Artykuły
Mój pradziadek pracował w Egipcie
Autor: HENRYKA MŁYNARSKA.
Specjalne lekcje regionalizmu prowadzone w szkole dają młodym Ślązakom okazję do odkrywania swojej prawdziwej tożsamości i identyfikowania się z przodkami, których rodowód ma początek na tej ziemi, na której ludzie posługują się gwarą.
Kim byli nasi dziadowie? Jakie było ich życie? Jaki ślad po sobie zostawili? To pytania towarzyszące tworzeniu przez uczniów drzew genealogicznych. Odkrywają fakty, dokumenty, zdjęcia, o których mało kto pamięta. Uczeń IIe głogóweckiego gimnazjum - Aleksander Gnilka, na lekcji języka polskiego, poświęconej lekturze Bolesława Prusa "Faraon", zaskoczył zarówno nauczyciela, jak i swoich kolegów. Przypomniał sobie historie omy z Walec, która często opowiadała o swoim niezwykłym ojcu. Przekazała też rodzinie cenne pamiątki i fotografie. Okazało się, że Johann Machoń, syn gospodarza z Walec, zatrudniony w berlińskiej firmie budowlanej w latach trzydziestych XX w., wyjechał do Egiptu. Tam nadzorował wiele prac, a przy okazji podróżował i poznawał kulturę i historię tego kraju. Aleksander z dumą prezentował pamiątki po pradziadku. Szczególne zainteresowanie budziły fotografie zrobione w Kairze, Aleksandrii i Gizie. Urgrossvather Johann w Dolinie Królów, stojący pod palmą w oazie, jadący na wielbłądzie, u stóp milczącego Sfinksa. Na odwrocie pożółkłych zdjęć widnieją zapiski, daty i autografy.
Tej niecodziennej lekcji towarzyszyły zdziwienie, zachwyt i podziw dla tych Ślązaków, którzy wiedli życie oryginalne, nietuzinkowe. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze