Artykuły
Mosty Prudnika: Most głuchołaski
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 26 - Marzec 2014r. , godz.: 02:13
W lipcu 1997 roku niewiele brakowało by Prudnik został odcięty od świata. W ciągu kilku dni okazało się, jak bardzo miasto uzależnione jest kilku mostów, które łączą śródmieście z resztą Polski. Zapraszam czytelników do przewodnika poświęconego mostom Prudnika.
W każdym odcinku zaprezentujemy jeden z prudnickich mostów. O kilku z nich mamy nieco informacji z przeszłości, o większości nie wiemy prawie nic. Nie ma się czemu dziwić, tylko nieliczne miały w przeszłości i mają nadal duże znaczenie komunikacyjne, pozostałe to zaledwie kładki dla pieszych. Nie poprzestaniemy jednak na mostach istniejących, cofniemy się w przeszłości i zlokalizujemy w terenie mosty i kładki, które już nie istnieją. W dawnym Prudniku przepraw przez wodę było o wiele więcej niż dzisiaj, a to z tego powodu, że zabudowę oprócz rzek otaczały również kanały młyńskie.
Wróćmy jeszcze na chwilę do powodzi stulecia i groźby odcięcia Prudnika od reszty Polski. Jak to możliwe, że całe śródmieście uzależnione jest od istnienia kilku mostów? Takie, a nie inne położenie miasta w prostej linii jest wynikiem... pierwotnej decyzji o lokacji miasta. Rosenbergowie, wzorem miast w południowych Czechach, kazali zbudować zamek i miasto otoczone rzeką, a więc w naturalnie obronnym miejscu. Rzeka pełniła też dodatkową rolę naturalnej granicy oddzielającej północny cypel Moraw z Prudnikiem od południowych kresów Śląska. Ten pierwotny gród powiązany był funkcjonalnie z południem; obcy, czasem wrogi teren na północy, znajdował się za rzeką. Już kilkadziesiąt lat później zmieniły się granice, miasto otworzyło się na północ i na stałe związało ze Śląskiem, nie tracąc jednak związków z południem. Rozwijał się handel, powstawały drogi i dogodne przeprawy przez rzeki. W 1668 r. prudniczanie starający się o to, by główny gościniec z Nysy do Karniowa prowadził przez ich miasto, a nie przez sąsiednie Szybowice, Moszczankę i Wieszczynę, zostali zobowiązani do utrzymywania w należytym stanie mostów i wałów "aby rzemieślnicy, handlowcy i przewoźnicy za znośną zapłatą nie mieli powodów do uskarżania się".
Prudniczanie otoczeni przez wodę od kilku stuleci dbają o to, by rzeka nie była przeszkodą w komunikacji. Z jakim skutkiem? Do czasu boomu samochodowego w latach 90. XX w. sytuacja była całkiem znośna. Teraz jest kłopot i coraz częściej mówi się o konieczności budowy nowego, drogowego mostu na rzece.
Przegląd mostów zaczynam od najwyżej położonej przeprawy drogowej w Prudniku, a jednocześnie jednej z najważniejszych na ul. Kościuszki na drodze w kierunku Głuchołaz, Zlatych Hor i Jesenika. To droga krajowa nr 40 Pyskowice - Głuchołazy. Mało kto domyśla się, że przeprawa przez rzekę w tym miejscu ma relatywnie krótką historię. Dawni badacze dziejów miasta rozpisywali się o mostach na dzisiejszych ulicach Batorego i Nyskiej, tymczasem o moście w kierunku Głuchołaz długo milczeli. Po pierwsze droga z Prudnika do Łąki Prudnickiej i dalej w kierunku Zlatych Hor lub Głuchołaz miała drugorzędne znaczenie dla miasta. Prudnik czerpał zysk z intratnej drogi z Wrocławia przez Nysę w kierunku Karniowa i Opawy, miasto nie miało szczególnych związków i interesów z miasteczkami w księstwie nyskim (Zlate Hory, Głuchołazy, Jesenik). Po drugie stary trakt prowadził wzdłuż Złotego Potoku dzisiejszą ul. Zwycięstwa. Na starych mapach dostrzeżemy, że przedłużeniem obecnej ul. Kościuszki była... ul. Zwycięstwa przez dzisiejsze podwórze II LO. Dopiero później drogę wyprostowano, albo lepiej wykrzywiono tak, by wychodziła prosto na most. Do dziś starą drogę odtwarza podział geodezyjny nie do końca "kompatybilny" ze współczesnym zagospodarowaniem tego obszaru. W miejscu dzisiejszego mostu też była droga, która nabrała znaczenia wraz z wybudowaniem zamku w Łące (jego powstanie to dopiero XVI/XVII w.) i folwarku rzeźników już na gruntach miejskich (prawdopodobnie to obecna grupa zabudowań ze sklepem meblowym). Długo jednak miała ona drugorzędne znaczenie.
Pierwsza wzmianka o moście pochodzi dopiero z 1810 r. To wtedy, wiosną miał być zbudowany nowy most "połączony z wałem i małym mostem". Wał to nasyp, po którym doprowadzono drogę od strony miasta, niwelując stromo opadającą dolinę rzeki. Z kolei "mały most" to przeprawa przez górną młynówkę, która istnieje do dzisiaj, ale została zasklepiona i nie widać jej z drogi.
Dalsza historia mostu pozostaje zagadką. Nie udało mi się znaleźć kolejnych informacji o tej przeprawie w historiach Prudnika księży Weltzla i Chrząszcza. Trudno powiedzieć, co było tego przyczyną. Na pewno nie uległ zniszczeniu w trakcie powodzi w 1903 r., ponieważ Chrząszcz pisze tylko o zniesieniu przez wodę przeprawy na drodze do Trzebiny i walce mieszkańców - zakończonej sukcesem - o uratowanie Mostu Dolnego (ul. Batorego).
W 1997 r. most przeszedł gruntowny remont, w wyniku którego cała konstrukcja aż do łuków została rozebrana, a następnie zrekonstruowana. Co ciekawe w trakcie prac budowlanych doszło do wielkiej powodzi, co rodziło dodatkowe komplikacje dla miasta w przypadku groźby zniszczenia przez wodę pozostałych mostów w Prudniku.
Obecny most to konstrukcja łukowa, trójprzęsłowa, wpisana do rejestru zabytków. Most jest stosunkowo krótki, bo liczy zaledwie 27,12 m długości, przy szerokości 10. Wsparty jest na podporach kamiennych, które prawdopodobnie częściowo znajdują się na drewnianych palach. Pod mostem dno koryta rzecznego wyłożone jest narzutem kamiennym. Do względem ważności to druga przeprawa rzeczna w Prudniku, biegnie nią droga krajowa nr 40 Pyskowice - Głuchołazy.
Z mostem związana jest historia wciąż żywa wśród mieszkańców Prudnika. Otóż około 20-30 lat temu w bocznych otworach mostu ktoś odnalazł skarb w postaci biżuterii. Powstało przypuszczenie, że schowali je tam sowieccy żołdacy rabujący w 1945 r. przechodzących przez most niemieckich cywilów (na przykład w drodze na dworzec kolejowy, skąd mieli zostać przetransportowani do punktu zbornego w Głubczycach, a następnie wywiezieni do Niemiec).
Kamienno-ceglany most na ul. Kościuszki należy do najładniejszych przepraw rzecznych w Prudniku. W odróżnieniu od mostu na ul. Batorego jego górna część nie otrzymała platform, poszerzających chodniki (na tym moście nie jest to konieczne), dzięki czemu bryła przeprawy nie uległa zaburzeniu i wygląda po prostu ładnie. Most - z daleka - można podziwiać z terenu hotelu "Oaza".Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Z archiwum odkrywcy
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze