Artykuły
Być piękniejszą
Autor: HENRYKA MŁYNARSKA.
Kobieta jest piękna. Która jednakże wciąż nie myśli o tym, by być jeszcze piękniejszą? Stąd od wieków wzięcie u kobiet miały wszelkiego rodzaju błyskotki i wszystko to, co miało ją uczynić strojniejszą. W XIX i na początku XX w. kobiety ubierały się odświętnie i "na co dzień". Już wtedy panowały różne mody, fasony, trendy...
Rozmaite rodzaje chust i chustek wyróżniały się zarówno gatunkami materiału, kolorem, wzornictwem, wielkością i sposobem noszenia. Każda elegancka kobieta miała ich po kilkanaście.
Uroczysty strój "chłopski" czy "pański" ozdabiały dobrane pończochy, obuwie i biżuteria. Ważna też była fryzura i jej ozdoby: kokardy, krezy, spinki, wianki oraz wstążki. Te były nieodzownym dopełnieniem stroju: szerokie, brokatowe, rypsowe, chińskie, taftowe czy ręcznie haftowane. Po I i II wojnie światowej, gdy przemysł nie dostarczał na rynek odpowiednich wstążek w kwieciste wzory, zaradne panny same je malowały. Szerokość wstążek świadczyła o większej strojności i możliwościach finansowych kobiety.
Bardzo ważnym elementem ozdobnym stroju dziewczęcego była biżuteria. Bogate kobiety miały od 6 do 8 bogatych sznurków korali. Mówiono o nich, że są "prawe", bo w sprzedaży były też wierne imitacje tzw. "kamionki" (dzisiejsza młodzież powiedziałaby "podróby"). Wysoko ceniono bursztyny, którymi ozdobiono panny młode. Mniej odświętne, "paradne" były korale z żółtych szkiełek, tzw. "paciorki". Gdy kobieta należała do Sodalicji Mariańskiej, to z okazji ślubu nosiła na szyi medalik na niebieskiej wstążce albo złoty krzyżyk przyczepiony do sznura korali.
Mieszkanki Głogówka i okolic w pierwszych dziesiątkach lat dwudziestego wieku pilnowały aby długie włosy czesane były "na gładko", splatały je w warkocze, zwijały w jeden lub dwa koki i umacniały spinkami. Przy takiej skromnej ugładzonej fryzurze pięknie prezentowały się ozdoby w uszach i na szyi. Tradycją znaną i stosowaną w śląskim domu było przekłuwanie uszu i zakładanie kolczyków.
"Małe dziewczynki, czasami nawet roczne lub dwulatki dostawały w prezencie od chrzestnych kolczyki. Modne były takie małe, złote z turkusowymi lub koralowymi oczkami w formie niezapominajek albo rozetki. Moja matka Augusta Gorek (z domu Tunkel) w 1919 r. wychodziła za mąż za mojego ojca, który w dniu ślubu podarował jej piękne, złote kolczyki. Nazywamy je "koszykami", bo przypominały kosz z kwiatami. Klejnot ten odziedziczyłam po mamie i chociaż rzadko go zakładam, jest dla mnie bardzo ważny, kiedyś i ja przekażę go moim wnukom" - wspomina mieszkanka głogóweckich Oraczy, Małgorzata Szega, prezentująca prawie stuletnie kolczyki mamy.
Popularne były też kolczyki pakfongowe w kształcie gruszki lub o owalnej formie kwiatu z listkami czy winny gron, takie nosiły zamożne kobiety. W babcinych szkatułkach, puzderkach czy toaletkach znaleźć można "kolca" - są to półokrągłe złote kolczyki, często przypominające węże z czerwonym oczkiem.
Nie tylko strojnisia elegantka, ale każda młoda kobieta w tamtych czasach wiedziała jak poprawić pewne defekty urody. Dodawała sobie koloru nacierając, szczypiąc w policzki a brwi przyciemniała przecierając listkiem z tabaki dziadka albo gryzła wargi po to, aby usta były bardziej kuszące i czerwone.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z archiwum odkrywcy
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze