Artykuły
Pod paragrafem: Brutalnie pobił małżeństwo, bo para zwróciła mu uwagę
Publikacja: Środa, 19 - Marzec 2014r. , godz.: 12:56
Bogu ducha winni małżonkowie padli ofiarą prudnickiego recydywisty. Mimo młodego wieku mężczyzna - narodowości romskiej - już wielokrotnie siedział w kryminale. Ostatni jego czyn Sąd Rejonowy w Prudniku "wycenił" na 750 złotych i 8 miesięcy kary bezwzględnego więzienia.
Nie byłem w stanie się bronić, on był młodszy, silniejszy ode mnie - opowiadał śledczym 65-letni pan Stanisław, dotkliwie pobity w centrum miasta.
Mężczyzna wracał z żoną z zakupów w "Lidlu". Było jeszcze widno. Szli ulicą Batorego, następnie skręcili w Armii Krajowej. Kiedy byli na wysokości baru zauważyli, że jakiś osiłek dewastuje metalowe drzwiczki skrzynki energetycznej, wmurowanej w ścianę budynku.
- Zawołałem do niego: Zostaw tę skrzynkę! Przeszkadza ci?! - wspomina pokrzywdzony.
Gdyby pan Stanisław wiedział, co go może spotkać, z pewnością nie odezwałby się słowem. Daniel Sz. odwrócił głowę w jego kierunku, przeszył go zabójczym spojrzeniem, sprintem przebiegł na drugą stronę ulicy i bez zapowiedzi rzucił się na niego z pięściami.
- Bił tak, że mąż upadł razem z reklamówkami na ziemię i uderzył głową w ścianę kamienicy. Gdy osunął się na chodnik, w dalszym ciągu był bity i kopany, również po twarzy. Napastnik wielokrotnie krzyczał, że go zabije. Jakaś Cyganka wołała z okna, żeby się uspokoił, ale on dalej był agresywny. Mąż coraz mocniej krwawił - relacjonuje pani Lidia (60 l.).
- Jak krew zaczęła mi spływać na oczy musiałem stracić przytomność, bo nie wiem, co się dalej działo. Gdy się ocknąłem, tego mężczyzny już nie było.
Pani Lidia w obawie o życie męża własnym ciałem próbowała zasłonić 65-latka przed brutalnym atakiem, wzywając jednocześnie pomocy. Wtedy Daniel Sz. kopnął ją w rękę, łamiąc kobiecie jak zapałkę kość łokciową. Kiedy i ona została powalona na chodnik jedna z pobliskich mieszkanek zaalarmowała policję i zadzwoniła po karetkę. Przyniosła też z domu środki higieniczne, by opatrzyć rany. Do czasu przyjazdu mundurowych bandyta zdążył się ulotnić. Kryminalni szybko go zidentyfikowali, tyle że 29-latek zapadł się pod ziemię. Wydano za nim nawet list gończy. Zatrzymali go dopiero (w trakcie rutynowego legitymowania) policjanci z Tarnowa kilka miesiący po zdarzeniu. Mężczyzna trafił do tamtejszego zakładu karnego, ponieważ uchylał się także od odbycia zaległej kary pozbawienia wolności. W toku postępowania przygotowawczego w sprawie pobicia małżonków i stosowania wobec nich gróźb karalnych nie przyznawał się do przedstawionych mu zarzutów. Według jego wyjaśnień, feralnego dnia był przypadkowym świadkiem sytuacji, w której idący ulicą pan Stanisław ubliżał swojej żonie.
- Zwróciłem mu uwagę, żeby się tak brzydko nie odzywał do tej pani. Odpowiedział, żebym się lepiej zamknął i schował do bramy. Później mnie popchnął, a ja, by nie upaść na beton, chwyciłem za jego rękę, ale obaj wywróciliśmy się na ziemię. Pewnie wtedy doznał tych obrażeń. Co do tej pani, przyznaję się, że ją kopnąłem, ale zrobiłem to nie celowo. Uciekłem stamtąd, bo przestraszyłem się, że ten mężczyzna mnie pobije, on był tęgi, dużo większy ode mnie.
Z czasem Daniel Sz. zrozumiał, że nie opłaca mu się konfabulować. W końcu przyznał się do winy i złożył wniosek o skazanie bez przeprowadzania postępowania dowodowego.
- Przepraszam z całego serca, że w ten sposób potraktowałem niewinnych ludzi - kajał się przed sądem.
Sąd Rejonowy w Prudniku wymierzył mu 8 miesięcy więzienia oraz zobowiązał do zapłaty na rzecz pokrzywdzonych 750 złotych zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Co ciekawe, karę pozbawienia wolności będzie odsiadywał w jednym czasie z karą, którą odbywa już w związku z innym przestępstwem, ponieważ w Polsce wyroki sądowe się nie sumują. Na wolność planowo ma wyjść w marcu 2015 roku.
29-latek, pseudonim "Misiek", ma na swoim koncie już 10 wyroków skazujących, większość za pobicia i kradzieże. Za jednym razem potrafił wynieść ze sklepu 40 czekolad i kilka kilogramów wyrobów mięsnych. Specjalizuje się też w kradzieży innych artykułów spożywczych, perfum czy kosmetyków (np. żeli pod prysznic i mleczek do opalania). Zdarzyło się, że przywłaszczył sobie skuter. Dla paczki papierosów, zapalniczki i kilku złotych nie zawahał się uderzyć człowieka. Często do aktów agresji dopuszczał się w celu przeszukania kieszeni u przechodniów. Nic dziwnego, że ci, którzy zdążyli poznać go z tej strony, wolą omijać go szerokim łukiem.
- Gdy tylko znajduje się w towarzystwie innych Romów nadużywa alkoholu i wchodzi w konflikt z prawem - wynika z opinii ekspertów. - W zakładzie karnym nie angażuje się w prace porządkowe na rzecz oddziału mieszkalnego, nie wykazuje też chęci podjęcia zatrudnienia.
Daniel Sz. ma troje dzieci, jest w związku konkubenckim z niezaradną życiowo (nie potrafi czytać ani pisać) kobietą, która na co dzień zajmuje się żebractwem. (w)Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Przemoc, napady, pobicia, zabójstwa
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze