Artykuły
Wstydu nie przynieśliśmy
Autor: MARIUSZ PÓŁCHŁOPEK.
Sparta Prudnik po heroicznej walce przegrała w dwumeczu z Sandecją Nowy Sącz 4:7. Powracamy jeszcze do ćwierćfinałowych pojedynków mistrzostw Polski z udziałem naszego zespołu.
Pierwszy mecz obydwu drużyn odbył się w Prudniku 20 czerwca na stadionie w byłych koszarach. To ciekawie zapowiadające się spotkanie zgromadziło na trybunach wielu sympatyków piłki nożnej z Prudnika i całego województwa. Obecni byli m.in. prezes OZPN w Opolu Marek Procyszyn i koordynator grup młodzieżowych OZPN Krzysztof Job. O randze meczu świadczyła między innymi obecność przedstawicieli lokalnych władz samorządowych ze starostą prudnickim Radosławem Roszkowskim i burmistrzem Prudnika Franciszkiem Fejdychem na czele.
Nawet najbardziej wybredny kibic piłkarski zasiadający na trybunach w tym dniu nie powinien narzekać na brak emocji. Zaczęło się bardzo obiecująco dla gospodarzy. Po 8. minutach było już 2:0 dla Sparty, strzelcy goli to Cieśla i Wolny. Później gra się wyrównała, a następnie do głosu doszli przyjezdni. W podbramkowej sytuacji piłkę z rąk wypuścił broniący bramki Sparty Dudek, a jego prezent na gola zamienił napastnik Sandecji. To podcięło naszym skrzydła. Pod koniec pierwszej połowy Serafin sfaulował przed polem karnym zawodnika gości, rzut wolny przyniósł wyrównanie wyniku meczu. Po przerwie Sandecja ruszyła do jeszcze większego szturmu i gdy wydawało się, że kolejne gole są kwestią czasu, Mateusz Dziwisz sprytnym uderzeniem z powietrza (po dośrodkowaniu z prawej strony boiska) dał znowu prowadzenie miejscowym. Następnie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Rusnak, próbujący przelobować bramkarza Sandecji.
Trzeba powiedzieć jasno, że z przebiegu całego meczu Sandecja była piłkarsko zespołem lepszym i bardziej dojrzałym, swobodnie operującym piłką, szczególnie w środkowej strefie boiska. Z drugiej strony ambitnie grająca Sparta pokazała charakter i co najmniej kilka zagrań świadczących o dużych możliwościach zespołu. Pierwsza bramka dla nas to mądre wyciągnięcie środkowych obrońców przez Wolnego, zakończone prostopadłym dograniem w pole karne do Cieśli i przytomne zachowanie tego ostatniego. Tutaj nie było przypadku. Takich oskrzydlających akcji ze schodzeniem do boku napastników było więcej. Potrafiliśmy także zdobyć bramkę ze stałego fragmentu, nad czym dużo czasu pracowaliśmy na treningach. Zabrakło nam przede wszystkim dokładnego rozegrania piłki w środku pola, co mogłoby pozwolić na stworzenie jeszcze więcej dogodnych sytuacji albo przynajmniej dać odpocząć naciskanej formacji obronnej. Przy różnicy wiekowej i lepszych z tego tytułu warunkach fizycznych zawodników Sandecji miałoby to niebagatelne znaczenie. Decydującym czynnikiem o przegranej wydaje się być jednak dużo większe ogranie części zawodników z Nowego Sącza w zespole seniorskim. Dwóch z nich miało już za sobą występy w zespole pierwszoligowca, pięciu do sezonu przygotowywało się z pierwszą drużyną.
Sandecja w drodze do ćwierćfinału pokonała Wisłę Kraków, Hutnika i Cracowię. Wisła w dwumeczu strzeliła jej tylko jedną bramkę, my wbiliśmy Sandecji aż 4. W poprzednim roku Pomologia Prószków reprezentująca Opolszczyznę w tych rozgrywkach przegrała dwukrotnie z Jagiellonią Białystok i straciła aż 8 bramek, strzelając tylko jedną. To świadczy tylko o tym w jakim punkcie znajduje się piłkarstwo młodzieżowe w naszym regionie. O seniorskim się nie wypowiadam. Biorąc pod uwagę chociażby powyższe fakty wstydu nie przynieśliśmy, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że wypadliśmy bardzo dobrze na tle rywala z jednego z najmocniejszych okręgów piłkarskich w Polsce.
Rewanżowy mecz w Nowym Sączu przebiegał podobnie jak w Prudniku. Były fragmenty z dużą przewagą Sandecji, ale i Sparta miała swoje okazje. Gdyby Cieśla celnie przymierzył to my mogliśmy otworzyć wynik tego spotkania. Niestety do przerwy wygrywali gospodarze 2:0. Po przerwie padła bramka kontaktowa Cieśli po składnej akcji całego zespołu i przytomnym dograniu Szotka. Kolejna akcja Sparty zakończyła się strzałem Cieśli, po którym obrońcy Sandecji wybili piłkę z linii bramkowej. W tym okresie gry zaskoczona obrotem sytuacji na boisku Sandecja, mówiąc żargonem piłkarskim, stanęła, a my atakowaliśmy tak jakby mecz rozgrywał się w Prudniku. Przypadkowy rykoszet w niegroźnej sytuacji i błędzie naszego bramkarza odebrał nam szanse przynajmniej na remis. Jeszcze groźnie z dystansu strzelali: Rusnak i Masternak, ale bez powodzenia. W jednej z ostatnich akcji meczu Dudek wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem miejscowych. Mecz w Nowy Sączu potwierdził, że minimalna przegrana Sparty w Prudniku nie była dziełem przypadku. Przy odrobinie szczęścia można było któreś z tych spotkań przynajmniej zremisować. Do końca byliśmy w grze walcząc o jak najlepszy wynik.
1/4 MP U-16
Prudnik, 20 czerwca
Sparta - Sandecja 3:4 (2:2)
Cieśla (1:0), Wolny (2:0), Dziwisz (3:2)
Nowy Sącz, 24 czerwca
Sandecja - Sparta 3:1 (2:0)
Cieśla (2:1)Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze