Artykuły
TW „Zetor” donosi
Autor: ZBIGNIEW BERESZYŃSKI.
Rewolucja solidarnościowa na ziemi prudnickiej (1980 - 1990) - cz. I
Historia rewolucji solidarnościowej na Śląsku Opolskim była dotąd tematem niewielu publikacji, a jej pełne opracowanie naukowe pozostaje ciągle jeszcze w sferze postulatów badawczych.
W ogromnej większości jest to nadal dla historyków obszar dziewiczy, słabo rozpoznany, a zarazem trudny do badania z uwagi na niedostatek archiwaliów, zwłaszcza w odniesieniu do faktów związanych z różnymi formami działalności konspiracyjnej w okresie stanu wojennego i w latach następnych. Badacz co rusz natyka się tutaj na różnego rodzaju zagadki i tajemnice. Wiele trudu wymaga również oddzielanie faktów od narosłych przez lata mitów i nieporozumień.
Dotyczy to w szczególności dziejów rewolucji solidarnościowej na ziemi prudnickiej, pod którym to określeniem rozumiem tutaj obszar obecnego powiatu prudnickiego (gminy Prudnik, Lubrza, Biała i Głogówek). Obszar ten nie pozostawał na uboczu historycznych wydarzeń, które ukształtowały współczesne oblicze polityczne naszego kraju, przynosząc spełnienie marzeń o niepodległości i budowie demokratycznego ładu ustrojowego (niezależnie od wszelkich rozczarowań jakie przyniósł okres tzw. transformacji systemowej). Działacze z terenu ziemi prudnickiej zapisali niejedną ważną kartę w historii ruchu społecznego "Solidarność" na Opolszczyźnie. W jednym z najbardziej dramatycznych momentów rewolucji solidarnościowej Prudnik stał się nawet na krótko regionalną stolicą całej opolskiej "Solidarności". Wiedza na ten temat jest jednak słabo rozpowszechniona poza kręgiem bezpośrednich uczestników i świadków tamtych wydarzeń. Zadaniem tego tekstu jest częściowe choćby wypełnienie owej dotkliwej luki w historycznej świadomości społeczeństwa.
Narodziny prudnickiej "Solidarności"
Zwycięska akcja strajkowa z sierpnia 1980 r., uwieńczona podpisaniem w Szczecinie i Gdańsku porozumień społecznych, zapewniających ludziom pracy w szczególności prawo do organizowania się w niezależne, samorządne związkowi zawodowe, stała się szybko źródłem inspiracji dla środowisk pracowniczych w rejonie Prudnika. Śladem robotników Wybrzeża podążyli niebawem pracownicy prudnickich zakładów Przemysłu Bawełnianego "Frotex", którzy na drodze strajku upomnieli się o poprawę swoich warunków życia i pracy.
Akcja strajkowa w ZPB "Frotex"[1] rozpoczęła się w poniedziałek 8 września 1980 r. Zainicjowali ją pracownicy miejscowej tkalni. Strajkująca załoga wysunęła szereg postulatów, dotyczących: płac, zmian w dyrekcji i kierownictwie przedsiębiorstwa, poprawy warunków socjalnych i BHP, likwidacji tzw. sklepów komercyjnych, ujednolicenia cen mięsa, lepszego zaopatrzenia handlu w podstawowe artykuły żywnościowe oraz niewyciągania konsekwencji wobec członków komitetu strajkowego i strajkujących. Od drugiego dnia akcji protestacyjnej strajkiem kierował Włodzimierz Pucek, pracownik fizyczny tkalni.
Strajk we "Frotexie" zakończyło porozumienie zawarte 10 września 1980 r. o godzinie 3 nad ranem pomiędzy zakładowym komitetem strajkowym a komisją złożoną z przedstawicieli Ministerstwa Przemysłu Lekkiego, Zjednoczenia Przemysłu Bawełnianego, Komitetu Miasta i Gminy PZPR oraz kierownictwa "Frotexu".
Z chwilą zakończenia akcji protestacyjnej zakładowy komitet strajkowy z Włodzimierzem Puckiem na czele przekształcił się w Komisję Robotniczą, która stała się zalążkiem utworzonej później zakładowej organizacji NSZZ "Solidarność".
Wśród postulatów wysuniętych przez strajkującą załogę "Frotexu" szczególnie wiele emocji budziły postulaty kadrowe, wynikające z różnego rodzaju zarzutów pod adresem poszczególnych przedstawicieli kadry kierowniczej przedsiębiorstwa. Postulaty te okazały się niestety w znacznej mierze chybione, o czym tak mówił w późniejszym czasie przywódca zakładowej "Solidarności", Włodzimierz Pucek: "Do tej pory rozpatrzyliśmy połowę z postulatów kadrowych. Na 7 przypadków tylko 3 osoby zostały ukarane i to karami regulaminowymi, w tych przypadkach odrzuciliśmy żądania zmian personalnych. Jak się czujemy teraz? Nieswojo i głupio! Ciągaliśmy przecież ludzi, co do których wysunęła załoga bezpodstawne zarzuty. Z czego wynikły te pomówienia? Myślę, że w większości z utraty kontaktu między kierownictwem zmian i wydziałów a robotnikami, z osłabienia tych więzi. Ale nie chciałbym tego uogólniać"[2].
Nowe organizacje związkowe tworzyły się w całym kraju w sposób samorzutny, początkowo bez jednolitego planu organizacyjnego. Dopiero 17 września 1980 r., na odbywającym się w Gdańsku-Wrzeszczu spotkaniu przedstawicieli komitetów założycielskich z całego kraju, zwyciężyła koncepcja Jana Olszewskiego (wówczas doradcy związkowego w regionie mazowieckim), aby utworzyć jeden,
ogólnopolski związek zawodowy, stanowiący federację samodzielnych organizacji regionalnych[3]. Tak powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność", którego nazwa nawiązywała do strajku solidarnościowego w sierpniu 1980 r.
24 września 1980 r. przedstawiciele Krajowej Komisji Porozumiewawczej NSZZ "Solidarność" złożyli w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie wniosek o zarejestrowanie związku. Jednym z sygnatariuszy złożonego do rejestracji statutu NSZZ "Solidarność" był Jakub Forystek, mieszkaniec Głubczyc, zatrudniony w Spółdzielni Pracy Branży Drzewnej im. 22 Lipca w Prudniku. [4]
Przedstawiciele nowo tworzących się zakładowych organizacji związkowych z terenu Prudnika i okolicznych gmin powołali Międzyzakładowy Komitet Założycielski NSZZ "Solidarność" Ziemi
Prudnickiej, którego przewodniczącym wybrany został Jakub Forystek. Wiceprzewodniczącym MKZ został Włodzimierz Pucek - przewodniczący zakładowej organizacji związkowej przy ZPB "Frotex" (największej zakładowej organizacji związkowej w rejonie Prudnika).
Dobrą ilustrację tego, jak wyglądały zebrania założycielskie w poszczególnych zakładach pracy, stanowi poniższe doniesienie rezydenta ps. "Zetor"[5], funkcjonującego w środowisku prudnickiego oddziału PKS jako współpracownik mjr. Kazimierza Bednarczyka, kierownika Grupy Operacyjnej Wydziału II Brygady Górnośląskiej Wojsk Ochrony Pogranicza w Prudniku:
"W dniu 5.10.1980 r. w
Oddziale PKS Prudnik odbyło się zebranie i wybory do wolnych i niezależnych Związków Zawodowych »Solidarność«. Na zebranie przybył delegat z Wrocławia, ob. PIASECKI. W swoich wypowiedziach wyjaśniał istotę nowych Związków
Zawodowych, proponowany Statut itp. Poruszył również sprawę M.[acieja] Szczepańskiego[6] i przywłaszczenia przez niego ogromnych ilości pieniędzy i dóbr materialnych. Poruszył ciche podwyżki [cen] na towary. Następnie mówił, żeby się nie bać i wstępować do tych wolnych Związków Zawodowych.
W czasie odbytych tajnych wyborów na przewodniczącego Komitetu [Założycielskiego] wybrano ob. BOSKI[EGO] Józef[a], s. Mikołaja, kierowcę ruchu osobowego, zam. w Moszczance. W skład Komitetu weszło jeszcze 8 osób, jak ob. [Henryk] LIZAK, [Andrzej] SĘPOWICZ i inni. Do wolnych i niezależnych Związków Zawodowych »Solidarność«, na stan
zatrudnionych w Oddziale PKS Prudnik 325 osób, złożyło deklarację 211 osób, szczególnie kierowcy i mechanicy"[7].
O tym, jak wyglądała codzienna działalność związkowa w pionierskim okresie funkcjonowania prudnickiej "Solidarności", dobrze świadczy pochodzący z początku grudnia 1980 r. następujący fragment artykułu Jacka Szwedkowicza na temat "Solidarności" we "Frotexie":
"O spokojnej rozmowie nie ma co marzyć, do »Solidarności« drzwi się nie zamykają.
Przed chwilą przerwały nam dwie tkaczki, przyszły zapisać się do organizacji, która zrzesza już w zakładzie 85 proc. załogi. Zaraz po nich wmeldował się młody robotnik. - Pomóżcie załatwić hotel albo jakiekolwiek mieszkanie, życia nie mam dzieląc z rodziną jedno pomieszczenie... Przewodniczący Pucek nie robi petentowi nadziei, ale zapisuje sprawę, da znać o wynikach. I jeszcze jeden robotnik z rabanem, że chcą mu obciąć dniówkę za nie przepracowaną godzinę. Na tę godzinę wyskoczył z zakładu na pogotowie, bo w podręcznej apteczce nie było nawet tabletek od bólu głowy. Pucek go uspokaja. »Jeśli miałeś przepustkę, będziemy za średniówką, nikt cię tu nie wykoleguje«. I jeszcze paru robotników w zapaćkanych drelichach. Polecono im uporządkować magazynek ze sprzętem sportowym, a ten sprzęt - własność KS »Pogoń« - porządnie podniszczony. Jeśli ma się to dalej marnować - perorują od progu - to może by go odstąpić którejś ze szkół, przynajmniej dzieci miałyby pożytek z naszych złotówek. Włodzimierz Pucek chciałby rzucić okiem na ten sprzęt, więc proponuje przerwę w rozmowie. - Sam pan widzi, jaki tu u nas młyn, dwoimy się i troimy..."[8]
Za tydzień działania destrukcyjne SB.
[1] Na ten temat zob.: Normalizuje się i narasta rytm pracy, "Trybuna Odrzańska", 11 września 1980, s. 1-2;
J. Szwedkowicz, Wysokie ciśnienie, "TO", 15 września 1980 r., s. 1-2; idem, Jesień we "Frotexie",
"TO", 29 września 1980, s. 1 i 3; idem, Piszę jak jest, "TO", 4-5 października 1980 r., s. 3.
[2] J. Szwedkowicz, Jesień we "Frotexie", s. 3.
[3] Prosto w oczy. Z Janem Olszewskim rozmawia Ewa Polak-Pałkiewicz, Warszawa 1997, s. 211-212.
[4] Wśród sygnatariuszy statutu znaleźli się także dwaj inni mieszkańcy województwa opolskiego: Roman Kirstein (Opole) i Tadeusz Kraśnik (Kędzierzyn-Koźle).
[5] Rezydent - tajny współpracownik służb specjalnych (SB, WSW, WOP i in.), dysponujący większą liczbą przydzielonych mu informatorów.
[6] Prezes Komitetu ds. Radia i Telewizji, słynny w tamtych czasach z racji zarzucanych mu nadużyć.
[7] MELDUNEK, Prudnik, 7 października 1980, IPN Wr 065/1104 d.1, k. 15.
[8] J. Szwedkowicz, Wypływanie, "Trybuna Odrzańska", 2 grudnia 1980, s. 5.
Zbigniew Bereszyński
Opole; prowadzi badania interdyscyplinarne na pograniczu historii, archeologii, budownictwa obronnego na Opolszczyźnie. Publikuje w "Ziemi Prudnickiej", "Śląskim Kwartalniku Historycznym Sobótka", "Spotkaniach z zabytkami", "Śląsku Opolskim". Przygotowuje do druku książkę poświęconą dziejom Opola jako stolicy regionu.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z archiwum odkrywcy
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze