Artykuły
Między młotem, a kowadłem
Autor: ROZMAWIA RYSZARD NOWAK.
Rozmowa z Janem Oleksowem - przewodniczącym Rady Miejskiej w Korfantowie.
- Jest pan długoletnim członkiem samorządu gminnego...
- Od szesnastu lat działam w Radzie Miejskiej, mam więc znaczący bagaż doświadczeń. Problemem od lat jest to, że apetyty radnych i mieszkańców są ogromne. Niestety za tym nie stoją środki finansowe, których gminom brakuje w całej Polsce.
- Ale zapewne bilans dokonań jest znaczący, chociażby w ostatnich czterech latach?
- Paradoks być może polega na tym, że ci którzy pracują za granicą i tu przyjeżdżają chcieliby mieć u nas to samo co za granicą. Rozumiem tę niecierpliwość, ale musimy pamiętać o latach zapóźnień i mimo dużych środków krajowych i zagranicznych, które pozyskujemy nie sposób nie pamiętać, że są to środki niewystarczające. Skala potrzeb nawarstwiła się przez lata.
- Czy pana doświadczenie pomaga w kierowaniu pracami Rady Miejskiej?
- Bez wątpienia tak, wiele decyzji wiąże się z bardzo trudnymi wyborami. Ale wspólne stanowisko wypracowuje cała rada.
- A jak ocenia pan ostatnią kadencję?
- Byłbym nieskromny gdybym powiedział, że była to wyjątkowa kadencja. Efekty naszych inwestycji, zmian dostrzegane są bardziej przez przyjezdnych. I nie ma w tym niczego dziwnego, bo nasi mieszkańcy patrząc na zakres zmian z dnia na dzień uznają to za fakty oczywiste.
- Poważnym wyzwaniem dla gminy staje się sprawa budowy kanalizacji ściekowej.
- Na dobrą sprawę budowy kanalizacji jeszcze nie rozpoczęliśmy. W najbliższym czasie. Na razie musimy się zadowolić poprawą stanu chodników i dróg na naszym terenie. Wiele inwestycji w tym zakresie zrealizowaliśmy przy współudziale samorządu powiatowego i wojewódzkiego. Nie sposób wymienić wszystkich tych inwestycji, ale chciałbym przypomnieć, że wiele kontrowersji budziła przed kilku laty budowa nowego mostu. A obecnie odbudowany i poszerzony most jest chyba jednym z najpiękniejszych na Opolszczyźnie. Zdawaliśmy sobie wtedy sprawę, że te opinie negatywne po części były spowodowane uciążliwościami spowodowanymi utrudnieniami w ruchu drogowym.
- Różne opinie towarzyszyły zapewne w przeszłości budowie nowej hali sportowej?
- Budowa hali sportowej miała wielu przeciwników i zwolenników. Ale tę inwestycję rozpoczęliśmy z myślą o naszych sportowcach, uczniach i innych grupach mieszkańców zainteresowanych uprawianiem sportu. I mieliśmy rację, dziś hala służy wszystkich zainteresowaniem uprawianiem sportu.
- Można więc powiedzieć, że funkcjonowanie hali sportowej w pewnej mierze przyczynia się do pomnażania sportowych osiągnięć?
- Po części tak, bo sportowcy w okresie jesienno - zimowym i wczesną wiosną mają odpowiednie warunki do fizycznych ćwiczeń. Nasza drużyna ze Ścinawy awansowała do ligi wojewódzkiej. Również awansowała drużyna z Gryżowa. To przykład na to, że stawianie na kulturę, na sport, jest właściwym kierunkiem działania.
- Wiele kontrowersji od miesięcy budzi budowa gimnazjum w Korfantowie. Co pan na to powie?
- Patrząc na budowę gimnazjum w Korfantowie trzeba pamiętać, że demografia decyduje o wszystkim. Z roku na rok uczniów jest coraz mniej i coraz więcej gmina do funkcjonowania oświaty dokłada wyższe kwoty. Nowe gimnazjum stworzy naprawdę dobre warunki dla uczniów, być może jedne z najlepszych w województwie. Gimnazjum ma być połączone z halą sportową łącznikiem. Na wiosnę i jesienią będzie można korzystać z boisk tartanowych. Będą tu wspaniałe warunki dla wszechstronnego rozwoju młodzieży szkolnej. Trzeba to tylko umieć docenić. Niejednokrotnie spotykam się z opiniami, że jest to decyzja nietrafiona, być może ktoś sobie buduje pomnik. To nieprawda. Sytuacja na dziś jest taka, że to co robi się dla oświaty robione jest z myślą o dobru dzieci. Inwestując w oświatę inwestujemy w całą gminę, bo te dzieci będą w przyszłości jej gospodarzami i od nich, od ich wiedzy i kwalifikacji będzie zależał jej rozwój. Sądzę, że najsłuszniejszą decyzją było zlecenie budowy gimnazjum Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Korfantowie, co pozwoli obniżyć koszty budowy placówki o jedną trzecią - to jest o cztery miniony złotych.
- Jest pan mieszkańcem Ścinawy, na pewno będą protesty w związku z planowaną likwidacją gimnazjum w tej miejscowości. Nie jest więc pan chyba w komfortowej sytuacji, zwłaszcza zważywszy na tegoroczne wybory samorządowe?
- Po części to prawda. Rozumiem doskonale rodziców, ale oni również winni zrozumieć jakie warunki stworzy im korfantowskie gimnazjum - nowoczesne pracownie językowe, najnowocześniejsze wyposażenie gabinetów przedmiotowych, wyposażenie sal lekcyjnych. Warte podkreślenia jest również to, że wszyscy nauczyciele ze Ścinawy będą mieli zapewnioną pracę w gimnazjum w Korfantowie. Dzieci będą miały do dyspozycji nowoczesną bazę dydaktyczną, zatem obawy rodziców są nieuzasadnione, choćby tylko z tego powodu. Gmina zapewni dojazd do szkoły, możliwości korzystania z posiłków.
- Z roku na rok korfantowska gmina dokłada do oświaty coraz większe środki finansowe z własnego budżetu. Może to spowodować inwestycyjną zapaść?
- Demografia wymusza takie a nie inne działania na władzach gminnych. Utrzymywanie nierentownych placówek oświatowych powoduje, że niższe kwoty mogą być przeznaczane na inwestycje, przy czym koszty te będą rosły. Może nie każdy zdaje sobie sprawę, że ponad sześćdziesiąt procent środków budżetowych pochłania oświata. Owszem zdaję sobie sprawę, że decyzje w sprawach racjonalizacji oświatowych nie są popularne, ale jednak konieczne.
- A jaka jest pana ocena aktywności radnych w mijającej kadencji?
- Sądzę, że radni zawsze byli i są aktywni. Każdy radny oczywiście ma swoje partykularne interesy, o których myśli aby w bliższej lub dalszej perspektywie zostały zrealizowane. Ta rada jest bardzo prężna, dynamiczna. Życzyłbym sobie, aby w każdej gminie tak było. Mimo różnicy zdań zawsze dochodzimy do kompromisu, co owocuje wypracowaniem kompromisów i konstruktywnym działaniem.
- Czy zdecydował pan przewodniczący o kandydowaniu w kolejnej kadencji?
- Zastanawiam się, bo nieraz słyszę wiele krytycznych uwag pod naszym adresem, a to zniechęca do działania. Wielu ludzi ocenia nasze działania nie pod kątem wielkości inwestycji, ale patrzy na sprawy przez pryzmat własnego podwórka. Nie jesteśmy bogatą gminą, na inwestycje możemy przeznaczyć co roku niewiele ponad milion złotych, dlatego tak ważne jest to, że pozyskujemy na ten cel rocznie dwa razy tyle środków z zewnątrz.
- Czy pana zdaniem fundusz sołecki jest decyzją we właściwym kierunku?
- To wspaniała decyzja. To właściwy kierunek działania, między innymi na rzecz społeczności lokalnej, pogłębiania demokracji na najniższym szczeblu działania. Mieszkańcy sami mogą decydować o wydatkowaniu przyznanych pieniędzy. To przyczynia się do pobudzania samorządności na wsi.
- Od kilku lat wzrasta aktywność lokalnych organizacji działających na wsi - to chyba cieszy?
- Zawsze na terenie naszej gminy mieliśmy aktywne koła gospodyń wiejskich. Cieszy nas duża aktywność społeczna strażaków, sportowców. Oni zachęcają innych do działania. Warte podkreślenia jest również to, że młodzież aktywnie włącza się w te prace.
- Czym się pan obecnie zajmuje?
- Pracowałem w Zespole Szkół w Ścinawie, obecnie jestem na emeryturze. Trochę mi szkoda gimnazjum, które zostanie zlikwidowane, bo tam też pracowałem. Obecnie jednak wszystkie te sprawy należy postrzegać w perspektywie lat i demografii. Kiedy byłem we Friedlandzie w Niemczech, z dotychczasowych trzech gmin dowozi się dzieci do jednego gimnazjum, chociaż nie tak dawno każda z tych gmin miała oddzielną placówkę gimnazjalną. Ale jak nam powiedziano nie stać ich na utrzymywanie trzech szkół. A warto pamiętać, że jest kraj znacznie od nas bogatszy.
- Czy łatwo być przewodniczącym rady?
- Każda funkcja, gdy przewodzi się grupie ludzi wymaga dużej odpowiedzialności.
- Dziękuję za rozmowę. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze