Artykuły
Wielkanoc w dolinie Złotego Potoku
Autor: ADAM LUTOGNIEWSKI.
Jak kiedyś przygotowywano się do świąt Wielkiej Nocy w Jarnołtówku i Pokrzywnej? Jakie były zwyczaje z tym związane?
Obraz świata, który bezpowrotnie odszedł znajdujemy w książce Juliusa Grawa Brauchtum an der Bischofskoppe (Zwyczaje pod Biskupią Kopą), wydanej w r. 1992, która posłużyła jako źródło do opracowania niniejszego tekstu.
Święta Wielkiej Nocy, poprzedzone przez Wielki Tydzień były, podobnie jak dziś, najważniejszymi uroczystościami religijnymi całego roku. Niejako wprowadzeniem do nich był Wielki Post ze Środą Popielcową. Podobnie jak my, również i dawni mieszkańcy Jarnołtówka i Pokrzywnej podejmowali postanowienia wielkopostne. Życie naszych poprzedników było znacznie uboższe i mniej urozmaicone od naszego a codzienną troską skromnie na ogół żyjących ludzi było zaspokojenie zupełnie elementarnych potrzeb. Niewiele było w ich życiu miejsca na przyjemności i rozrywki, zatem trudniej było znaleźć coś, z czego można zrezygnować. Mężczyźni praktykowali powstrzymywanie się od palenia tytoniu przez cały okres Wielkiego Postu.
W niedziele wielkopostne mieszkańcy Jarnołtówka szli na Gorzkie Żale do kościoła w Zlatych Horach, gdzie również chętnie przystępowali do spowiedzi. Jako że podobne nabożeństwa odbywały się w Jarnołtówku, tutejszy proboszcz bez entuzjazmu patrzył na owe wędrówki swych niezdyscyplinowanych owieczek. Być może pewna odpowiedzialność za ten stan rzeczy spadała na gospodę Thamma (obecnie opuszczony budynek hotelu Praděd w Zlatych Horach), którą wierni tradycyjnie odwiedzali po spełnieniu obowiązków religijnych.
Wielki Tydzień rozpoczynał się od Niedzieli Palmowej. Kapłan święcił leżące przed ołtarzem gałązki wierzby, które po mszy wierni zabierali do domów. Tam umieszczali je za lustrem, pobożnym obrazem lub domowym ołtarzykiem albo też w stajni lub oborze, gdzie miały chronić przed burzą, chorobami lub czarami. Panowało przeświadczenie, ze skuteczne są zwłaszcza na dolegliwości uszu, nosa i gardła.
Każdy dzień Wielkiego Tygodnia nosił swoją własna nazwę: Poniedziałek nazywano Niebieskim Poniedziałkiem. Tego dnia dzieci nie powinny płakać, w przeciwnym razie nosy zabarwią im się na niebiesko. Po Niebieskim Poniedziałku następował Żółty Wtorek, kiedy to żółkła twarz tych, którzy się kłócili lub przeklinali. Krzywa Środa wzięła swa nazwę od krzywych nosów tych, którym owego dnia zdarzyło się zapłakać. W dolinie Złotego Potoku nie był natomiast praktykowany zwyczaj znany jako Poszukiwanie Judasza, który odnotowano we wschodniej części powiatu prudnickiego, aż do Trzebiny. W środę wieczorem mianowicie ludzie chodzili po polach, z płonącymi pochodniami szukając Judasza.
Wielki Czwartek nazywano Zielonym Czwartkiem. Od czwartku do piątku milczały dzwony a ministranci posługiwali się drewnianymi kołatkami, które przeważnie sami sobie sporządzali. Rano, w południe i wieczorem obchodzili trzykrotnie kościół, kołacząc z całych sił. Odgłosy kołatek miały przypominać uderzenia młota podczas krzyżowania Chrystusa.
Po południu ministranci szli, kołacząc przez wieś i zbierali poczęstunki i pieniądze. Za zebrane datki urządzali sobie potem wspólny posiłek.
W Wielki Czwartek na stołach zazwyczaj pojawiał się miód, w tamtych czasach kosztowny przysmak. Na obiad gotowano zupę ziołową, na którą składały się bluszczyk, szczaw, krwawnik, liście fiołków i truskawek roszponka i liście mniszka. Miała ona zapewnić zdrowie i siły. Wierzono, że woda w Wielki Czwartek nabiera mocy leczniczej, zatem przemywano twarz wodą ze Złotego Potoku. Po umyciu należało jeszcze wymówić formułę, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Woda wielkoczwartkowa miała również moc odstraszania jadowitych węży, które sto lat temu stanowiły realne zagrożenie, zwłaszcza dla dzieci.
Wodę z potoku zabierano do domów aby również i inni domownicy mogli skorzystać z jej dobroczynnego działania.
Wielki Piątek, dzień Męki Pańskiej, obchodzono w ciszy jako czas skupienia i modlitwy. Po nabożeństwie wielkopiątkowym mieszkańcy Jarnołtówka odwiedzali Grób Święty. Sposób urządzania i zdobienia Grobu był przedmiotem rywalizacji między sąsiednimi parafiami. Chętnie pielgrzymowano do okolicznych kościołów, zwłaszcza do Zlatych Hor i Głuchołaz, aby obejrzeć i ocenić tamtejsze Groby. Nawiedzanie Grobu Świętego w Jarnołtówku odbywało się w sposób zorganizowany, tzn. dla poszczególnych stanów wyznaczano odpowiednie pory.
Rygorystycznie przestrzegano postu: na obiad jedzono rybę a poza nią niewiele albo nawet wcale. Rano w Wielką Sobotę przed kościołem w Jarnołtówku kapłan święcił wodę chrzcielną i święconą. Do poświęcenia wierni przynosili często wodę "wielkoczwartkową". Naczynie z wodą święconą znajdowało się w każdym pobożnym domu w pobliżu drzwi wejściowych. Zwyczaj nakazywał bowiem, aby wchodzący i wychodzący zegnali się znakiem krzyża. Oprócz wody święcono ogień, świece oraz drewniane krzyże. Krzyże te były wykonane z dwu listewek drewnianych i miały wysokość ok. 30 cm. Sporządzano je własnoręcznie. Nie znano natomiast zwyczaju święcenia w Wielką Sobotę pokarmów. Wielkanoc zaczynała się w dolinie Złotego Potoku wcześnie. Już o trzeciej nad ranem wstawali gospodarze aby udać się wraz z synami na swoje pola. Tam umieszczali w ziemi poświęcone dzień wcześniej krzyże. Ustawiali je po trzy, w formie małej Golgoty, wraz z gałązkami bazi poświeconymi w Niedzielę Palmową, prosząc w ten sposób o błogosławieństwo Boże i opiekę. Po odmówieniu krótkiej modlitwy wszyscy wracali do domów aby udać się na rezurekcję.
Ta uroczysta msza gromadziła wszystkich bez wyjątku i zaczynała się procesją wokół kościoła. Na czele szli przedstawiciele lokalnych władz, niosąc krzyż, świece i sztandary. Za nimi postępował ksiądz z monstrancją a dalej pozostali wierni.
Po procesji i mszy udawano się do gruntownie wysprzątanych domów, aby zasiąść do uroczystego śniadania wielkanocnego.
Była to zasłużona nagroda po czterdziestu dniach Wielkiego Postu.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze