Artykuły
Dostęp do poezji powinien być maksymalnie utrudniony
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Tak stwierdził Krzysztof Siwczyk, który gościł w Prudnickim Ośrodku Kultury we czwartek, 26 marca, o godzinie 18.00.
Według niego, prawdziwa poezja jest nie tylko czymś niekomercyjnym, ale wręcz - antykomercyjnym - dążącym do intymności, uciekającym od wszelkich zabiegów marketingowych. Powinna być zarezerwowana dla tych, którzy jej poszukują; którzy dobrowolnie chcą wyjść jej naprzeciw. Zanim autor rozpoczął czytanie wierszy z najnowszej książki, pt. "Centrum likwidacji szkód", uprzedził dwudziestopięcioosobową publiczność o ciężkostrawności swoich utworów.
Teksty Krzysztofa Siwczyka, trzydziestodwuletniego poety, zamieszkałego na stałe w Gliwicach, są tyleż piękne, co wymagające; przeznaczone raczej do powolnej i wnikliwej lektury w ciszy i samotności; lektury, połączonej z maksymalnym otworzeniem się nie tyle na funkcję sprawozdawczą języka, co na jego twórcze, plastyczne czy intuicyjne walory. Słowa brną w nieznane, oswajają nowe przestrzenie, są autonomiczne, nie obciążone balastem rzeczywistości, dzikie.
Autor gościł w Prudniku także w roli kogoś, kto dziesięć lat temu wcielił się w postać poety Rafała Wojaczka w quasi-biograficznym filmie Lecha Majewskiego. Reżyser poszukiwał wtedy aktora nieprofesjonalnego, kogoś, kto nie został jeszcze w żaden sposób zaszufladkowany. Wybór padł na Krzysztofa Siwczyka, który stanął przed kamerą, nie mając przygotowania warsztatowego. Mimo to, jego kreacja została nagrodzona nominacją do Europejskiej Nagrody Filmowej. Przy okazji tego wątku rozmowy, prowadzący (Maciej Dobrzański i Bartosz Sadliński) poruszyli pewną "wojaczkową" ciekawostkę, a mianowicie fakt, że ojciec tego legendarnego wyklętego poety - Edward Wojaczek - piastował w latach 1947-1949 funkcję dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego w Prudniku. Wszyscy obecni na spotkaniu mieli okazję obejrzenia dwóch fragmentów filmu (wyświetlanego przy użyciu rzutnika).
Mowa była również o Instytucie Mikołowskim - instytucji, poświęconej pamięci Rafała Wojaczka. Zarówno Krzysztof Siwczyk, jak i obecny na widowni poeta Maciej Melecki (spotkanie z nim odbyło się dwie godziny później w prudnickim klubie "Pauza") są pracownikami instytutu - zajmują się szeroko pojętą animacją kultury, poprzez, m.in. organizację imprez, redakcję książek oraz wydawanie pisma "Arkadia". Duży nacisk kładą na promowanie tej poezji, która ma wątpliwe szanse na zaistnienie na rynku wydawniczym, mimo dużych walorów artystycznych. Według Krzysztofa Siwczyka coraz więcej zabiegów marketingowych przenika do świata literatury. Ponadto, autor odnosi się nieco sceptycznie do pojęcia oryginalności - dzisiaj w XXI wieku żyjemy w świecie "ech i pogłosów"; dużo zależy od kontekstu społecznego, w jakim znajduje się czyjaś twórczość literacka - są środowiska, których członkowie "klepią się wzajemnie po plecach". On sam docenia niszowość, kameralność, nieformalność. Ceni kuluary. I taka właśnie jest jego poezja - intymna, gęsta, wyposażona w gigantyczny zasób słów, napięta znaczeniowo do granic percepcji. Wymagająca czytelniczego trudu i dystansu do schematów. Czego sobie i wszystkim życzę.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze