoite, jego zdaniem, zachowanie. Dzieło zostało wydane we Frankfurcie nad Menem, a w 1978 r. w Lipsku wydrukowano jego reprint. W Budapeszcie pod koniec ubiegłego wieku doczekało się nawet wystawienia na scenie tamtejszej opery. Florian Daul zmarł w Szybowicach i został pochowany w kościele pod amboną. Na kamieniu nagrobnym wyryto napis: "Anno 1588 dnia 20 lutego zasnął w Bogu nieskazitelny, czcigodny i uczony Pan Florian Daul von Fürstenberg, były proboszcz i wierny duszpasterz tutejszego kościoła przez 38 lat, oby Bóg udzielił mu łagodnego spokoju, a na końcu świata radosnego powstania w imię Jezusa Chrystusa. Amen". Po sobie pozostawił pastor Daul jeszcze jedną cenną rzecz - najstarsza księgę chrztów zapoczątkowaną w 1550 r.
Następcami Daula był: Samuel Schwarzer (1588-1613), Paul Rheiner (1613-1620) i Eliasz Bischof Episkopus (1620-1629). Protestantyzm trwał w Szybowicach blisko wiek. Przez ten okres prawie wszyscy mieszkańcy stali się wyznawcami nauk Lutra. Z tego okresu pochodzi znaleziona w XIX wieku Biblia protestancka. Została ona wydrukowana w Wittenberdze w 1545 roku, najprawdopodobniej przez jednego z uczniów Jana Gutenberga. Są głosy, które przypisują jej druk samemu mistrzowi drukarstwa, ale są nieprawdziwe. Podczas wojny trzydziestoletniej (1618 -1648) Śląsk, a wraz z nim Szybowice, przeżył kolejną tragedię. Żołdacy Liechtensteina poszukiwali i niszczyli druki protestanckie paląc je na stosie na podwórzu szybowickiego sołtysa. Właściciel Biblii z narażeniem życia ukrył ją w podwójnej powale spichlerza. W 1945 roku odkrył ją inspektor szkolny Stanisław Nabzdyk i zabezpieczył w Inspektoracie Szkolnym w Prudniku. Niestety, w niewyjaśnionych okolicznościach w latach 70. Biblia zaginęła. Prawdopodobnie wywieziona została do Niemiec. Drugi egzemplarz tejże Biblii znajduje się w Astor Muzeum w Nowym Jorku. Uratowany został przez jedną z czeskich gospodyń, która chcąc ją ocalić przed zniszczeniem przez żołdaków wrzuciła do chlebowego ciasta i włożyła do pieca. Chleb upiekł się z Biblią, która ma tylko przybrązowione okładki i boki.
Fakty związane z szybowicką Biblią wiążą się z wydarzeniami lat dwudziestych XVII wieku. Śląsk dostał się wówczas pod panowanie króla i cesarza Ferdynanda II, gorliwego katolika i przeciwnika protestantyzmu. Wtedy to władza państwowa siłą przywracała wiarę katolicką. W 1620 roku dokumentem cesarskim Ferdynand II zakazał wyznawania wiary protestanckiej, a w 1625 roku zarządził, że kościoły i dobra zagarnięte przez luteran miały wrócić ponownie do katolików. W 1629 roku, na mocy owych decyzji, 12 lutego kapitan La Mordie przepędził z Prudnika duchownych protestanckich, a latem tego roku pięćdziesięciu żołnierzy dokonało zbrojnego wjazdu do Szybowic i zaczęło siłą zmuszać ludzi do przyjmowania Komunii Świętej i przejścia na katolicyzm. Wówczas, to najprawdopodobniej doszło do ukrycia wyżej wspomnianej Biblii. W tych dramatycznych okolicznościach Szybowice opuścił pastor Eliasz Bischof Episkopus. Rok 1630 można uznać za czas przełomu. Wieś z protestantyzmu "przeszła" na katolicyzm. Czas ten opisał ks. W. Schwedowitz w monografii parafii Szybowice następująco: "W starych księgach chrztów jest przerwa od 5 kwietnia 1628 do 22 marca 1630 r. Przy pierwszym chrzcie w 1630 r. znajduje się - oczywiście z późniejszego czasu - uwaga: Koniec luteranizmu - początek katolicyzmu! W księdze ślubów ostatni protestancki ślub zapisany został pod datą 18 listopada 1629 r. Dalej następuje notatka, że w 1630 roku małżeństwa pobłogosławił Martin Prätorius, pierwsza para otrzymała ślub 7 lipca. W 1631 r. zostało zawartych 9 małżeństw i dołączono do nich po łacinie notatkę: "Stali się katolikami albo wiarę katolicka przyjęli". Ponieważ protestanccy duchowni byli przepędzeni, a tylko proboszczowie katoliccy mogli sprawować ważne akty zawierania małżeństw przez narzeczonych, musieli oni przez to stawać się katolikami. Były także wyjątki. W 1634 r. wiejski naczelnik pozwolił protestantom ponownie zawrzeć małżeństwo. Natomiast w księdze zmarłych jest uwaga, że były pogrzeby bez dzwonienia i bez śpiewu dla tych, którzy co do wiary katolickiej byli nie przekonani". Protestanci w Szybowicach po 1629 r. stanowili małą gromadkę, która nabożeństwa odprawiała w prywatnych domach, a w okresie świąt zaspakajała swoje potrzeby religijne aż w Lewinie Brzeskim.
Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z archiwum odkrywcy
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze