Artykuły
Zanim zbudowano zamek
Autor: ROZMAWIA ANDRZEJ DEREŃ.
W październiku Edward Drużyłowski z Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej we Wrocławiu prowadził prace badawcze na terenie zamku w Prudniku. O tym, co znalazła jego grupa i jakie mogą być efekty wykopalisk wyjaśnia archeolog w wywiadzie dla "Tygodnika Prudnickiego".
- Proszę o szczerą odpowiedź, zanim zajął się pan tematem wykopalisk w Prudniku niewiele wiedział pan o zamku w Prudniku...
- Wiedziałem, że natrafię podczas archeologicznych badań wykopaliskowych na podziemne pozostałości prudnickiego zamku. Musiałem się jednak przygotować "do tej lekcji". Pierwszych korepetycji udzieliła mi pani Urszula Rzepiela - dyrektor Muzeum Ziemi Prudnickiej. Umożliwiła mi wgląd do dawnych dokumentów a szczególnie do XIX-wiecznych planów związanych z wyburzaniem zamku i budową na jego miejscu garnizonowych stajni. Bez zastanowienia nabyłem "Historię miasta Prudnika na Górnym Śląsku" autorstwa Augustyna Bogusława Weltzla, przetłumaczoną z języka niemieckiego przez Kazimierza Nabzdyka wzbogaconą licznymi ilustracjami przez panią Urszulę Rzepielę. Było to jeszcze przed rozstrzygnięciem, kto z archeologów zajmie się tym tematem. Przygotowując program badań archeologiczno - architektonicznych byłem już nieco przygotowany. Przeprowadziłem kwerendę archiwalną m. in. w zasobach Opolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Potem to już pan sam dobrze wie, że codziennie byłem "egzaminowany". Przygotowałem sobie "podpowiadaczy" z historii architektury. Pani Profesor Małgorzata Chorowska i jej uczeń pan Jerzy Serafin pomagali mi odczytywać historię zamku zaklętą w kamiennych i ceglanych murach spajanych zaprawą, której skład i barwa decydowały często o chronologii - wieku odkrytych obiektów. Panie redaktorze, pomagał pan ekipie archeologów dostarczając sobie tylko wiadomymi ścieżkami zdobyte historyczne materiały o prudnickim zamku, a i pomagał pan osobiście na wykopaliskach przypłacając to czasową utratą zdrowia.
- To tylko lekkie przeziębienie. Do tej pory odnosiłem wrażenie, że zamek w Prudniku o średniowiecznej metryce był dotąd po prostu ignorowany przez naukowców. W jednym z najnowszych leksykonów o zamkach w Polsce opartym na opracowaniu Guerquina wprost pominięto prudnicką rezydencję.
- Mamy to już chyba za sobą? W październiku teren wykopalisk odwiedzili studenci historii kierowani tu przez naukowców z Uniwersytetu Opolskiego - pan Wojciech Żurek i pani Justyna Rojek oraz absolwentka archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego - doktorantka pani profesor Chorowskiej z Instytutu Architektury, Sztuki i Urbanistyki Politechniki Wrocławskiej, absolwent archeologii i jednocześnie student architektury z ośrodka wrocławskiego - pan Paweł Rajski.
- Cieszy ta zmiana, mam nadzieję że z czasem zainteresowanie zamkiem w Prudniku będzie coraz większe. Z kolei panu muszę pogratulować, jest pan pierwszym archeologiem w dziejach prudnickiego zamku, który zaczął badać jego pozostałości...
- Dziękuję bardzo. Czuję się wyróżniony, ale i zaniepokojony związaną z tym odpowiedzialnością. Przeoczenie odkrytego pod ziemią faktu mogło by okazać się stratą, dużą stratą...
- Obserwując niemal codziennie państwa pracę wydaje mi się, że wykopaliska są fundamentalnym krokiem w temacie poznania przeszłości zamku. O prudnickim zamku, zwłaszcza jego najstarszych dziejach nie zachowało się zbyt wiele dokumentów. Pozostawały więc wykopaliska.
- Potrzeba odsłonięcia reliktów zamku dojrzewała od lat w Prudniku. Pan i wielu innych prudniczan, w tym też tych "z serca" małymi krokami dopięliście swego. Niebagatelne znaczenie miała restauracja i udostępnienie zwiedzającym Wieży Woka, a następnie wykonanie badań georadarowych dr. Adama Szynkiewicza. Stąd już był tylko jeden mały krok do decyzji o odsłonięciu metodą wykopaliskową podziemnych reliktów zespołu zamkowego.
- Czego w takim razie dowiedzieliśmy się dzięki wykopaliskom?
- W trakcie badań archeologicznych odkryliśmy te zamkowe mury, które szczęśliwym trafem a i przez swoją solidność oparły się całkowitemu zniszczeniu. Możemy posługując się XVIII-wieczną ryciną zamku wskazać konkretne miejsca, które odsłoniliśmy.
Natrafiliśmy i zabezpieczyliśmy dużo ruchomych zabytków archeologicznych. Najwięcej pochodzi z okresu późnego średniowiecza od połowy XIII w. i przełomu późnego średniowiecza. Związane są bezpośrednio z mieszkańcami zamku. Fragmenty naczyń wykonanych z gliny na szybkoobrotowych kołach garncarskich przez specjalistów sprowadzonych przez Woka - rzemieślników z terenu Europy Zachodniej w początkach późnego średniowiecza.
- Znaleźliście również zabytki o wcześniejszej metryce. Osadnictwo sprzed okresu Rosenbergów to wręcz sensacyjna informacja. Do tej pory część naukowców dość zdecydowanie odrzucała możliwość istnienia w miejscu obecnego Prudnika stałej osady, czy grodu. Wynika to również z tego, że nie pozyskano żadnych znalezisk chociażby z okresu wczesnośredniowiecznego.
- Dogodne położenie geograficzne i korzystne warunki naturalne sprawiły, że teren Prudnika był atrakcyjny dla ludzi już od młodszej epoki kamienia - od okresu neolitu. Prawdopodobnie już w V tysiącleciu p.n.e. przybyli z południa Europy szlakiem przez Bramę Morawską pierwsi rolnicy. Uprawa roli i hodowla zwierząt domowych wymogła konieczność budowania stałych osad. Znaleźliśmy krzemienny ślad po pierwszych rolnikach w Prudniku. Nieco liczniejsze ślady potwierdzają osadnictwo wczesnośredniowieczne, które łączymy nawet z Państwem Wielkomorawskim. Odkryte pod Wieżą Woka zwęglone drewno może stanowić ślad po zniszczonej drewniano - ziemnej, starszej konstrukcji obronnej.
- Liczba około 3 tys. znalezisk ruchomych to coś niecodziennego przy tego typu wykopaliskach? Mnie wydaje się to ogromną liczbą.
- Wydaje się, że liczba odkrytych zabytków ruchomych nie odbiega od pozyskiwanych zabytków na innych podobnych stanowiskach. Faktycznie jest ogromna jeżeli każdemu z nich poświęci się maksymalnie dużo uwagi. Każdy fragment naczynia, kafla, cegły, gąsiora, przedmiotu metalowego, krzemiennego, szklanego czy kości niesie w sobie informacje o naszych poprzednikach...
- Odejdźmy na chwilę od archeologii. Konsultantem wykopalisk jest prof. Małgorzata Chorowska, która będąc w Prudniku zwróciła uwagę na Wieżę Woka. Biorąc pod uwagę analogiczne budowle w innych częściach Śląska, nie wydaje się by wieża powstała jeszcze za życia Woka, tylko później, raczej za panowania jego syna Henryka. Dodała, jednak że należałoby przeanalizować czas powstania podobnych konstrukcji w południowych Czechach, skąd wywodzili się Rosenbergowie. Jaka jest pana opinia w tej sprawie?
- W te szczegóły chronologiczne nie wnikam. Mogłem obserwować w wykopach IV i V przy wieży jak jej budowniczowie wykopami pod fundamenty przecięli pierwotny poziom użytkowy terenu. Najstarszy zabytek ruchomy w nim znaleziony pochodził z początków późnego średniowiecza od około połowy XIII w.
- Obecne wykopaliska zapewne nie wyczerpują tematu prac archeologicznych na terenie dawnego zamku. Jaką część dawnego założenia zamkowego zbadali państwo?
- Zbadaliśmy niewielką część prudnickiego zespołu zamkowego i również dlatego badania archeologiczne powinny być kontynuowane. Wszelkie prace ziemne na jego obszarze powinny być prowadzone w uzgodnieniu z Opolskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków.
- Z czego wynikało, że obszar badawczy był tak ograniczony?
- Zakres terytorialny badań wykopaliskowych obejmował jedynie kilkudziesięciometrowy pas działki będącej własnością Gminy Prudnik, o szerokości do 5 m. Obszar zespołu zamkowego był znacznie większy.
- Wypadałoby więc sobie życzyć kontynuacji tych prac.
- Taka jest wola wielu mieszkańców Prudnika. Znajduje ona zrozumienie i akceptację władz Prudnika. Tuż przed zasypaniem wykopów teren wykopalisk wizytował burmistrz Prudnika, pan Franciszek Fejdych. Był zainteresowany ekspozycją odkrytych zabytków. Miał nawet swoją koncepcję realizacji specjalnej ścieżki edukacyjnej. Prace archeologiczne powinny być kontynuowane, aby dotychczas odkryte zabytkowe ślady zamku mogły być należycie zabezpieczone i udostępnione.
- Kończąc pracę zasypaliście wykopy, dlaczego?
- Takie są wymogi konserwatorskie. Dla dobra zabytku. Ponowne zasypanie jest jedną ze skuteczniejszych form zabezpieczenia. Tak naprawdę to mnie też serce się kraje, jak muszę zasypać to, co tyle czasu odsłaniałem.
- Co się stanie z zabytkami ruchomymi pozyskanymi na terenie zamkowym?
- Ruchome zabytki archeologiczne po wstępnej konserwacji i opracowaniu przekazane zostaną do Muzeum Ziemi Prudnickiej. Część z nich zostanie wystawiona przy ul. Królowej Jadwigi 23 w Prudniku.
- Efektem państwa pracy będzie stosowna dokumentacja. Co będzie zawierała?
- W trakcie prac archeologicznych prowadziliśmy dziennik badań wykopaliskowych, dokumentację opisową, rysunkową i fotograficzną. Pozyskiwane ruchome zabytki archeologiczne zostały spisane w polowym inwentarzu zabytków. Poszczególne wykopy mają odrębne karty wykopów. Nieruchome obiekty archeologiczne mają również swoje karty obiektów, a badana działka ma kartę stanowiska. Dokumentacja początkowo w formie sprawozdania wstępnego złożona będzie w Muzeum Ziemi Prudnickiej i u Opolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który m.in. pod tym warunkiem wydał pozwolenie na przeprowadzenie badań wykopaliskowych. Po pół roku mam przedstawić i przekazać sprawozdanie końcowe, a w terminie do trzech lat opublikować wyniki badań w jednym ze specjalistycznych periodyków.
- W jaki sposób można wykorzystać efekty badań archeologicznych w terenie?
- Konieczna jest ekspozycja odkrytych zabytkowych pozostałości zespołu zamkowego. Pojawiły się różne koncepcje co do dalszego sposobu postępowania. W ogólnych zarysach: nadziemna, naziemna i podziemna. Może po trochu z każdej?
- Po miesiącu pracy mogę już zapytać. Czy efekty wykopalisk są zgodne z pana oczekiwaniami sprzed rozpoczęcia wykopalisk? Tego się pan spodziewał?
- Na szczęście nie wszystko można przewidzieć i zaplanować. Trzeba liczyć się z niespodziankami. To ma swój urok. Za każdym razem odsłaniamy jakieś fakty. Tę archeologiczną prawdę trzeba tylko odczytać.
- Jak pan będzie wspominał Prudnik? Trochę zimno było...
- Prudnik jest miastem ludzi życzliwych. Było ciepło...Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze