Artykuły
Cieszyć się w Cieszynie
Autor: DANIELA DŁUGOSZ PENCA.
Jakież my mamy ciekawe położenie geograficzne, bo nim się człowiek nacieszy jedną porą roku, to już przynajmniej trzy czekają. Zawsze jest czas na bliższe i dalsze wyprawy. Jakże się więc nie cieszyć, a jeśli tak, to najlepiej w Cieszynie.
Byłam tam trzy razy i zawsze urzeka mnie to miasto swoją innością. Kiedyś, i obecnie też, na moście była granica, bardzo strzeżona, a teraz chodzi się tam i z powrotem, bo miasto jakby sztucznie podzielone. Zresztą najpiękniejsza część miasta jest po stronie polskiej, wciąż odnawiana, coraz ładniejsza. Natomiast po stronie czeskiej jest wspólny dworzec kolejowy, magazyny, bloki - jakoś smutnawo. Czesi przychodzą do polskiego Cieszyna po zakupy, a my do nich z ciekawości. Tej granicy już się nie wyczuwa, ale taka to już teraz jest struktura owych miast przygranicznych, co często spostrzegamy w naszym otoczeniu i nieco dalej - zwłaszcza gdy granicą jest rzeka Olza.
Na czeskim Śląsku żyje wielu Polaków - tzw. Zaolziaków, mają tam swoje organizacje, utrzymują oficjalne kontakty z towarzystwami kulturalnymi w Opolu, Prudniku, ale też w regionie żywieckim.
Cieszyn to przede wszystkim przepiękne miasto, rozłożone jak Rzym na siedmiu pagórkach, ma swoją Wenecję nad potokiem Młynówka z mostkami - romantyczne miejsce ze stylową restauracją. Cieszyn bowiem, to bardzo stare miasto, sięgające IX wieku, a potem okresy świetności za czasów Władysława Opolczyka i jego syna, zwanego Mieszkiem, ma ścisłe związki z historią Polski. Były też wojny, pożary po których miasto przeszło pod rządy Habsburgów, ale zawsze warto było je odbudowywać, w każdej epoce powstawało coś nowego i tak jest do obecnych czasów.
W XIX wieku było miastem wielonarodowy i wielowyznaniowym, o czym świadczą pamiątki - kirkut i gmina protestancka. W 1938 r. po aneksji Czechosłowacji przez Rzeszę hitlerowską, wojska polskie zajęły Zaolzie. Stąd pewnie wyczuwalna czasem niechęć do Polaków, i jeszcze udział wojska polskiego w interwencji Układ Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 r. Po II wojnie światowej granica znów przebiega wzdłuż Olzy, dzieląc Cieszyn na polski i czeski. Oczywiście, zawsze rozwijał się tu handel przygraniczny, a celnicy konfiskowali towary przywożone z krajów południowych.
Wśród najciekawszych zabytków odwiedziłam Rotundę Romańską na Górze Zamkowej z poł. XI w. Jest tu też zamkowa Wieża Piastowska z XIV w., pełniąca kiedyś rolę skarbca i bastionu dawnego zamku książęcego, a obecnie można z niej oglądać panoramę miasta i czasem Beskid Śląski. W centrum miasta znajduje się kościół Marii Magdaleny, a przed nim stary krzyż. Na uwagę zasługuje cieszyński Rynek - otoczony pięknie odnowionymi kamieniczkami. W jednej z pierzei znajduje się ratusz z siedzibą Urzędu Miasta. Z jego wieży w południe rozlega się hejnał, a turyści zbierają się wokół fontanny z XVIII-wieczną figurą św. Floriana i słuchają. Po przeciwnej stronie Rynku znajduje się Dom Polski, który powstał w XX w. To miejsce bardzo zasłużone dla polskości Śląska Cieszyńskiego.
Wiele uroku temu miastu dodają podcienia, bardzo fotogeniczne; chronią przed słońcem i deszczem. Są tu kawiarnie, sklepiki, księgarnia, nie można się nudzić. Spacerując uliczkami wchodzi się na Plac Teatralny, przy którym stoi Teatr im. Adama Mickiewicza, podobny nieco do tego w Krakowie. Jest czynny i można go zwiedzać.
Chodząc bocznymi uliczkami, znajdziemy kościół Św. Trójcy obok dawnego klasztoru bonifratrów. Często widzi się tu piękne elewacje budynków, także znaną restaurację "Pod Brunatnym Jeleniem" w stylu eklektyzmu, pięknie zadbane, miłe dla oka. Po tym mieście można chodzić i zachwycać się, ale my z bratem Januszem szukaliśmy wciąż Studni Trzech Braci.
Wśród tych piękności, kwiatów i wyrośniętych krzewów, trudno było odszukać ową wizytówkę miasta. Okazało się wkrótce, że jest. Nawet odnowiona, wydaje się teraz jakby mniejsza, ukryta. Nie ma wyraźnego opisu legendy, czyżby wszyscy turyści wiedzieli, że tu spotkali się bracia: Lech, Czech i Rus? Cieszyli się wtedy zapewne i powstał Cieszyn, aby ci, co go odwiedzają, mogli się cieszyć tym, co im miasto proponuje.
Zmieniło się otoczenie na Górze Zamkowej, które jest teraz dokładnie uporządkowane, obok zabytków jest nowa scena, zapewne wykorzystywana w lecie. U podnóża Góry Zamkowej powstały pawilony, restauracje, których kiedyś nie było, w zamku Habsburgów jest szkoła muzyczna i chyba plastyczna. W uroczej Wenecji regionalne jadło, cisza, zakochani, malarze i fotograficy.
Jest w Polsce wiele pięknych miast, za granicą także, ale Cieszyn trzeba zobaczyć, żeby się cieszyć. Zawdzięczam to bratu - turyście, który jest zauroczony naszym regionem, innym niż Białostoczczyzna, która też częściowo przylega do granic wschodnich, ale tu inna atmosfera inne obyczaje.
Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Zakłady Przemysłu Bawełnianego "Frotex"
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze