Artykuły
Z archiwum odkrywcy: "Ruscy" w Głogówku
Autor: JOACHIM GEORG GÖRLICH.
Wspomnienia nieżyjącego już Joachima Georga Görlicha na temat sowieckich żołnierzy przebywających w Głogówku w pierwszych powojennych miesiącach.
Gdy późną wiosną 1945 roku wróciłem z czechosłowackiego obozu internowania do rodzinnego Głogówka zastałem tutaj liczny garnizon wojsk radzieckich.
Przepustka z czerwoną gwiazdą
Już następnego dnia po powrocie zostałem "zaangażowany" jako pomoc kuchenna przez sztab wojsk lotniczych rezydujących na głogóweckim zamku. Jako "chłopiec kuchenny" otrzymałem przepustkę z wielką pieczęcią z czerwoną gwiazdą, na której widniało m.in. po rosyjsku moje imię - Jefim. Wnet okazało się, że to arcyważny dokument, który nie tylko dawał prawo swobodnego poruszania się (także nocą) po mieście i okolicy, ale także dzięki niemu wzrósł mój autorytet wśród niewiast. Niejedna z nich szukała "bliskości" mojej osoby wieczorem i w nocy właśnie ze względu na ową przepustkę. Zdarzało się bowiem często, że samowolne sołdackie patrole, pod pretekstem szukania żołnierzy niemieckich lub kontroli sanitarnej, wchodziły do domów w poszukiwaniu młodych kobiet. Wtedy to, jako posiadacz przepustki, strasznie "gębowałem", przeklinałem po rosyjsku i wymachując ową przepustką groziłem poskarżeniem się u "naczalnika" kuchni, który był postrachem całego garnizonu. Uspokajano mnie i mówiono, że to naprawdę tylko pomyłka. Niejedna niewiasta i dziewczyna była mocno zobowiązana za to przedstawienie, ale nie korzystałem z tych "adoracji", gdyż miałem 14 lat i "do tych spraw" było jeszcze bardzo daleko.
Oficerski klozet zbiorowy
Po pracy w zamku, czyli obieraniu na akord kartofli oraz wyjazdach z żołnierzami sowieckimi na okoliczne pola w celu "zorganizowania" żywności, zostałem oddelegowany do pięknej radzieckiej lekarki wojskowej mieszkającej w domu Łaciaka przy Hellbergu w celu poduczenia jej w języku niemieckim i angielskim. Dzięki temu uzyskałem "przywilej" korzystania z klozetu oficerskiego (tak samo jak i dla szeregowców był to klozet zbiorowy!). Początkowo trochę się wstydziłem korzystać z tego przywileju, gdyż nie dość, że klozet zbiorowy, to korzystały z niego w tym samy, czasie również kobiety!
Codziennie z okien zamkowej kuchni widać było zwłoki żołnierzy radzieckich przywożone z okolicznych pól, lub ze szpitala mieszczącego się w liceum (obecnie Zespół Szkół przy ul. Powstańców Śląskich). Pośród mieszkańców Głogówka rozpowszechniona była plotka, jakoby "zbyt" długim trupom ucinano głowy przed włożeniem do trumny. Zapytałem o to "moją" lekarkę (starszy lejtnant). Odpowiedziała, że czyni się tak ze względów ekonomicznych!
Równouprawnienie, czyli wszyscy na golasa
Żołnierze radzieccy zamkowy staw traktowali jak swój letni basen. Zawsze było tam bardzo wesoło: śmiechy, chichy serdeczne, poklepywanie po pupach itp. Nigdy nie widziałem tylu nagich kobiet w jednym miejscu (!). Naturalnie mężczyźni kąpali się także nago, co mnie jednak mniej interesowało. Trzeba jednak powiedzieć, że panował tam wielki rygor - nad brzegiem stawu zawsze obecna była żandarmeria wojskowa, która pilnowała "moralności socjalistycznej". Gdy pewnego razu chciałem skorzystać z możliwości wspólnej kąpieli zjawiła się rosyjska piękność z policji wojskowej, która zwróciła mi uwagę, że kąpielówki należy zdjąć, gdyż jest równouprawnienie!
Domy położone przy dzisiejszej ulicy Kościuszki zajął batalion rekonwalescentów. "Letnie ubranie wyjściowe" zwykłych żołnierzy składało się z czystych białych zimowych kalesonów, białej podkoszulki, butów żołnierskich i furażerki. W takim stroju wchodzili na drzewa owocowe, a później zaglądali w czasie mszy do kościołów - "Farorz się złościli, a Lud Boży był wesoły". Rekonwalescenci - podoficerowie nosili eleganckie poniemieckie pidżamy, a oficerom przysługiwał nowy cywilny szlafrok i oficerska wyjściowa czapka.
Pamiętam pierwszy bal na zamku. Kobietom - żołnierkom rozdano nowiusieńkie poniemieckie koszule nocne - im wyższy stopień, tym ozdobniejsza koszula!
Stado węgierskich krów
Pewnego dnia zostałem wysłany do dawnego domu starców - robotników rolnych hrabiego von Oppersdorffa na Paulińskich Łąkach. Odbywał się tam "konkurs" na stanowisko starszego pastucha. Tam bowiem radzieckie wojsko utrzymywało stado krów skonfiskowanych aż na dalekich Węgrzech. Mieszkały tam również tubylcze dojarki. Wśród kandydatów na to stanowisko byli również i ludzie starsi, którzy służyli w Volkssturmie, Ja byłem najmniejszy i najmłodszy, jednak według "kryteriów" naszego politruka "konkurs" wygrałem! Powodów było chyba kilka: znałem najwięcej języków (obok niemieckiego angielski i łacina), miałem ukończone najwięcej klas gimnazjalnych, wiedziałem, że radziecki minister spraw zagranicznych nazywa się Mołotow, a przede wszystkim nie należałem do Hitlerjugend (bo byłem za młody!). Na znak mojej "godności" dostałem wielką nahajkę i do dyspozycji wielkiego oswojonego węgierskiego wołu, który był moim ersatz - koniem. Kolegom, którzy zostali zwykłymi pastuchami "sowieckiej armii" politruk zagroził ostrymi karami w wypadku, gdyby nie słuchali moich rozkazów.
W pracy musieliśmy być najpóźniej o godzinie piątej, by zagonić krowy do dojenia, później wygnać je na cały dzień, obojętnie czy był upał, czy też ulewa, na pobliskie łąki. Ponieważ Osobłoga uchodziła za skażoną przez cały dzień piliśmy tylko mleko, w związku z tym mieliśmy bezustannie biegunkę. Wieczorem spędzaliśmy bydło na dojenie, a my mogliśmy udać się do domów na spoczynek. Niekiedy dostawałem "prikaz", by jedną krowę zostawić na łąkach. Wiem, że była ona, za wódkę, sprzedawana jakiemuś śląskiemu bauerowi, lub rolnikowi - zabużaninowi. Musiałem wtedy pisać protokół, że krowa zdechła.
Pewnego razu zachorowałem na tyfus i żółtaczkę i musiałem przeleżeć w łóżku prawie pół roku. Była późna jesień, gdy prawie cały garnizon radziecki opuścił, przy dźwiękach orkiestry wojskowej, Głogówek. "Ruscy" opuścili także budynki przy mojej ulicy Sobieskiego, na zapleczu której nie raz, nie dwa lądował jednomotorowy samolot (lotnisko było w Rozkochowie).
Opracował: Janusz WiszniewskiPolecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z archiwum odkrywcy
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze