Artykuły
Racławia zagra w finale!
Autor: STANISŁAW STADNICKI.
KoszykówkA - III LIGA
LKS Racławice Śląskie - Piomar BTP Brzeg 89:67
(20:19, 12:17, 24:12, 33:19)
250 kibiców oglądających rewanżowe spotkanie play-off pomiędzy Racławią a Brzegiem nie mogło narzekać na brak wrażeń. Racławiczanom po heroicznej walce udało się w końcówce spotkania odrobić straty z pierwszego meczu i zdobyć przewagę gwarantującą awans do finału.
Pierwsze spotkanie rozgrywane w Brzegu zakończyło się czternastopunktowym zwycięstwem gospodarzy. Racławia przystępowała do rewanżowego pojedynku nie tylko ze sporym bagażem "oczek" do odrobienia, ale w osłabionym składzie. Z powodu kontuzji nie mogli zagrać: Łukasz Kłuś i Grzegorz Jankowski. Mimo to kibice wierzyli w końcowy sukces o czym najlepiej świadczy wypełniona po brzegi hala w Głogówku.
Pierwsze minuty należały do Racławii. Tuż po rozpoczęciu gry za trzy trafił Tracz. Chwilę później efektownie pod kosz wszedł Żelasko i Racławia prowadziła pięcioma punktami.
Początkowo zestresowani brzeżanie podjęli walkę i po kilku minutach był remis. Obie ekipy wymieniały cios za ciosem, a pierwsza kwarta zakończyła się jednopunktowym prowadzeniem gospodarzy - 20:19.
Druga odsłona była najgorszą częścią gry w wykonaniu Racławii. Goście z Brzegu agresywną grą w obronie wymuszali błędy przeciwnika, co później skrzętnie wykorzystywali w ataku. Nasz zespół seryjnie pudłowali z dystansu. Poza trójką Tracza z pierwszej minuty, w ciągu następnych dwudziestu minut Racławia ani razu nie trafiła z dalszej odległości.
Na domiar złego brzeżanom wychodziło dosłownie wszystko. Dzięki mądrej grze goście nie tylko odrobili straty, ale po dwóch kwartach prowadzili różnicą czterech punktów. Mimo fatalnej sytuacji i konieczności odrobienia aż osiemnastu oczek kibice wierzyli w racławicki team. Nikt nie opuszczał hali, a doping wzmagał się z minuty na minutę.
Po zmianie stron na parkiecie oglądaliśmy inną Racławię. Gospodarze zagrali bardzo agresywnie w obronie, wielokrotnie przechwytując piłkę po błędach Piomaru. Racławia w ciągu zaledwie 90 sekund zdobyła jedenaście punktów z rzędu. Brylował Żelasko, który swą agresywną grą w obronie, fenomenalnym rozgrywaniem i efektownymi wykończeniami akcji mobilizował pozostałych do walki. Brzeżanie pierwsze punkty i to po rzutach wolnych zdobyli dopiero w trzeciej minucie. Racławia przejęła całkowitą inicjatywę nie tylko odrabiając straty, ale wychodząc aż na jedenastopunktowe prowadzenie. Pod koniec tej części mecz wyrównał się i dzięki rzutom z dalszej odległości Piomar wrócił do gry.
Przed ostatnią "ćwiartką" na tablicy widniał wynik 56:48 dla Racławii. Kibice jeszcze mocniej zacisnęli kciuki. Wtedy działy się najciekawsze rzeczy. Nie wszystkie na boisku.
Jedna z pań towarzysząca zawodnikom wyciągnęła z magazynku bęben i wniosła go na górę, na widownię po czym uderzając w instrument zachęcała do walki. Po chwili włączyli się kibice. Większość wstała z miejsc. Rozpoczęło się ostatnie dziesięć minut.
Pierwsza akcja w wykonaniu Racławii była fatalna. Głupia strata piłki przez co Piomar przeszedł do kontrataku i zdobył dwa oczka. Racławia otrząsnęła się i kilka następnych akcji znów zakończyło się punktami dla gospodarzy. Momentem przełomowym była akcja z czwartej minuty kwarty, kiedy do za trzy trafił Leszczyński. Dzięki temu rzutowi Racławia wyszła na trzynastopunktowe prowadzenie. Sekundy później goście stracili piłkę i kolejne oczka dorzucił Leszczyński. Publiczność eksplodowała, ponieważ Racławii udało się odrobić straty i to gospodarze byli teraz w finale. Kolejne minuty to kosz za kosz z obu stron. Na 180 sekund przed końcem spotkania miejscowym kibicom zadrżały serca. Z powodu nadmiernej ilości fauli boisko musiał opuścić najlepszy na parkiecie Żelasko. Schodząc otrzymał zasłużone brawa. Jego miejsce zajął Wasylewicz, który dzielnie wtórował swojemu koledze.
Bohaterem ostatnich minut był Tracz. W ciągu 40 sekund dwukrotnie trafił za trzy punkty i na półtora minuty przed końcem spotkania było pewne, że to Racławia awansuje do dalszej rundy.Dość nieoczekiwanie po kilku sekundach Piomar trafił dwukrotnie z dalszej odległości i znów zrobiło się gorąco. Było jednak za późno. Racławia w ostatnich sekundach trzykrotnie zdobyła punkty po kontratakach czym efektownie zakończyła spotkanie. Ostatecznie po bardzo ciekawy meczu Racławia z nawiązką odrobiła straty i awansowała do finałów play-off opolskiej III ligi. Jeszcze długo po zakończeniu spotkania koszykarze Racławii otrzymywali zasłużone brawa.
Tracz zaliczył w całym meczu aż 34 punkty. Kluczowym zawodnikiem okazał się także Paweł Franek, brylujący w obronie. Pozostali zawodnicy nie byli gorsi. Każdy z nich dołożył swoją cegiełkę do tego zwycięstwa.
Pierwszy finałowy mecz play-off odbędzie się już w najbliższą niedzielę, a przeciwnikiem Racławii będzie zwycięzca dwumeczu: Nysa-Krapkowice. Rewanż 1 marca w Głogówku.
Racławia: Tracz 34, Żelasko 24, Przybyłek 9, Nowak 8, Leszczyński 7, Kasperski 6, Franek 1, Wasylewicz, Kraszewski, Englot.
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze