Artykuły
Śladami naszego Odkupiciela
Autor: MARIA I WITOLD JANKOWSCY.
Wspomnienia z pielgrzymki do Ziemi Świętej zaczęliśmy tydzień temu od Nazaretu, dzisiaj przybywamy do Batlejem.
Poprzednią relację z pielgrzymki do Ziemi Świętej zakończyliśmy na Górze Błogosławieństw. Tym razem bardzo skrótowo opiszemy kilka kolejnych dni, aby zatrzymać się dłużej w Betlejem.
Pójść śladami Jezusa to udać się nad rzekę Jordan, do jej źródeł Dan i Banias, wreszcie do Cezarei Filipowej, gdzie miało miejsce wyznanie Piotra, że Jezus jest Mesjaszem.
Następnego dnia, gdy Żydzi obchodzili swoje święto Yom Kippur, my przeżywamy całodzienny dzień skupienia w Nazarecie, w zacisznym i urokliwym miejscu, u Piccoli Fratelli Jezus Caritas. Dzielimy się wrażeniami z pierwszych dni pielgrzymki, bliżej poznajemy się wzajemnie i słuchamy Słowa Bożego.
W kolejnym już piątym dniu udajemy się nad Jezioro Galilejskie, zwane również Jeziorem Genezaret. W okolicach jeziora Jezus przebywał dłuższy czas i wygłosił wiele nauk do gromadzących się licznie ludzi. Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od Tabghi, gdzie znajduje się Kościół Rozmnożenia Chleba ze słynną mozaiką przedstawiającą pięć chlebów i dwie ryby. Około 300 metrów dalej, nad brzegiem jeziora usytuowany jest kościół św. Piotra, w którym mieliśmy okazję dotknąć i ucałować Mensa Christi - Stół Pański, na którym Jezus przygotowywał i spożywał posiłek ze swoimi uczniami. Nieopodal znajduje się statua Chrystusa i klęczącego przed Nim św. Piotra, wyznającego Mu swoją miłość. Wówczas Jezus wypowiedział znamienne słowa: " Paś baranki moje". Można powiedzieć, że w tym miejscu i czasie rozpoczęła się trwająca do dziś historia urzędu papieża.
Kolejnym etapem naszej wyprawy jest Kafarnaum, osada rybacka, w której mieszkał św. Piotr, i w domu którego często przebywał Jezus. Tutaj Jezus nauczał w miejscowej synagodze, uzdrawiał chorych i wypędzał złe duchy. Nad ruinami domu Piotra wybudowano przepiękne nowoczesne sanktuarium z przeszkloną posadzką, przez którą można oglądać wnętrze domostwa.
Z Kafarnaum udaliśmy się do przystani, gdzie czekała na nas łódź motorowa, którą popłynęliśmy na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego do kibucu w En Gev. Gdy łódź wypłynęła już na spokojne wody jeziora, nagle usłyszeliśmy w głośnikach dźwięk Mazurka Dąbrowskiego, a kapitan wciągnął na drugi maszt swojej łajby polską flagę. Wszyscy wstaliśmy z miejsc i śpiewaliśmy razem nasz hymn narodowy. Płynąc podziwialiśmy piękne krajobrazy i wsłuchiwaliśmy się we fragmenty Pisma Świętego, związane z tym miejscem. Co prawda, przy przepięknej pogodzie nie mogło być mowy o burzy na jeziorze, jednakże za sprawą ojca Dariusza silnik naszej łodzi został na moment wyłączony, abyśmy choć trochę poczuli się jak prawdziwi uczniowie Jzeusa.
Następnym etapem naszej podróży było Centrum Chrztu Yardenit, miejscowość położona nad Jordanem, gdzie rzeka wypływa z Jeziora Genezaret i własnym już korytem zaczyna zmierzać do Morza Martwego. Zbudowano tu pomosty i ogrodzenia umożliwiające bezpieczne wejście do świętej rzeki chrześcijan, aby przybywający tu pielgrzymi mogli przyjąć lub odnowić chrzest św. Również i w tym miejscu towarzyszyły nam spore emocje, a po chrzcie udzielonym przez ojca Dariusza wyśpiewaliśmy Hymn do Ducha Św.
Kierujemy się do Tyberiady, stolicy Galilei i nawiedzamy kościół św. Piotra, wybudowany na kształt odwróconej łodzi. Na dziedzińcu franciszkańskiego kościoła stoi kamienny pomnik w kształcie ołtarza z herbami polskich miast, wybudowany pod koniec II wojny światowej ze składek polskich uchodźców.
Szóstego dnia wyruszyliśmy w kierunku Morza Śródziemnego do Hajfy, bardzo pięknie położonej na zboczach Góry Karmel. Niewątpliwą atrakcją turystyczną są tu słynne ogrody bahaistów, ale celem naszej pielgrzymki jest święta Góra Karmel, a na niej karmelitański klasztor i sanktuarium Stella Maris (Gwiazda Morza).
Z Góry Karmel udaliśmy się naszym autokarem do portu Akko, gdzie apostoł Paweł spędził jeden dzień udając się do Jerozolimy. Akka była ostatnią twierdzą Krzyżowców w Ziemi Świętej.
Po powrocie do Nazaretu, wieczorem, ostatni już raz wybraliśmy się do Bazyliki Zwiastowania, aby tam przeżyć nabożeństwo ku czci św. Franciszka oraz modlitwę różańcową w intencji rodzin. Wczesnym rankiem pożegnaliśmy Nazaret i wyruszyliśmy w dalszą podróż śladami Odkupiciela.
Tym razem jest to Góra Tabor i Sanktuarium Przemienienia Pańskiego, do którego docieramy bardzo krętymi drogami i dosłownie i w przenośni. Jak uświadamia nam ojciec duchowny, "różnymi drogami i w różny sposób docieramy do Chrystusa, walczymy ze słabościami, tutaj ukazał nam się po to, aby nas przemienić." Dalsza podróż przebiega szeroką doliną Jordanu, aż do Jerycha. Zatrzymujemy się pod Górą Kuszenia, miejscu zwycięstwa Jezusa nad szatanem. Nieprawdopodobnie usytuowany na zboczu góry klasztor ortodoksyjnych mnichów greckich wygląda z daleka jak wisząca nad przepaścią długa galeria. Następnie udajemy się pod ogromną, wspaniale rozrośniętą sykomorę, która symbolizuję tę, na którą wdrapał się celnik Zacheusz. U sympatycznego Araba zaopatrzyliśmy się w zdjęcia tejże sykomory oraz nasiona.
Kolejne niesamowite przeżycie to przyjazd nad Morze Martwe. Lustro wody morza znajduje się w najniższym punkcie Ziemi, tj. 418 m p.p.m. Zażywamy niespotykanej gdzie indziej kąpieli. Woda bardzo ciepła i bardzo słona. Dodatkową leczniczą atrakcją jest masaż całego ciała błotem wydobytym z dna morza. Nie muszę opisywać jak zabawnie wszyscy wyglądaliśmy... i jak bardzo zgłodnieliśmy.
Po obiedzie w Qumran udajemy się w kierunku Jerozolimy. Około trzydziestokilometrowy odcinek drogi przebiega przez Pustynię Judzką. Z okien autokaru po raz pierwszy podziwiamy prawdziwą pustynię i prowadzących koczownicze życie Beduinów, których głównym zajęciem jest hodowla wielbłądów, owiec i kóz. Zatrzymujemy się na chwilę aby uwiecznić na fotografii oświetloną słońcem, pofalowaną Pustynię Judzką, a co odważniejsi fotografują się na osiołku i wielbłądzie.
Pójść śladami Jezusa to spotkać Go w Betlejem, małym miasteczku, w którym się urodził.
"Czy potrafię uczynić z mojego serca prawdziwe Betlejem, by w nim mógł narodzić się Jezus?". Kolejne dla nas wezwanie i trudne pytanie. I tętno nam przyspiesza, bo ojciec intonuje coraz to piękniejszą kolędę. Jesteśmy przejęci i bardzo szczęśliwi. Mijamy Jerozolimę i zatrzymujemy się u bram Betlejem. Prawie dziesięciometrowy mur z ogromną metalową bramą oddziela Betlejem od państwa Izrael. Wydaje się, że Betlejem to wielkie więzienie strzeżone pilnie przez wojskowe posterunki. Nam, pielgrzymom, po kontroli dokumentów, wolno przekraczać granicę tam i powrotem. Mieszkańcy Betlejem (autonomii palestyńskiej) niestety nie mają takiego prawa. Z wielką radością wjeżdżamy do centrum miasta i kwaterujemy się we franciszkańskim domu pielgrzyma Casa Nova, zlokalizowanym tuż obok Bazyliki Narodzenia Pańskiego. Niestety tego wieczoru nie nawiedzimy miejsca uświęconego narodzeniem Pana Jezusa. Bazylika jest już zamknięta. W pierwszym momencie jest nam żal, ale będziemy tu przecież aż 7 dni, będzie wiele okazji by pokłonić się Jezusowi i pogrążyć w zadumie.
Następnego dnia stoimy u wrót najstarszej świątyni chrześcijańskiej na świecie, w której od około 1700 lat sprawowane są nabożeństwa.
Stoimy przed bazyliką, a właściwie przed wysokim kamiennym murem z małym i niskim otworem jako wejściem. Musimy pochylić mocno głowy, pokonujemy przedsionek i wchodzimy do środka. Wewnątrz panuje półmrok i chłód. Cztery rzędy marmurowych kolumn, ściany i stropy są bardzo zabrudzone, osmalone dymem oliwnych lamp, których jest tu mnóstwo i które od wieków palą się nieustannie. W prezbiterium widzimy ikonostas wykonany z drewna cedru libańskiego. Z dwóch stron chóru bazyliki kamienne schody prowadzą do Groty Narodzenia.
Z zaciekawieniem i skupieniem schodzimy w dół. Jesteśmy w miejscu narodzenia Pana Jezusa, wreszcie tu dotarliśmy. W tej niewielkiej grocie nie ma prawie nikogo. Klękamy, schylamy się aż do ziemi i całujemy czternastoramienną gwiazdę z wyrytą inskrypcją: "Tu z Dziewicy Maryi narodził się Jezus Chrystus".
Trudno wyrazić słowami co czuliśmy w tym momencie. Na pewno wielką radość i wdzięczność, że Bóg pozwolił nam spotkać tu swojego Syna. Z prawej strony groty znajduje się ołtarz Trzech Króli oraz żłóbek, w którym figurka maleńkiego Jezusa leży od dnia Bożego Narodzenia aż do dnia Trzech Króli.
Tuż obok Bazyliki Narodzenia zwiedzamy kościół pod wezwaniem św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Tutaj, o północy, patriarcha łaciński celebruje Pasterkę Wigilijną, w której uczestniczą liczne rzesze pielgrzymów. Po mszy św. w uroczystej procesji figurka Dzieciątka przeniesiona zostaje do groty i położona na miejscu narodzenia oznaczonym srebrną gwiazdą. Z tegoż kościoła można zejść do Groty św. Józefa, zwanej też Grotą Snu św. Józefa, do groty upamiętniającej ofiary niemowląt betlejemskich, wymordowanych na rozkaz Heroda, czy też do Groty św. Hieronima.
Około 800 metrów od Bazyliki Narodzenia usytuowana jest Grota Mleczna, do dzisiaj miejsce szczególnie drogie kobietom. Przychodzą tam prosić Maryj o wstawiennictwo, by nie zabrakło im mleka do karmienia niemowląt, ale też przychodzą prosić o potomstwo dla siebie. Znajduje się tu wiele listów i podziękowań świadczących o cudownie wysłuchanych modlitwach w intencjach poczętych i narodzonych dzieci.
Pozostało nam jeszcze jedno miejsce, w którym mogliśmy przeżywać Pasterkę. Było to na Polu Pasterzy, położonym 3 km na wschód od Betlejem, tutaj również ojcowie franciszkanie są gospodarzami. Pasterskie groty, znajdujące się na polu, spełniają obecnie rolę kaplic, dla pielgrzymów przygotowano również miejsca pod gołym niebem. Udział w wieczornej Eucharystii właśnie tam, w miejscu upamiętniającym zwiastowanie pasterzom dobrej nowiny o narodzeniu Mesjasza, jest dla nas powodem do radości i wezwaniem do nieustannego adorowania Jezusa w naszym życiu.
Jesteśmy przekonani, że w tegoroczne Święta Bożego Narodzenia znane nam dobrze kolędy wybrzmią zupełnie inaczej. Śpiewanym od lat i pięknym melodiom towarzyszyć będzie wciąż żywy i powracający obraz Betlejem i całej Ziemi Świętej.
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze