Artykuły
Tyle jest jeszcze do zwiedzenia
Autor: DANIELA DŁUGOSZ PENCA.
Co przeciętny Polak wie o Czechach? Dla wielu z nas ten mały kraj to dobre piwo, knedliczki, pieszczotliwa mowa, no może jeszcze wojak Szwejk - znany z filmów i Karel Gott - piosenkarz. Tymczasem, kiedy się zechce wejść głębiej, przypomnimy sobie Hrabala, Smetanę, Formana, Wondraczkową i innych. Jest też w Czechach wiele pięknych jaskiń, kamienny las, zagospodarowane stoki narciarskie i historyczne miasta, kolorowe miasteczka, zabytki i winnice w południowych Morawach. Są też ludzie pogodni, życzliwi, wskazujący drogę do miejsca, którego szukamy.
Czas jesieni sprzyja wszelkim podróżom, a że kształcą, to wiemy, dodatkowo nakręcają potrzebę bycia w miejscach (12 wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO) o których czyta się w przewodnikach. Pasją mojego brata Janusza z Białegostoku jest zwiedzanie zamków w Euroregionie Pradziad oraz nieco dalej, w innych częściach pogranicza polsko-czeskiego. O Linhartovie, Krnovie, Ołomuńcu i Opawie już pisałam. Teraz wyruszyliśmy oglądać stare zamki z XII, XIII i bliższe z XVII i XVIII wieku - siedliska panów na Morawach i w Czechach. Najbliżej Prudnika jest Jeseník - tutaj najpiękniejszy jest kurort, widoczny z daleka, a w mieście zamek w którym mieści się muzeum, tudzież oaza wypoczynku, także w centrum miasta przy fontannach.
Ostrawa - morowa kolumna
Wyruszyliśmy przeto do Ostrawy, zaczynając od centrum miasta. Jest tu wiele zabytków, jak kościół św. Wacława z XIII w., piękne secesyjne domy, ratusz. Wiele już odnowiono, inne są w renowacji. W Rynku znajduje się Muzeum Ostrawskie i kolumna Matki Boskiej - dziękczynna za ocalenie w czasie moru. Najbardziej radosna jest jednak szeregowa fontanna, w której bawią się dzieci i odświeżają zmęczeni turyści, susząc się potem na ławeczkach z czego i ja skorzystałam.
Hradec - Biały i Czerwony Zamek
W dalszej podróży bardzo duże wrażenie zrobił na nas okazały kompleks zamkowy Hradec nad Moravici. Usytuowany w parku nad rzeką Biały Zamek, z oddzielnie stojącą Białą Wieżą, zachwyca ogromem. Zwiedzać można jego różne części ale najciekawsze są komnaty z pełnym wyposażeniem, galerią obrazów, kryształami, co świadczy o dbałości gospodarzy, aby zachęcić do oglądania. Bardzo fotogeniczne są także zabudowania z czerwonej cegły w kompleksie z XIX w. w stylu neogotyckim. Takie gmaszysko - podobno koszary - w środku miasta, przed głównym zamkiem, robi wrażenie. Pełno tu wieżyczek, bram, duży dziedziniec gdzie odbywają się koncerty, przychodzą ludzie na piwo do stylowej restauracji, aż nie chce się wyjeżdżać. Jest też na wzniesieniu zadbany kościół katolicki i odprawiają się nabożeństwa.
Velke Losiny - trochę tu straszno
Po drodze dotarliśmy do tajemniczej miejscowości Raduň, do której ktoś przekręcił drogowskaz i znaleźliśmy się w lesie, ale życzliwi miejscowi pomogli, wytłumaczyli i dojechaliśmy do zamku na dużym wzniesieniu. Niestety, zamknięty - można było podziwiać okolicę i lustrzane odbicie bryły zamku w sadzawce, nad którą kwitły rododendrony. Aby zwiedzić dokładniej zabytki na trasie, to nie wystarczy kilka dni. Przeto jeden z nich przeznaczyliśmy na Velke Losiny. Tyle razy byłam tam na kąpielisku ale dopiero teraz odszukaliśmy zamek.
Przed wejściem prawie jak w Mosznej, dużo gości weselnych, ślubne pary, robi się zdjęcia, bo to i park z rododendronami i staw z liliami, wszędzie zielono, ławeczki, posągi: np. satyr kąsany w zad przez diabła. Ot, kawałek raju w naturze. Dopiero po przejściu przez bramę na wewnętrzny dziedziniec, zwiedzającym ukazuje się monumentalna bryła renesansowego zamku w kształcie litery W, prawie jak na Wawelu. Wokół galerie na piętrze, z których przechodzi się do komnat. Krużganki ozdobione dużą ilością rogów jeleni. Wrażenie robi stara, barokowa kaplica dworska, bardzo bogata biblioteka z popiersiami filozofów i Sala Rycerska. Tylko jakoś tu straszno. Przewodnik podaje, że pod koniec XVIII w. odbywały się w zamku procesy czarownic, bo miał tu swoją siedzibę sąd inkwizycyjny. Z woli głównego inkwizytora Obliga z Edelstadtu straciło życie 21 mężczyzn i 24 kobiet w Šumperku oraz 50 osób w Losinach. Podziwiać tu można dużą kolekcję broni palnej i białej, obrazy, rzeźby, meble oraz maszkarony stojące w podcieniach okalających dziedziniec z bardzo dużą starą studnią. Zewnętrzna fasada nie sygnalizuje ogromu tego obiektu ale to, co za białymi murami i bramą przygniata okazałością architektury.
Jest w Velkich Losinach także czynna dotąd papiernia. Podobnie jak w Dusznikach ale już jako muzeum. W tej miejscowości jest to obiekt zadbany, produkujący różne rodzaje papieru nie tylko dla Europy. Wyrabiane są również eksponaty, papeterie, pamiątki z czerpanego papieru, trzeba przyznać że drogie ale jakże pracochłonne, wszak ludzie przez wiele godzin pracują w wodzie na
dawnych urządzeniach, tylko surowiec jest inny. W odpowiednim czasie grupy zwiedzały cykl produkcyjny i galerię, a oprowadzająca z dumą opowiada historię tej manufaktury. Czekający mogą skorzystać z restauracji w której podają pyszne bramboraczki, które towarzyszyły nam przez kilka dni w każdej miejscowości podawane inaczej.
Hradec Kralove - miasto królowych
Kolejnym miejscem przeznaczenia w naszej podróży było Hradec Kralove. Dojechaliśmy tam od wschodu, aby przez leśne serpentyny i małe ciche wioski czy miasteczka, dostać się na przebudowywaną drogę, na której długo stało się w bliskiej odległości od Hradec Kralove. A można było dojechać przez Kudowę, tyle że ominęłyby nas emocje i poznawanie Czech z nieco prowincjonalnej perspektywy. Wreszcie wjazd do miasta, jakże pięknego, zabytki same ciskały się do oczu. Przede wszystkim architektura, usytuowanie miasta, okazały Rynek, gdzie każda kamienica ma swoją historię, odnowione elewacje, kościoły, wieże. Na uwagę zasługuje Pałac Biskupi, katedra Ducha Świętego, kościół Wniebowzięcia Matki Boskiej. W katedrze popiersia królowych wdów: Eliški Rečkovej - żony króla Wacława II i Eliški Pomorzańskiej - żony Karola IV. W informacji turystycznej życzliwy pracownik mówiący po polsku, obdarował nas przewodnikiem po mieście i okolicy w języku polskim. Z Białej Wieży (68 m) kiedyś dzwonnicy miejskiej, widać rozległą panoramę okolic tego grodu królowych. Dzięki nim to miasto rozwijało się gospodarczo i urbanistycznie, jest jednym z najpiękniejszych miast w Czechach. Do najokazalszych zabytków należy barokowa kolumna z 1717 r. z figurą Matki Boskiej, bardzo rozbudowana jako votum dziękczynne, wspaniały portal Galerii Sztuki i Schody Gočara - jedyne w swej urodzie. Można pływać stateczkiem po Łabie, zwiedzać akwarium śródziemnomorskie lub ogród botaniczny ale nas, jak zwykle, zauroczyły bramboreczki w restauracji Jana i trzeba było odpocząć nieco, aby przez Nachod i Kudowę dotrzeć do Prudnika.
Nachod - zamek z niedźwiedziami
Nachod od strony obwodnicy nie wydaje się tak ciekawy, jak od centrum miasta. Wznoszący się na skale zamek obronny jest malowniczy, gdy patrzy się nań z Rynku. Natomiast zwiedzanie całego kompleksu, to historia nie tylko rodu Škvoreckych ale także przegląd stylów architektury. Długo można chodzić po trzech dziedzińcach, które otaczają coraz to inne budowle z innych materiałów, coraz to bliższych teraźniejszości. Jest nieco zaniedbany ale za to są piękne ogrody w stylu francuskim, angielskim, a u podnóża zamku, za kratami trzy bure niedźwiedzie. Przykro na nie patrzeć, bo takie umęczone ale są zwłaszcza rodziny z dziećmi przychodzą je oglądać, bo karmić nie wolno. Ciekawa historia zamku pozwala zatrzymać się dłużej, można też wypoczywać na zagospodarowanym terenie, bo w pobliżu jest hotel, restauracja i grilowe pieczenie. Po krótkim wypoczynku i sesji zdjęciowej wyruszyliśmy jednak przez Kudowę do Prudnika. Bramboreczki upiekłam w domu.
Pełni wrażeń i emocji - z folderami, zdjęciami i przewodnikiem, z którego można dowiedzieć się więcej, wspominać wspaniałe zabytki i miasta tudzież ichnie obyczaje oraz obowiązkowe bramboreczki, czekamy na spotkanie za rok by znowu podróżować, bo tyle jest jeszcze do zobaczenia, a życia coraz mniej. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze