Artykuły
Pod paragrafem: Sprzedawał towar, którego... nie posiadał
Publikacja: Piątek, 2 - Maj 2014r. , godz.: 02:37
Oszustwa internetowe w dzisiejszych czasach to istna plaga. Sąd Rejonowy w Prudniku skazał niedawno za tego typu przestępstwa dwóch mężczyzn: Kamila D. z Łąki Prudnickiej oraz jego kompana Piotra G. z sąsiedniej Moszczanki. Pierwszy z nich jest synem prezesa jednej ze spółek Gminy Prudnik.
Ofiarami oszustów padli mieszkańcy całej Polski, m.in. Lublina, Poznania, Koszalina, Inowrocławia, Stalowej Woli, Jeleniej Góry, Międzyrzecz, Czechowic-Dziedzic czy Suwałk. Inicjatorem procederu był Kamil D.
- Do popełnienia tych czynów zmusiła mnie trudna sytuacja materialna oraz konflikt z moimi rodzicami - wyjaśniał śledczym. - Chcąc zapewnić godne życie sobie oraz mojej rodzinie, tj. dziewczynie i naszemu dziecku, wpadłem na pomysł, aby założyć na portalu ogłoszeniowym Allegro fikcyjne konta użytkownika. Na nich wystawiałem do sprzedaży różnego rodzaju przedmioty (telefony, dekodery), wiedząc doskonale, że ich nie posiadam.
22-latek wciągnął do "biznesu" swojego rówieśnika, Piotra G., choć ten twierdzi, że o niczym nie miał pojęcia.
- Znam Kamila D. od dzieciństwa, chodziliśmy razem do szkoły. Pewnego dnia przyjechał do mnie do domu i poprosił mnie, abym założył sobie rachunek bankowy. Mówił, że sprzedał coś na Allegro i potrzebuje konta, ale nie chce, aby się o tym dowiedziała jego dziewczyna, Magdalena. Kilka dni później po założeniu tego rachunku Kamil zadzwonił do mnie i powiedział, że wpłynęły na niego pieniądze i bym z nim pojechał do banku je wybrać. Tak też się stało. Na koncie było 2.740 zł. Po wybraniu gotówki całość przekazałem Kamilowi, który czekał na mnie przy wejściu do banku. Z tych pieniędzy Kamil nie dał mi ani złotówki, ale faktycznie w następny weekend postawił mi alkohol. On nic mi nie mówił, że posiada jakieś konta użytkownika na Allegro. Przypominam sobie jednak, jak dużo wcześniej wspominał, że sprzedaje jakieś telefony sprowadzane niby z Chin. Ale nigdy ich nie widziałem.
- Piotr G. od samego początku doskonale wiedział, co chcę robić, bo mu o tym wspomniałem. On się na to zgodził - kontynuuje D. - W zamian za oddanie przysługi dałem mu 500 zł, akurat potrzebował gotówki na opłacenie kursu prawa jazdy. Wiedział skąd pochodzą te pieniądze.
- Dopiero podczas pierwszego przesłuchania na policji w tej sprawie zorientowałem się, do czego Kamilowi posłużył mój rachunek bankowy. Wcześniej niczego nie podejrzewałem - utrzymywał G.
Konto na Allegro D. założył posługując się fikcyjnymi danymi, zaś kod aktywacyjny (niezbędny do prowadzenia transakcji na portalu) zamówił na adres mieszkającej w Prudniku babki, bez jej wiedzy. Kiedy pierwsze z kont zostało zablokowane, a później każde kolejne, D., działając już w pojedynkę, zakładał coraz to nowe. Z pozyskaniem kolejnych kodów aktywacyjnych także nie miał większych problemów. Raz się posłużył w tym celu komputerem ojca, a następnnie z premedytacją wykorzystał... prudnickich Cyganów.
- Z uwagi na fakt, iż na ulicy Wiejskiej mieszka moja babcia, to wiedziałem, że tam mieszkają również osoby narodowości romskiej, których często nie ma w domu, a ich skrzynka na listy stale jest otwarta. Dlatego podałem ich adres i to na ich adres został wysłany kod aktywacyjny, który odebrałem osobiście - nie ukrywał.
Wielokrotnie posługiwał się też adresami pustostanów, np. z ul. Królowej Jadwigi w Prudniku czy Głuchołaskiej w Łące Prudnickiej (gminny budynek z lokalami socjalnymi; jeden z nich zajmował wraz ze swoją konkubiną). Tym oto sposobem miał łatwy dostęp do skrzynek pocztowych i mógł z nich dowoli odbierać korespondencje. Na potrzeby procederu założył ponad 20 kont na Allegro, ale tylko 7 (grylu21, neon244, qamix1, Qamil101, Natannex, tele_shop24, Natek213) posłużyło mu do nabicia ludzi w butelkę.
- Na pozostałych nie zdążyłem wystawić żadnej aukcji, bo zostały automatycznie zablokowane przez Allegro po zweryfikowaniu numeru IP komputera, z którego korzystałem. Z tych wszystkich aukcji, na które odpowiedziały nieznane mi osoby otrzymałem około 7-8 tys. zł. Pieniądze te już mi się rozeszły.
Co ciekawe, policję w całym kraju zawiadomiło tylko 15 osób oszukanych przez Kamila D. i Piotra G., na kwotę łączną ok. 1,5 tys. zł. Pozostali zaniechali ścigania sprawców lub też... nadal oczekują na "towar".
Obaj oskarżeni przyznali się do winy i wnieśli o dobrowolne poddanie się karze. Sąd przychylił się do ich wniosków i wydał wyrok bez przeprowadzania postępowania dowodowego. Kamil D. został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeni na 3 lata oraz 3 tys. zł grzywny. Piotrowi G. sąd wymierzył 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres próby także lat 3. Obaj zostali też objęci dozorem kuratora i muszą naprawić wyrządzone szkody. Mężczyźni byli już wcześniej karani. D. za uszkodzenie ciała (3 miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 300 zł nawiązki), a G. z Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (3 mies./3 lata) oraz za jazdę po pijaku (3 mies./3 lata + 2-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych).
Kamil D., syn prezesa jednej ze spółek Gminy Prudnik, w chwili wydania wyroku pracował w Niemczech. Był operatorem maszyn w dużym przedsiębiorstwie. Ma na utrzymaniu konkubinę i około 2-letniego syna. Para, jak dowiedzieliśmy się w ZBK, znów jednak stara się o mieszkanie w zasobach tutejszej gminy. Poprzednie - w obiekcie po byłym "Ruchu" w Łące Prudnickiej - zdała przed wyjazdem za granicę. Piotr G. w czasie prowadzonego postępowania był osobą bezrobotną na utrzymaniu ojca. Wcześniej odbywał staż w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym w Prudniku. (w)
Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Kradzieże, włamania, oszustwa
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze