Artykuły
Szanowny Panie Prezesie Krach
Autor: WITOLD KACZOROWSKI.
W nawiązaniu do pańskiej autoryzowanej wypowiedzi zamieszczonej w artykule "Tygodnika Prudnickiego" nr 28 muszę, w imię mojej wiarygodności, odnieść się do pańskich stwierdzeń.
Muszę też podkreślić, że naszą rozmowę z dn. 05.07 i 07.07 jak też każde słowo wypowiedziane przez Pana i moje jestem w stanie wiarygodnie udokumentować.
Otóż nieprawdą jest, że prosiłem Pana o przyjęcie mojej Mamy na oddział Pana szpitala w celu przygotowania jej do kontynuacji leczenia domowego. Owszem uznałem, że Mama powinna wrócić na oddział ale po to, by w pańskiej placówce naprawić (wyleczyć) to, co zostało w haniebny sposób zaniedbane w Pana szpitalu (rozległe odleżyny). Dolegliwość ta, której moja Mama doznała, przez karygodne zaniedbania, na oddz. wewnętrznym Pana placówki była w takim stanie że, bez fachowej i ciągłej opieki medycznej, w warunkach domowych nie byłaby możliwa do wyleczenia. Nie jestem ani lekarzem ani pielęgniarzem, by skutecznie i bez narażenia życia mojej Mamy, móc sprawować opiekę i leczyć tak "żywe" i rozległe rany, do których, przez rażące zaniedbania, dopuściły ponoć fachowe i przygotowane służby w Pana placówce.
Nie rodziny to wina, lecz służb opiekujących się chorymi w szpitalu, którym płaci się, jak rozumiem, za fachową a nawet, w przypadku tych służb, troskliwą opiekę nad ciężko schorowanymi ludźmi. Jednak w przypadku mojej Mamy w Pana placówce doznała ona dodatkowego cierpienia przez zwykłe niedbalstwo.
Mogę tak twierdzić bowiem mam duże doświadczenie w opiece nad obłożnie chorym (leżącym) Ojcem, którym opiekowałem się razem z Mamą przez pięć lat. W żadnym momencie, mimo ciągłego leżenia, nie dopuściliśmy do powstania najmniejszych odleżyn u Ojca. Potwierdzić to mogą pielęgniarki środowiskowe "Medicusa", które przez cały ten czas, aż do śmierci Ojca, pomagały i systematycznie kontrolowały stan Ojca i jak się nim opiekujemy. Nigdy nie miały najmniejszych zastrzeżeń i były pełne podziwu, że potrafimy utrzymać obłożnie chorego w tak dobrym stanie higieny i nie doprowadzić do odleżyn. Odsyłam więc Pana po opinię do "Medicusa" i wtedy dowie się Pan, że jak najbardziej potrafiłbym się opiekować się obłożnie chorą matką, pod warunkiem, że oddałby mi ją Pan do domu bez odleżyn, czyli w takim stanie w jakim została zabrana do szpitala.
Pana wypowiedź w "Tygodniku Prudnickim" stawia mnie w oczach czytelników jako osobę nieudaczną, nie umiejącą zaopiekować się chorą Matką, a wręcz chcącą się pozbyć jej z domu.
Oczekuję, że przyzna Pan że za błędy i zaniedbania w opiece nad moją Matką i doprowadzenie jej do takiego stanu odleżyn zawiniły pańskie służby i rodzina nie może za to ponosić odpowiedzialności i ma prawo domagać naprawienia (wyleczenia odleżyn) wyrządzonej szkody.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze