Artykuły
Pospieszny tak, ale nie przez Prudnik, Racławice i Głogówek!
Autor: STANISŁAW STADNICKI.
Dyrekcja PKP w odpowiedzi na liczne apele związane z koniecznością przywrócenia pociągu pospiesznego przejeżdżającego m.in. przez Prudnik, Racławice, Głogówek i Nysę popartego przez lokalne, wojewódzkie oraz krajowe władze wysuwa propozycję pociągu pospiesznego omijającego powiat prudnicki. Czy to ma być "nagroda" dla mieszkańców naszego powiatu, którzy zapoczątkowali akcję?
Sprawę braku pociągu dalekobieżnego przejeżdżającego przez Prudnik, Racławice Śląskie i Głogówek zapoczątkowali na początku tego roku mieszkańcy naszego powiatu Krzysztof Pawlak oraz Stanisław Stadnicki. Wysyłali oni pisma do władz kolejowych szczebla wojewódzkiego i centralnego oraz władz samorządowych powiatów, województwa, posłów i senatorów Opolszczyzny, domagając się przywrócenia kursowania pociągu pospiesznego relacji Jelenia Góra - Nysa - Prudnik - Katowice - Kraków - Przemyśl. Za ich przykładem wielu mieszkańców Prudnika, Racławic oraz Nysy także wysłało swoje apele.
Owa manifestacja spotkała się z dużym poparciem władz. Na odpowiedź ze strony kolei trzeba było czekać do chwili obecnej i należy uznać, że jest ona co najmniej szokująca:
"Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, biorąc pod uwagę napływające skargi i wnioski (...) informuję, że w związku z rozpoczęciem prac nad ofertą przewozową na rok 2009 zaplanowano uruchomienie sezonowego połączenia dziennego relacji Warszawa-Kudowa Zdrój przez Opole, Nysę, Kłodzko. Mamy nadzieję, że nowa oferta cieszyć się będzie dużym zainteresowaniem mieszkańców południowej części województwa opolskiego i przyczyni się do zwiększania mobilności mieszkańców województwa, a także pozytywnie wpłynie na rozwój regionu."
Rozumienie mobilności społeczeństwa południowej Opolszczyzny przez władze kolejowe jest bardzo dziwne, ponieważ ów pociąg przejedzie tylko przez niewielką część owego południa w dodatku omijając teren naszego powiatu poza Nysą zatrzymując się na stacjach, gdzie już dziś nawet do pociągów osobowych nie wsiada nikt poza kolejarzami. Tym samym ci, którzy najbardziej zabiegali o dalekobieżne połączenie kolejowe nie będą mogli z niego skorzystać, a ci, którzy siedzieli cicho pojadą sobie wygodnie do Warszawy. Wypada zadać pytanie po co nam pociąg dalekobieżny, z którego możemy skorzystać przesiadając się w Nysie, jak przez ponad 60 lat możemy to samo zrobić przesiadając się w Kędzierzynie? Będzie zapewne trochę drożej, a już na pewno dłużej. Osobne pytanie to, czy faktycznie wzięto pod uwagę wnioski i skargi mieszkańców naszego powiatu, którzy byli zdecydowaną większością osób wysyłających apele?
Pociąg relacji Warszawa-Kudowa Zdrój przez Nysę pojawił się jakby znikąd. Władze kolejowe było stać na własne zaoferowanie nowego pociągu o nowej trasie co jest w pewnym sensie ewenementem, mając za nic argumenty społeczeństwa o przywrócenie poprzedniego pociągu. Potrzebę zaproponowanego przez nas poprzedniego połączenia widać nawet na tabelach prezentujących jego rzekomo niską frekwencję. Można zauważyć większą liczbę podróżnych wsiadających do nocnego pociągu udającego się w kierunku Gliwic, Katowic, Krakowa i Przemyśla. Gorzej jest z porannym pociągiem relacji przeciwnej. Spece z marketingu w Warszawie widocznie nie widzą, że kiedy pociąg wyjeżdżał z Krakowa, czy Katowic to w tych miastach nie jeździła jeszcze komunikacja miejska. Warto przypomnieć czasy jeszcze 3 lata wstecz, kiedy to pociąg w kierunku Jeleniej Góry ruszał z Krakowa po godzinie 6 i składał się z 11 wagonów, a znalezienie w nim miejsca wsiadając w Prudniku graniczyło z cudem. Osobna kwestia to niepodważalny w mojej opinii fakt, że nasz pociąg pospieszny miał większą frekwencję, niżeli pociągi, które się utrzymały kursujące przez linie kolejowe o gorszym stanie technicznym.
Byliśmy w stanie przeboleć przesunięcie owego połączenia na godziny nader wczesne i nader późne jednak z informacjami o niskiej frekwencji oraz likwidacją już na pewno się nie pogodzimy. Osobny fakt to moim zdaniem celowe wygaszanie popytu w tym pociągu poprzez zmianę jego czasu odjazdu na dużo gorsze godziny i przetrasowanie omijające trzy duże miasta: Dzierżoniów, Świdnicę, Jaworzynę Śląska z czego dla pierwszych dwóch było to jedyne dalekobieżne połączenie.
Podstawowym argumentem za przywróceniem pociągu relacji Jelenia Góra - Przemyśl przez Świdnicę, Nysę, Prudnik była konieczność bezpośredniego dojazdu do Dolnego Śląska (Jeleniej Góry, Wałbrzycha) oraz wschodniej części Górnego Śląska i dalej (Gliwic, Zabrza, Katowic, Krakowa) bez przesiadki tak, jak to było przez 100 lat. Połączenie to dokładnie odzwierciedlało naturalny potok podróżnych na Magistrali Podsudeckiej: dojazd do pracy, na uczelnię, na wczasy i do rodzin zamieszkujących okolice Przedgórza Sudeckiego.
Na nasze prośby i apele otrzymujmy propozycję pociągu omijającego 95% Magistrali Podsudeckiej, ani trochę nie wpisującego się w zasadę "naturalnego potoku podróżnych na podsudeckiej". Wypada chyba wysłać osobne pismo informujące, co to jest ów "naturalny potok", ponieważ wszystkie ostatnie decyzje dyrekcji PKP wskazują na świadome działanie zmierzającej do degradacji naszej linii kolejowej.
Władze kolejowe wysuwają odważną propozycję pociągu pospiesznego przejeżdżającego linią Nysa-Opole. Linią o bardzo dużym ruchu lokalnym, będącą w fatalnym stanie technicznym absolutnie nie porównywalnym do stanu naszej wciąż jeszcze magistralnej linii. Wypada zadać pytanie dlaczego tamtędy?
Za wzorowe należy uznać stanowisko w tej sprawie władz wojewódzkich. Nie zgadzają się one z argumentami władz kolejowych o likwidacji pociągu relacji Jelenia Góra - Lublin/Przemyśl, przejeżdżającego przez nasz powiat pisząc m.in. w kolejnym piśmie do Dyrekcji PKP:
"Przedstawione dane na temat wielkości potoków nie pozwalają nam zgodzić się z faktem, że połączenie to było zbędne i nieekonomiczne. Analiza przeprowadzona przez Państwa nie uwzględniała również aspektu społecznego jakim przewoźnik kolejowy winien się kierować w kształcie kierowania się oferty przewozowej. Przedstawiona propozycja skupiająca się na realizowaniu połączenia pośpiesznego przez Opole, Nysę, w kierunku Kudowy Zdroju jest błędna i prosimy o jej ponowne rozważenie. Linia kolejowa Opole Główne - Nysa jest linią o znacznym zagęszczeniu połączeń regionalnych. Połączenie pośpieszne na tej linii może w znaczy sposób zakłócić prowadzenie połączeń regionalnych z zachowaniem ruchu cyklicznego. Dodatkowym utrudnieniem jest zły stan infrastruktury kolejowej, co wpłynie na znaczne wydłużenie czasu przejazdu tego połączenia, a co za tym nie będzie one atrakcyjne marketingowo dla potencjalnych podróżnych. Wobec powyższego Zarząd Województwa Opolskiego, ponownie zwraca się z prośbą o przychylne rozważenie przedstawionej propozycji. Mamy nadzieję, że argumenty i sugestie przedstawione w niniejszym piśmie pozytywnie zostaną odebrane przez Pana Prezesa i pozwolą podjąć słuszną decyzję w tej sprawie".
Zarząd Województwa w piśmie skierowanym do Dyrekcji PKP podkreśla, że połączenie Jelenia Góra - Przemyśl przez Jaworzynę Śląską, Nysę, Prudnik w znaczący sposób ułatwi mieszkańcom naszych terenów dostęp do połączenia dalekobieżnego, a mieszkańcom Opola, Brzegu, czy też Wrocławia (miast, przez które obecnie kursuje ten pociąg) nie przyniesie utrudnień, ponieważ z tych miast każdego dnia w podobnych relacjach odjeżdża kilka pociągów. Zarząd podkreśla także, że w chwili obecnej realizowane jest codzienne połączenie relacji Jelenia Góra - Warszawa przez Wrocław, Oławę, Brzeg, Opole co tym bardziej przemawia za bezzasadnością wprowadzania zamiast pociągu relacji Jelenia Góra - Przemyśl przez Prudnik pociąg relacji Warszawa - Kudowa Zdrój przez Opole i Nysę.
Ostatecznie wersja rozkładu na rok 2009 ukształtuje się pod koniec lata. Mamy jeszcze szansę go zmienić. Nie ustały także działania władz w tej sprawie. Istnieje nadzieja, że w kolejnym roku dane nam będzie dojechać pociągiem pospiesznym z Prudnika w kierunku województw: dolnośląskiego i śląskiego. Dobrze, że jeszcze chociaż ją mamy.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze