Artykuły
Zamiast medalu - kompromitacja
Autor: MIECZYSŁAW MATCZAK.
Jedziemy po medal, być może złoty-szumnie zapowiadał trener, jak było i jak się skończyło wszyscy widzieli.
Awans reprezentacji Polski do finałów, nie mylić z finałem, Mistrzostw Starego Kontynentu okrzyknięto jako historyczny sportowy sukces. Wielu w tym awansie widziało jednak swój interes, zresztą nie tylko sportowy. Dla rozsądnych i znających się na piłce kibiców zaskoczeniem było wręczenie najwyższego odznaczenia państwowego trenerowi za to, że zespół wywalczył miejsce wśród 15 innych reprezentacji, które rywalizować będą na boiskach w Austrii i Szwajcarii. Cóż to za sukces w porównaniu z osiągnięciami trenera Górskiego, którego drużyna wywalczyła miejsce na podium w Mistrzostwach Świata lub Piechniczka trenera trzeciej drużyny na świecie. Przed EURO 2008 kibice karmieni byli zapowiedziami, że reprezentacja przywiezie medal, być może złoty. Trener Leo Beenhakker tuż po eliminacjach zweryfikował swoje wypowiedzi i sądził, że to i tak cud, że uczestniczymy w tym turnieju. Dla kibiców większym cudem jest to, że wraz z trenerem Beenhakkerem do szkolenia reprezentacji zatrudniono aż 9 trenerów, w tym 5 z Holandii. PZPN to państwo w państwie, mówią sportowi komentatorzy. Wiele do powiedzenia mają działacze z nieczystą przeszłością i nie powinno być przyzwolenia na głupotę. Za wygranie z dziewięćdziesiątą w rankingu FIFA Austrią premia przewidziana dla piłkarzy wynosiła 800 tys. euro. Dla trenerów szkolących polską młodzież proponuje się kwotę od 300 d0 400 zł. Trudno nie zgodzić się z takimi opiniami. Niewiele brakowało, aby losu naszej reprezentacji nie podzieliła opolska Odra, która na szczęście podziękowała przywiezionemu też z Holandii trenerowi.
Nie będąc nawet wielkim znawcą futbolu już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że nasza reprezentacja do tych mistrzostw przystąpiła źle przygotowana. Innym zespołom ustępowaliśmy pod wieloma względami, nawet najłatwiejszym do osiągnięcia- przygotowaniem wytrzymałościowym. Niektórzy nasi piłkarze prezentowali tak słabą formę, że momentami ośmieszani byli przez przeciętnych rywali. Na szczęście w meczu z Austrią nie padło kilka bramek w pierwszych 20 minutach, a to dzięki temu, że słabi technicznie rywale zamiast do bramki trafiali w Boruca, czołowego obecnie bramkarza na świecie. Reprezentacji nie było stać też nawet na remis z rezerwowym zespołem Chorwacji, trudno było marzyć o wyrównanej walce z faworyzowanym zespołem Niemiec.
Ilu kibiców tyle różnych opinii na temat naszej reprezentacji. Prawdą jest, że każdy trener ma prawo do wyboru piłkarzy i budowania zespołu według własnych koncepcji. Szkoda jednak, że w reprezentacji zabrakło miejsca dla czołowych piłkarzy z polskiej ligi, w tym nawet dla króla strzelców. Kiedyś budowano reprezentację na piłkarzach, którzy wyjeżdżali, grali i wracali. Teraz piłkarze wyjeżdżają i wracają,bo granie w większości zastępują grzaniem ławki rezerwowych. Inną drogą, która przyniosła ogromny sukces, poszli trenerzy i działacze reprezentacji Rosji. Aż 22 piłkarzy powołanych było z miejscowych klubów a średnia wieku zespołu nie przekraczała 23 lat.
W tym zespole jest ogromny potencjał, piękną wymianą piłek i widowiskową grą zadziwili wszystkich. Również inne, uważane za słabsze, zespoły zaakcentowały swoją obecność wartościami na miarę swoich możliwości i oczekiwań ich kibiców. Turcja imponowała ogromną ambicją w każdym meczu do ostatniego gwizdka sędziego. To z udziałem tej reprezentacji kojarzyć się będą najdramatyczniejsze spotkania tych mistrzostw. Czy można wymyślić większą dramaturgię od spotkań Turcji z Czechami i Chorwacją?
Każde mistrzostwa rządzą sie swoimi prawami i zaskakującymi rozstrzygnięciami. Czołowe zespoły Europy-Francja, Włochy, Portugalia czy pięknie grająca w eliminacjach Holandia zbyt wcześnie zakończyły swój udział w tej imprezie. A co mają powiedzieć kibice greccy, którzy nie doczekali się żadnej zdobyczy punktowej swojego zespołu, który bronił tytułu? Jedni zachwycają się piękną grą Hiszpanów i cudowną techniką piłkarzy, innym imponują Niemcy za konsekwencję i dyscyplinę w grze.
Boiskowa rzeczywistość okazała się straszna dla Polaków. Może to i dobrze, że wreszcie PZPN poznał prawdę o sile reprezentacji. Czy jednak ekipę Prezesa Listkiewicza stać na wyciągnięcie właściwych wniosków?
Najbardziej jednak żal jest kibiców, również z Prudnika, którzy byli świadkami występów reprezentacji na tych mistrzostwach. Kibicowali z nadzieją, że ich zespól odniesie sukces, że piłkarze są świetnie przygotowani do turnieju. Przekonywał o tym trener i działacze.
Na mistrzostwach nie zabrakło też zabawnych sytuacji. Najważniejszy i pierwszy kibic Rzeczpospolitej Prezydent Lech Kaczyński, po nieudanych mistrzostwach już dokonał kilku zmian w naszym zespole. Trenera Leo Beenhakkera zmienił na "Benhauera", Rogera Guerreiro na "Pereiro" a świetnego Boruca na "Borubara’. Chyba jednak sport i polityka w parze iść nie powinni. Kibice z Prudnika są zdania, że dzięki naszej obecności na mistrzostwach wiemy jak przygotować się do EURO 2012, które odbędą się w Polsce. W ich pamięci zapisze sie miła atmosfera, piękne stadiony z zapleczem, dogodne rozwiązania komunikacyjnej i życzliwość gospodarzy.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze