Artykuły
Pamięć jest lustrem rzeczywistości
Autor: DANIELA DŁUGOSZ PENCA.
Mówią, że pamięć jest lustrem rzeczywistości i to prawda. O pamięci, która została wśród żyjących Polaków, a bywało że cudem udawało im się wyrwać z upodlającej nienawiści nacjonalistów ukraińskich, można się było dowiedzieć 5 września w czasie szczególnej uroczystości i spotkania
w Korfantowie.
O godz. 10.00 odbyła się msza św. w kościele parafialnym w intencji pomordowanych przez oddziały UPA na Ukrainie w czasie II wojny światowej. Dalsza część uroczystości odbyła się na cmentarzu, gdzie pod symbolicznym pomnikiem pamięci - Władysław Białowąs - organizator spotkania - przypomniał historię upamiętnienia i ludzi, którzy przyczynili się do jego powstania. Władze lokalne i radny sejmiku województwa Jerzy Czerwiński z Prudnika, tudzież rodziny pomordowanych, złożyli kwiaty, wieńce i znicze.
Po tych wyrazach pamięci odbyło się spotkanie w Domu Kultury oraz otwarcie wystawy, na którą złożyło się 56 dużych plansz na tkaninach wiszących, a przedstawiających ludzi, którzy zginęli, spalone kościoły, domy, dworki i szkoły. Będzie też wydany katalog, udało się skontaktować z 20 tys. świadków, którzy udostępnili fotografie, relacje i dokumenty z tragicznych wydarzeń na Kresach. Wiele z tych dokumentów znalazło się w Niemczech, gdyż żołnierze Wehrmachtu, po wkroczeniu na Ukrainę robili zdjęcia - także efektów dokonań banderowców.
W zupełnie swobodnych relacjach wystąpiły osoby szczególnie zaangażowane - przedstawiciele Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów. Mówił o tym Witold Listowski z Kędzierzyna-Koźla, przekazując informacje na temat powołania organizacji. Stowarzyszenie angażuje się w działania zapobiegające fałszowaniu historii w kontekście mordów dokonanych na Polakach w dawnych województwach: tarnopolskim, wołyńskim, lwowskim i stanisławowskim. Przedstawił też dokumenty i fotografie dotyczące owych zbrodni. To wszystko zrobiło na zebranych wielkie a jednocześnie smutne wrażenie. Dodał, że według posiadanych przez niego danych, 14 proc. społeczeństwa nie zna tych wydarzeń, a przecież dostępna jest szeroka literatura, a temat obecny jest w programie nauczania.
Mówił też o braku zgody na postawienie pomnika ku czci pomordowanych na Placu Grzybowskim w Warszawie, chociaż są fundusze, gotowy jest projekt. Pomnik miał upamiętniać również wysiedlonych, ale i wyrzuconych, którzy zostawili na Wschodzie dobytek i groby najbliższych.
W Raciborzu powstała grupa inicjatywna, której celem jest powołanie Polskiego Stronnictwa Kresowego. Konieczne jest tyko zebranie odpowiedniej liczby podpisów, co również robiono podczas spotkania. Listowski zapraszał wszystkich zainteresowanych na spotkania w każdą pierwszą sobotę czerwca na forum kresowian do Kędzierzyna-Koźla. Józef Sadowski z Raciborza - prawnik i emerytowany pracownik naukowy opowiedział o swoich latach młodości nie tylko na Kresach, ale i w powojennej Polsce, kiedy to zmuszony został do opuszczenia kraju. Przywiózł ze sobą egzemplarze miesięcznika "Dobro Ojczyzny" redagowane przez Stowarzyszenie Ruch Społeczny Dobro Ojczyzny, którego celem jest utrwalanie pamięci kresowej, choć numer lipcowy poświęcony został prawie w całości komentarzom politycznym dotyczącym ostatnich wyborów prezydenckich.
Liczni zebrani ze wzruszeniem wysłuchali historii życia Marii Wróbel, która była świadkiem wymordowania jej rodziny w Kłodnie w województwie tarnopolskim - czworo rodzeństwa i rodziców. Teraz, mając 82 lata pozostaje świadkiem trudnej historii - nie może zapomnieć, ani przebaczyć.
Stanisław Kazimierów z okolic Legnicy uważa, że trzeba się jednoczyć i upominać o wyjątkowe miejsce w historii dla tragicznych wydarzeń na Kresach, bo jego zdaniem, jest wiele zafałszowań, także współcześnie. Opowiedział również historię swojej rodziny i miejscowości Kłodno w powiecie zbaraskim, równie drastyczną.
Wiele wiadomości merytorycznych oraz część osobistych przeżyć przekazał zebranym Stanisław Srokowski z Wrocławia, autor kilku książek. Zaznaczył, że tych barbarzyńskich mordów było 200 tysięcy - tyleż ofiar, ludzi którzy już nigdy nie przemówią. W Podhajcach w województwie wołyńskim 12 lipca 1943 roku wymordowano około 15 tysięcy ludzi, także księży, ministrantów, dzieci i starszych. Początek tej nienawiści to lata 20. XX w. W 1929 roku powstała Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów ze Stepanem Banderą i Romanem Szuchewyczem, która chciała doprowadzić do powstania niepodległej Ukrainy za wszelką cenę, wydając Dekalog Ukraińskiego Nacjonalisty. Jak zrealizowano te plany, wiedzą ci, którzy tamte czasy przeżyli.
Świadectwo prawdzie dał również Kazimierz Korczyk z Opola, a Krystyna Rostocka ze "Wspólnoty Polskiej" w Opolu opowiedziała o imigrantach ze Wschodu. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze