Artykuły
Dębowiec liderem
Autor: JAROSŁAW TOMASZEWICZ.
Piłka nożna - klasa B
Polkon Konradów - Dębowiec Prudnik 0:1 (0:1)
Niepokonany w tym sezonie Dębowiec nie bez problemów wywiózł trzy punkty z Jarnołtówka z zajmującym 10 miejsce Konradowem i pozostaje liderem tegorocznych rozgrywek.
W zespole Dębowca pod nieobecność bramkarza miejsce między słupkami musiał zająć Grzegorz Polak, który kilkoma ładnymi interwencjami uchronił swoj zespół od niekorzystnego wyniku.
Już w pierwszej minucie szansę na bramkę miał napastnik Dębowca Kaps, jendak jego strzał cudem na rzut rożny wybił Jurkowski. W następnych minutach w dalszym ciągu inicjatywa była po stronie gości, którzy jednak nie mieli recepty na dość szczęśliwie broniącą obronę graczy z Konradowa. W ciągu pierwszej pół godziny meczu Konradów nie stworzył żadnej sytuacji bramkowej, kończąc swe ataki w środkowej strefie boiska. Gracze Dębowca raz po raz starali się groźnie atakować, i tak w 15 min po rzucie z autu Obrzuta piłkę do Giżyckiego odgrywał Bera, ten pierwszy jednak nieczysto trafił w piłkę i przeszła ona kilka metrów od bramki gospodarzy. W końcu w 30 minucie nastąpiła podręcznikowa akcja Dębowca, Bera odgrywał do Szkolnickiego ten dosrodkował w pole karne, tam piłkę pięknym strzałem pod poprzeczkę posłał były gracz Pogoni Prudnik Radosław Jankowski. W międzyczasie po starciu z obrońcą Polkonu zmuszony został do opuszczenia boiska Kaps. Od tego momentu zawodnicy Polkonu rzucili się do odrabiania strat, sygnał do tego dał kapitan gospodarzy silnym strzałem, który przeleciał obok bramki Polaka. Kilka minut potem doszło do kolejnej groźnej akcji Polkonu, Kawalec odegał do niepilnowanego Karola ten przy próbie wejścia w pole karne został sfaulowany. Kibice i zawodnicy z Konradowa domagali się rzutu karnego jednak sędzia Jan Kumka na "wapno" nie wskazał, piłka po rzucie wolnym przeleciała nad poprzeczką gości. W końcówce pierwszej połowy gospodarze jeszcze kilkakrotnie mieli okazję na bramkę jednak albo na wysokości zadania stawał Grzegorz Polak, albo piłka lądowała w krzakach nieopodal boiska.
W drugiej odsłonie poziom gry zmienił się, z jednej strony widać było że zawodnicy z Konradowa opadli z sił po morderczej końcówce pierwszej połowy, z drugiej gracze Dębowca myśleli chyba tylko o tym żeby nie dopuścić rywali do bramki i nie kwapili się już tak bardzo do ataków. Tłumaczyć to może tylko jeden wysunięty napastnik, gdyż kontuzjowany w pierwszej połowie Kaps już nie pojawił się na placu gry. Najdogodniejszą szansę na podwyższenie rezulatatu miał w 57 minucie Bera jednak piłka po jego silnym strzale uderzyła w poprzeczkę. Chwilę potem po dośrodkowaniu piłkę w siatce Polaka umieszcza Kawalec jednak gol nie został uznany, gdyż był on na pozycji spalonej, co wywołało spore poruszenie w ekipie gospodarzy i ich kibiców. W końcówce spotkania szansę miał jeszcze Wilk jednak Jurkowski na raty ustrzegł swój zespół przed utratą bramki. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze