Artykuły
Sprawa rozebranej drogi ma trafić do prokuratury
Autor: STANISŁAW STADNICKI.
Mieszkańcy Racławic są zbulwersowani. Kolej sprzedała betonowe płyty stanowiące jedną z bocznych dróg uniemożliwiając dojazd na pola i szansę organizacji objazdu w przypadku wypadku lub remontu głównej racławickiej ulicy.
Na początku tego roku z bocznej ulicy znajdującej się za budynkiem racławickiej stacji znikły betonowe płyty. Droga ta wyglądem przypominała główną ulicę w Lubrzy. Mimo, że położona na poboczu dla mieszkańców miała duże znaczenie. Gwarantowała dojazd na pola oraz umożliwiała organizację objazdu w przypadku wypadku na ulicy Prudnickiej lub remontu tego traktu. W chwili obecnej jeśli coś stanie się na głównej ulicy Racławic łączącej Prudnik i Głubczyce nie ma możliwości stworzenia jakiegokolwiek objazdu.
Na wyjaśnieniu sprawy szczególnie zależy miejscowemu sołtysowi Tadeuszowi Wronie. Dzięki jego staraniom udało się dotrzeć do osoby, która rozebrała drogę. Twierdzi ona, że dostała od spółki PKP Nieruchomości z Wrocławia zgodę na uporządkowanie terenu. W wywiadzie dla jednej ze stacji radiowych rzecznik spółki poinformował, że sprawdzano wcześniej, czy likwidowana droga ma jakieś znaczenie, dodał, że według jego informacji betonowe płyty podłużą jako podkład pod budowę drogi na Euro 2012 choć nie jest to sprawa pewna.
W Racławicach zawrzało. Oficjalnie nikt nie wiedział wcześniej, że droga ma zostać rozebrana. Pojawiło się też wiele niejasności. Według pojawiających się informacji płyty należały do otmuchowskiej cukrowni zatem dziwne wydaje się, że zostały sprzedane przez kolej, która nie musiała być ich właścicielem. Mieszkańcy nie mogą zrozumieć na jakiej podstawie oddział wrocławski uznał, że droga w oddalonej o kilkaset kilometrów miejscowości nie ma znaczenia?
Miłośnikom kolei z okolicy już zadrżały serca. Właścicielem dworca kolejowego w Racławicach Śląskich, miejscowej lokomotywowni, wieży ciśnień, obrotnicy parowozów jest ta sama spółka, która likwiduje pobliską drogę. Kilka dni temu zostało wysłane pismo do Wrocławia z prośbą spotkania się, by umówić kwestie ewentualnego przejęcia od spółki tych obiektów. Przygotowywane jest też specjalne pismo do konserwatora zabytków, które być może uratuje racławickie obiekty przed rozbiórką. PKP Nieruchomości nie cieszą się najlepszą opinią wśród miłośników kolei. Już kilka lat ciągnie się sprawa przejęcia zabytkowej parowozowni w Pyskowicach, gdzie tamtejsi miłośnicy zgromadzili kilkadziesiąt parowozów. Kolej za dzierżawę obiektów, których część przez zaniedbania kolei runęła zażądała astronomiczną kwotę 5 tysięcy złotych miesięcznie.
W Pyskowicach lokalne władze nie przejawiają żadnego zainteresowania jednym z najciekawszych skansenów w Polsce, a polskie prawo jest na tyle zacofane, że zabrania przejmowania zrujnowanych obiektów przez stowarzyszenia. Ich właścicielem może zostać tylko lokalny samorząd. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Sądy, prokuratura, wyroki
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze