Artykuły
Służba zdrowia: Czekali na lekarza kilka godzin
Publikacja: Środa, 25 - Czerwiec 2014r. , godz.: 02:44
Czy w Prudnickim Centrum Medycznym zaniedbywani są pacjenci? Z listu naszego czytelnika wynika, że i owszem. Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiedział kontrolę w szpitalu.
Mieszkańcy Prudnika, którzy mieli dziś (piątek, 13 czerwca) okazję korzystać z PCM, musieli uzbroić się w cierpliwość. Z osobistych rozmów z pacjentami, którzy przybyli do szpitala po godzinie 15.00 dowiedziałem się, że ze względu na prowadzoną operację ich przyjęcie musi być przesunięte na godz. 20.00 - pisze prudniczanin. - Wśród pacjentów była między innymi uczestniczka kolizji drogowej, którą "asekurowali" funkcjonariusze prudnickiej policji, chłopczyk z uszkodzoną ręką - jak się później okazało chyba złamaną, bo kwalifikowała się do gipsu, była też 10-letnia dziewczynka z naderwanym mięśniem. Około godziny 20.00 lekarz przyjął oczekujących pacjentów, wydał im skierowania na zdjęcia RTG, po czym zniknął. Pacjenci po wykonaniu wszelkich wymaganych badań zjawili się ponownie pod gabinetem na izbie przyjęć. Niestety - lekarza nie było. Obecna pielęgniarka przekazała oczekującym informację, że dyżurujący lekarz przebywa na innym piętrze w budynku i jest w trakcie ważnego zabiegu. Niestety - oczekiwanie dało się wszystkim głęboko we znaki. Starsza pani zbywana od godz. 15.00, dojeżdżający co jakiś czas funkcjonariusze policji, oczekujący na badanie lekarskie, i inni pacjenci siedzieli w poczekalni, z przekonaniem, że lekarz "ratuje życie". Ponad kilkugodzinny brak lekarza na izbie przyjęć wydaje się raczej sytuacją niedopuszczalną, a zarząd PCM-u powinien tak dopasować grafik, aby pacjenci byli obsłużeni z należytą starannością i powagą tegoż zawodu. Jak się okazało dziś udziałowcy PCM zwołali sobie spotkanie zarządu - i jakby było mało, trwało ono w godzinach, kiedy to lekarze powinni przyjmować pacjentów. Jak dla mnie jest to jawne zaniedbanie, wręcz niezabezpieczenie prawidłowego funkcjonowania prudnickiej placówki zdrowia, która w swoim zakresie ma zapewnić dostęp do opieki lekarskiej w izbie przyjęć. Najśmieszniejsze jest to, że dyżurująca pielęgniarka ciągle powtarzała, że lekarz jest w szpitalu, a on znajdował się w budynku obok, debatując wraz z zarządem PCM. Na domiar wszystkiego zamiast zejść do pacjentów z rzekomego piętra, na którym miał prowadzić zabieg - podjechał swoim autkiem pod drzwi izby przyjęć. Moim zdaniem takie zachowanie lekarzy powinno być poddane dokładnej kontroli i powinny być wyciągnięte wnioski w stosunku do nieodpowiedzialnych lekarzy, którzy zamiast dbać o zdrowie pacjentów - pilnują własnych interesów. Tak interesów - bo praca jest pracą, a zebranie rady nadzorczej powinni organizować poza godzinami swojej pracy. Ocenę funkcjonowania PCM-u pozostawiam mieszkańcom, mediom, jak i powiatowi, który również ma sporo do powiedzenia w tej sprawie.
O ustosunkowanie się do oskarżeń poprosiliśmy chirurga Pawła Kracha, który jest jednocześnie wiceprezesem ds. medycznych w PCM.
- Nie zgadzam się z oceną, którą nadesłał "uprzejmy czytelnik". W tej sprawie wysłałem do starosty prudnickiego (był także uczestnikiem posiedzenia Rady Nadzorczej w dniu 13 czerwca) wyjaśnienie. Oczywiście jest mi przykro i przepraszam za powstałe opóźnienia w konsultacjach chirurgicznych w izbie przyjęć, bo nie należę do lekarzy pozbawionych szacunku dla pacjentów. Nigdy też w pracy nie zajmuję się prywatnymi interesami, a wręcz codziennie poświęcam o wiele więcej swojego prywatnego czasu na pracę niż wynika to z etatu.
Medyk zapewnia też, że opóźnienia nie wpłynęły na stan zdrowia pacjentów.
- Przepisy jasno stanowią, że lekarz dyżurny powinien być w miejscu udzielania świadczeń. Nie powinien w tym czasie uczestniczyć w innych czynnościach niż te wynikające z obowiązków lekarza - skomentował sytuację dla "NTO" Jerzy Pilarski, zastępca dyrektora ds. medycznych opolskiego NFZ. (w) Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze