Artykuły
Świadectwo śmierci
Autor: WŁADYSŁAW BIAŁOWĄS.
W ubiegłym roku obchodziliśmy 65 rocznicę największego nasilenia ludobójstwa ludności polskiej na kresach południowo - wschodnich - na Wołyniu, jakich dopuścili się nacjonaliści ukraińscy.
W tym roku mija też 65 rocznica ludobójstwa ludności polskiej, ale w województwach - stanisławowskim, tarnopolskim, lwowskim na kresach południowo - wschodnich. Nasilenie eksterminacji ludności polskiej, na tych terenach rozpoczynało się stopniowo, już od stycznia 1944 r.
Korfantowski pomnik
Nie był to termin ścisły. 8 października 1943 r. dokonano mordu na Polakach we wsi Netreba (pow. Zbaraż), tuż przy granicy z Wołyniem. Zginęło wówczas 11 Polaków z Netreby, oraz ok. 13 - 17 Polaków z Wołynia, którzy schronili się w tej polskiej wiosce.
Niektóre media polskie, wspominając o ludobójstwie ludności polskiej przez OUN-UPA, wymieniają tylko Wołyń, nie piszą natomiast, lub niewiele o mordach na kresach południowo - wschodnich.
W każdą pierwszą niedzielę września, co roku w korfantowskim kościele pw. Trójcy Świętej, odprawiana jest msza św. za dusze Polaków pomordowanych na kresach wschodnich II Rzeczpospolitej. Coroczna msza odprawiana jest na pamiątkę uroczystości związanej z odsłonięciem i poświęceniem pomnika - obelisku ku czci pomordowanych z miejscowości: Ihrowica, Netreba, Kurniki w woj. tarnopolskim oraz Kołodna leżącego w pow. krzemienieckim na Wołyniu. Upamiętnienie zostało wzniesione na cmentarzu w Korfantowie, a odsłonięcie i poświęcenie odbyło się 10 września 1995 r. Każdego roku uczestnicy uroczystości udają się na cmentarz pod pomnik, aby złożyć kwiaty, pomodlić się i zapalić znicze, a także wysłuchać okazjonalnych przemówień.
Z okazji rocznicy, każdego roku zapraszamy na nasze spotkania posłów, przedstawicieli samorządów i instytucji kulturalnych, odwiedzają nas też goście - prelegenci, znawcy tematyki kresowej i stosunków polsko-ukraińskich, którzy w naszym Domu Kultury, wśród "swojaków", przy słodkim poczęstunku poruszają interesujące nas tematy. Zawsze jest wiele pytań, wspomnień i gorąca dyskusja. Początkowo w korfantowskich uroczystościach brali udział tylko mieszkańcy miejscowości, w których dokonano zbrodni. W miarę upływu czasu, nasza uroczystość stała się miejscem spotkań wszystkich kresowian, dotkniętych zbrodniami nacjonalistów ukraińskich, ich dzieci i wnuków. Aby pomodlić się za dusze pomordowanych, w tym dniu, pod pomnik przyjeżdżają niekiedy całe rodziny z różnych stron Polski, wspólnie snując wspomnienia i przeżywając ból tamtych tragicznych dni.
Na nasze rocznicowe uroczystości przychodził także Franciszek Smulski, syn Michała, urodzony w Nadorożnej w pow. tłumackim.
Opowiedział mi
swoją historię
W 2001 roku opowiedział mi swoją historię, "pamiętam bardzo dobrze, chociaż miałem wtedy dziewięć lat, kiedy 17 marca 1944 r. na naszą wioskę Nadorożną w pow. tłumackim, w godzinach wieczornych napadła banda UPA. Był jeszcze czas okupacji niemieckiej, ale już niektóre wojska pomału wycofywały się w kierunku Stanisławowa i duża ilość przejeżdżającego transportu wojskowego niszczyła drogi i mosty tak, że stawały się niemal nieprzejezdne. Pamiętnego dnia, wieczorem, tuż przed napadem UPA, przyszedł do naszego domu Ukrainiec, nazwiska nie pamiętam, tzw. "desiatnyk" - pomocnik sołtysa, zawiadamiając ojca, aby następnego dnia rano stawił się do pracy przy naprawianiu drogi do Tyśmienicy, oddalonej od naszej wioski o ok. 4-5 km. Wioskę naszą zamieszkiwało około 75 procent Ukraińców, za okupacji niemieckiej cała władza należała do Ukraińców. W wiosce oprócz cerkwi greko-katolickiej, był także kościół katolicki. Gdy ojciec odprowadzał "desiatnyka", do sieni wtargnęło kilku banderowców, krzycząc: "Kto tu jest gospodarzem?". Gdy ojciec odpowiedział "ja jestem" padł strzał karabinowy i powybijano wszystkie szyby w oknach domu. We wsi słychać było strzelaninę. Do izby banderowcy nie weszli . Ja i mama byliśmy w kuchni. Zapadła cisza, nie było słychać, czy ktoś jeszcze jest w sieni, czy na podwórku. Minęło kilka minut, gdy razem z mamą weszliśmy do sieni.
Zastaliśmy przerażający widok! Mój ojciec leżał na podłodze, na środku sieni, nie dając znaku życia. Otrzymał strzał prosto w pierś, a z rany sączyła się krew, zalewając podłogę. Podnieśliśmy ciało ojca z podłogi, zanieśliśmy do pokoju, umyliśmy a mama go ogoliła.
Następnego dnia, rano pobiegłem do Tłumacza, do dziadków ze strony mamy, aby dać znać o tragedii, która rozegrała się w naszym domu. Dziadek zorganizował 2 trumny i przywiózł je do nas. Do jednej trumny został złożony ojciec, a do drugiej syn brata ojca - Jan Smulski, którego zamordowano w tym samym czasie. Obu zamordowanych pochowano na cmentarzu w Nadrożnej. Ksiądz z Tłumacza nie przyjechał, obawiając się, że zostanie zamordowany przez bandy UPA. Innych pomordowanych mieszkańców Nadrożnej pochowano w Tłumaczu.
Tego pamiętnego, tragicznego wieczoru, 17 marca 1944 roku, zamordowano w Nadorożnej 28 Polaków. Zginął także jeden Ukrainiec, który przypadkowo znalazł się w polskim domu".
Sprawcy
nie zostali ukarani
W czasie opowiadania, odżyły u Franciszka Smulskiego bolesne wspomnienia, więc aby go uspokoić, zaczęliśmy rozmawiać na inne tematy. Po pewnym czasie zapytałem go jednak co jeszcze pamięta z tych tragicznych przeżyć w Nadorożnej? Odpowiedział mi: "Pamiętam, jak tego wieczoru, 17 marca 1944 roku paliło się gospodarstwo rodziny Pławuszewskich, którzy mieszkali ok. 1,5 km od Nadrożnej. Banderowcy napadli na tę rodzinę, wymordowali 5 osób, a całe gospodarstwo spalili, razem z ciałami pomordowanych.
Inny mieszkaniec Nadorożnej, Szczepan Kawecki, w czasie napadu był u sąsiada i został ranny w obie nogi, powyżej kolan. W mieszkaniu tym zginęło kilku mężczyzn. Banderowcy przekonani, że wszyscy zginęli opuścili miejsce zbrodni. Szczepan Kawecki kulejąc i cierpiąc straszny ból, dotarł do Tłumacza, do moich dziadków - Karoliny i Stanisława Bobak, gdzie go opatrzono i doprowadzono do względnego zdrowia".
"Władze niemieckie - kontynuował pan Franciszek - prowadziły dochodzenie w sprawie mordu dokonanych na Polakach w Nadrożnej. Przesłuchiwano moją mamę, podobnie jak inne osoby z rodzin pomordowanych. Po wkroczeniu na nasze tereny wojsk sowieckich, w lipcu 1944 władze radzieckie również wszczęły śledztwo w sprawie tych mordów i również przeprowadzano podobne przesłuchania. Należy wspomnieć, że mord dokonany na Polakach w Nadorożnej nie został w pełni ówczesnego prawa rozpoznany, a jego sprawcy (członkowie band UPA) nie zostali ukarani."
Pogrzeb bez księdza
Gdy Franciszek Smulski opowiadał tragedię swojej rodziny z Nadorożnej, przypomniałem sobie (a właściwie ciągle ją pamiętam) tragedię mojej wsi Ihrowicy w pow. tarnopolskim. 24 grudnia 1944 r. w godzinach wieczornych kiedy polskie rodziny szykowały się do wieczerzy wigilijnej, bandy ukraińskich nacjonalistów zamordowały 89 Polaków, w tym księdza Stanisława Szczepankiewicza, jego matkę, siostrę i brata. Pogrzeb pomordowanych musiał się odbyć bez księdza. Gospodyni księdza - Stefania Białowąs, w towarzystwie drugiej osoby udały się do popa (księdza greko-katolickiego) z prośbą aby przyszedł na cmentarz i poświęcił chociaż trumnę (zbitą - zrobioną z desek żłobów) księdza. Pop odpowiedział "uże pryszła na jono pora" i zatrzasnął przed nimi drzwi. Kiedy garstka ihrowiczan, która pozostała jeszcze na miejscu, chowała pomordowanych w zbiorowej mogile, bez trumien, banderowcy ukryci na pobliskim wzgórzu ostrzeliwali cmentarz w nadziei, że dobiją także tych pozostałych.
Gdy spotkałem się ponownie z panem Franciszkiem, wręczył mi zdjęcie swojego ojca - Mikołaja, kenkartę, czyli tzw. kartę rozpoznawczą, która pod okupacją niemiecką pełniła rolę dowodu osobistego dla Polaków i innych narodowości. Wręczył mi także ŚWIADECTWO ŚMIERCI, wydane na podstawie danych metrycznych parafii Tłumacz.
Dokument potwierdzający zamordowanie ojca, Franciszek Smulski przechowywał ponad 56 lat jak relikwię i jako świadectwo tragedii Polaków - kresowian.
Z rąk UPA, na kresach wschodnich, zginęło wielu Polaków, którym nie miał kto wystawić świadectwa śmierci, a także prawie zawsze nie miał ich kto pochować.
Franciszek Smulski zmarł jesienią 2001 r.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze