Artykuły
Historia Głogówka: Odnalezione kielichy
Autor: HENRYKA MŁYNARSKA.
Głogówek pochwalić się może wspaniałymi zabytkami, które przypominają jego bogatą przeszłość. Odrestaurowywane kościoły cieszą oczy mieszkańców i wszystkich odwiedzających ten zakątek Śląska. Nie wolno zapomnieć o tym, że o sławie i kulturze regionu świadczyć mogą przede wszystkim wytwory artystów i rzemieślników.
Dla mecenatu kościelnego i hrabiowskiego przez wieki pracowali mistrzowie różnych cechów, takich jak: malarze, rzeźbiarze, stolarze, kowale... Najcenniejsze wśród rzemiosła artystycznego było złotnictwo, to ono rozsławiało Śląsk poza granicami kraju. We Wrocławiu już w XI wieku zanotowano złotnika Johannesa, z którego warsztatu wyszło wielu mistrzów.
Najstarsze średniowieczne zapisy pochodzące z Głogówka, wspominają tylko jednego mistrza złotnika - Bernharda (1408). Po nim wymienia się członków rodu Pfisterów, mistrzów, którzy uczyli się sztuki w warsztatach cechów nyskiego i wrocławskiego. Wszyscy byli wybitnymi rzemieślnikami. Pośród nich wymienić trzeba: Hansa Carla Pfistera (1682-1715), Eliasa Pfistera, starszego (1692-1715), Eliasa Pfistera, młodszego (1724-1750), Josepha Pfistera c.1735, Johanna Georga Pfistera (1751-1794) oraz Antona Georga Pfistera (1796-1819).
Głogóweccy złotnicy, wzorując się na mistrzach wrocławskich, augsburskich i norynberdzkich, umieszczali na koszyku lub stopie kielichów swoje sygnatury. Spotkać można również puncę miejską, która zawiera głogóweckie elementy herbowe, trzy kiście winogron i trzy noże, a także osobisty znak mistrza, były to inicjały. W ten sposób złotnik firmował swoje dzieło.
Przez wieki prace złotnicze wykonywano na zamówienie instytucji państwowych, miejskich, szlacheckich oraz bogatego mieszczaństwa. Preciozów mszalnych używano w czasie mszy świętych, odprawianych nie tylko w głogóweckich świątyniach, ale także licznych kaplicach: zamkowych, szpitalnej, katolickiego seminarium nauczycielskiego i sierocińca.
W czasie zagrożenia złoto przechowywano w skarbcach lub specjalnie przygotowanych sekretnych miejscach. Jesienią 2010 roku w czasie prac porządkujących parafialne archiwum przypadkowo odnaleziono cenne prace złotników. Pod podłogą biblioteki prałata Antoniego Borka ukryto dwa kielichy pochodzące z 1726 roku, patenę i dzwonek. Fundatorami jednego z nich są zacni mieszczanie Maria i Gierg Carl Posmigk. Ich nazwisko często pojawia się w XVIII-wiecznych dokumentach kościelnych, co świadczy o pobożności i hojności tej rodziny.
W połowie XIX wieku oddano do użytku budynki sierocińca i szkoły dla dziewcząt. Siostry boromeuszki pracujące przy szpitalu Ducha Świętego opiekowały się osieroconymi dziećmi i uczyły, wychowywały młodzież. Ich dzieło wspomagał wikary, kurator Knappe. W kaplicy sierocińca Pod Aniołem odprawiano msze święte. Po II wojnie światowej władze komunistyczne zmusiły zakonnice do opuszczenia miasta. Siostry boromeuszki wróciły do macierzystego domu w Trzebnicy. Zdążyły zabrać ze sobą kilka najcenniejszych wyrobów złotniczych. Dziś można je podziwiać w salach zakonnego muzeum, którego opiekunem jest siostra Olimpia. Wśród eksponatów wzrok przyciągają dwa złote kielichy: jeden przepiłowany i pogięty (to ślady dewastacji dokonanej w 1945 roku przez żołnierzy Armii Czerwonej), drugi zaś jest dziełem Pfistera.
Rękodzielnicze dzieła dawnych złotników śląskich zostały wyparte przez firmy jubilerskie, a także fabryki, w których zrezygnowano z wyrabiania ręcznego, a rozpoczęto tańszą, masową produkcję. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze