Artykuły
Historie głogóweckie: Promował śląskie likiery, piwa i wina
Autor: HENRYKA MŁYNARSKA.
Publikacja: Środa, 23 - Kwiecień 2014r. , godz.: 01:31
Emanuel Reiss urodził się w Prusinowicach pod Nysą 6 czerwca 1883 roku. Zmarł 9 czerwca 1940 roku.
Z wykształcenia, Emanuel Reiss i jego brat Reinhold byli kupcami, ukończyli szkoły zawodowe w Nysie. W Głogówku dzięki zaradności i pracowitości dorobili się majątku, byli właścicielami kamienic rynkowych. Handlowali alkoholem, cygarami, tabaką. Reinhold Reiss, zginął w czasie I wojny światowej, a jego nazwisko zapisano na tablicy upamiętniającej bohaterów, którzy oddali życie na polu bitwy. Emanuel Reiss poślubił Annę Hupkę z Dzierżysławic (28.10.1886- 21.01.1964), zamieszkali w domu przy Rosnochauerstrasse. Z czasem majątek się powiększał i posesja zapełniała budynkami, tworzącymi zakład spirytusowy, rozlewnię piwa, wytwórnię win i likierów.
Reissowie mieli dwie córki Annę i Lidię. Anna zmarła w młodym wieku, osierociła czwórkę dzieci: Norberta, Chrystiana, Erwina, Felicitas. Lidia (po mężu Rademacher) owdowiała i nie miała potomstwa, dlatego opiekowała się sierotami siostry. Po zakończeniu drugiej wojny światowej mieszkała w domu ojca i znana była z tego, że miała żyłkę do interesów oraz pędzenia alkoholu. Mieszkańcy Głogówka i okolic zamawiali u niej wódkę na wesela. Potrafiła też hodować okazałe mirty, z których robiła wianki na różne kościelne uroczystości.
Emanuel Reiss był człowiekiem pracowitym i znającym się na handlu. Zdobywał zaufanie klientów, rozwijał kupieckie interesy. Sprowadzał najlepsze towary z rożnych zakątków kraju, nawiązywał kontakty z wytwórcami alkoholi, nie tylko na Śląsku. W jego asortymencie były likiery, które promowały wyroby lokalne, często wyprodukowane zgodnie z tutejszymi recepturami, często z owoców zebranych w głogóweckich sadach (np.: Oberglogauer Tropchen, Bergamottebirnen Likor, Schlesien Likor), znany z miłości do polowań nie zapominał o trunkach dla swoich kompanów (Zielwasser, Brantwein, Jagd-Korn). Był członkiem wielu organizacji miejskich, zasiadał w zarządzie Katolickiego Zrzeszenia Czeladników, Radzie Miasta, Bractwie Strzeleckim. Myślistwo było jego pasją, często brał udział w polowaniach, poznawał nowych ludzi z szerszych kręgów Treibjagdten. Zapraszano go na polowania do Kazimierza i Klisina. Jeździł konno, co widać na licznych fotografiach. Jego wnuczka Felicitas Przyklenk, zamieszkała w Niemczech, co roku przyjeżdża do Głogówka, by nacieszyć się Heimatem, pamięta wiele historii związanych z czasami jej młodości. Opowiada o domu dziadków, klimacie jaki w nim panował.
- Mój opa kochał przyrodę, lubił ją podziwiać i czerpać z niej korzyści. Był pacyfistą, wiedział czym jest wojna i dlatego nienawidził ludzi, którzy do niej doprowadzili. Potrafił się cieszyć życiem, kochał towarzystwo, chętnie ucztował i nie stronił od dobrego jedzenia. Przez jakiś czas, pamiętam że mieszkał w "Hotelu zur Post". Chyba był jego ajentem. Zapamiętałam ten elegancki budynek z piękną drewnianą klatką schodową, obok mieszkanie dziadków, ich służącego i pokój numer 13, w którym mieszkała wróżka. Przepowiadała ludziom przyszłość, dla nas dzieci, było to niesamowite przeżycie.
Lubiłam, gdy dziadkowie wyjeżdżali, na przykład na pielgrzymki (Góra św. Anny, Czechy), wtedy wiadomo było, że wrócą z prezentami dla wnuków. Mój ojciec Emil Kopacz był właścicielem restauracji "Gasthaus zur 4 Linden", mieszczącej się niedaleko stacji kolejowej, nosiła taką nazwę, bo rosły blisko niej okazałe lipy.
W roku 1925 Emanuel Reiss uwiecznił siedemsetlecie Głogówka, produkując dwa okolicznościowe trunki: dla kobiet jubileuszową perłę Tante Friedel (Ciotka Frida), a dla mężczyzn Onkel August (Wujek August). Na każdej butelce pojawiły się specjalnie na tę okazję zaprojektowane nalepki z herbem Głogówka i tekstem poświęconym wyjątkowej uroczystości. Dodatkowo na rynku pojawiła się marka cygar, którą można było kupić tylko u Emanuela Reissa za jedyne 15 fenigów. Długo wspominano jubileuszowe obchody miasta. Opisano je w lokalnych i okolicznościowych numerach wrocławskiego miesięcznika "Oberschlesier".
Fabryka Emanuela Reissa już nie istnieje. Pozostało kilka butelek, fotografie, puste retorty szklane, skrzynie, gliniane butle na wodę oraz kilkadziesiąt nienaklejonych, firmowych etykiet z nazwami alkoholi. Zebrane w gimnazjalnym muzeum "Izbie Śląskiej" są pamiątkami przedwojennej historii. Wspomnienie o Emanuelu Reissie, człowieku, który zapisał się na kartach historii małego, śląskiego miasteczka jest próbą ocalenia od zapomnienia ludzi i czasu minionego.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze