Artykuły
Śladem naszych artykułów: Obrońca chce uniewinnienia
Publikacja: Środa, 5 - Luty 2014r. , godz.: 03:13
Jutro o godz. 14.00 Sąd Rejonowy w Prudniku ogłosi wyrok w głośnej sprawie znieważenia funkcjonariuszy policji oraz stosowania wobec nich przemocy i gróźb bezprawnych podczas kontroli drogowej w Rudziczce.
W ubiegły czwartek zostały wygłoszone mowy końcowe stron. Prokurator zażądał dla oskarżonych kar więzienia od 9 do 18 miesięcy w zawieszeniu na okres próby lat 3.
- Nie ma cienia wątpliwości, że oskarżeni Andrzej Sz. (58 l.), Krzysztof Sz. (34 l.). i Sebastian R. (29 l.) dopuścili się wszystkich zarzuconych im działań przestępczych. Okazując rażące naruszenie porządku publicznego znieważyli funkcjonariuszy policji, a następnie dopuścili się wobec nich przemocy i gróźb bezprawnych w celu zmuszenia ich do zaniechania legalnych, mieszczących się w granicach uprawnień czynności służbowych. Nadto Krzysztof Sz., działając w tych samych warunkach, a więc w sposób chuligański, dokonał uszkodzenia policyjnego radiowozu. Skutkiem przestępczych działań oskarżonych były również obrażenia ciała, jakich doznali policjanci, a które szczegółowo zostały opisane w załączonej do akt dokumentacji medycznej. Przesłuchani w sprawie obiektywni, bezstronni świadkowie w większym lub mniejszym stopniu potwierdzili zarzuty stawiane oskarżonym, a także potwierdzili i uzupełnili wersję zdarzeń, którą przedstawili pokrzywdzeni funkcjonariusze policji. Zatem na tym właśnie materiale dowodowym należałoby uczynić prawidłowe, odpowiadające prawdzie ustalenia faktyczne. Albowiem ten materiał dowodowy stworzy spójną logiczną całość, a poszczególne dowody w tym zakresie korespondują ze sobą i uzupełniają się wzajemnie. Co się zaś tyczy zeznań świadków, a więc kierowcy i pasażerów pojazdu, którzy znajdowali się z oskarżonymi w samochodzie, to w kontekście zasad prawidłowego rozumowania z doświadczenia życiowego zeznania te należałoby uznać za niewiarygodne, co nie jest zaskakujące, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że świadkowie ci faktycznie są znajomymi bądź dobrymi znajomymi oskarżonych. Nadto podczas rozprawy składali zeznania sprzeczne, nie pokrywające się z zeznaniami z postępowania przygotowawczego, zasłaniali się niepamięcią lub relacjonowali absurdalnie, że nie przyglądali się zachowaniom oskarżonych współpasażerów - uzasadniał prok. Andrzej Gaszyński.
Podczas poprzedniej rozprawy przewodniczący składu sędziowskiego Tomasz Ebel uprzedził o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu (na korzyść oskarżonych) poprzez wyeliminowanie z niej art. 57 par. 1 KK. Zdaniem oskarżyciela posiłkowego mec. Macieja Kamosińskiego byłoby to niezasadne.
- W ocenie zarówno oskarżyciela publicznego, jak i oskarżyciela posiłkowego należy stwierdzić, że wszyscy trzej oskarżeni dopuścili się właśnie występku o charakterze chuligańskim. Pokrzywdzeni policjanci wielokrotnie wzywali ich do zachowania zgodnego z prawem. Całe zdarzenie, jak zeznali świadkowie, trwało kilkanaście, kilkadziesiąt minut, więc oskarżeni, mówiąc kolokwialnie, po ochłonięciu, po opamiętaniu się mieli szansę na to, ażeby zaprzestać swoich działań. Pomimo tego, nawet po przybyciu kolejnych patroli policji byli oni agresywni, aroganccy w stosunku do pokrzywdzonych, jak również pozostałych funkcjonariuszy policji, którzy w tej interwencji uczestniczyli. O charakterze zachowań oskarżonych świadczy również fakt, iż świadkowie zeznający w niniejszej sprawie bądź też bali się do sądu przyjechać, żeby stanąć oko w oko z oskarżonymi, bądź też zeznając złożyli wnioski o to, ażeby oskarżeni nie byli obecni na sali rozpraw.
Adwokat Andrzeja i Krzysztofa Sz. domaga się uniewinnienia dla swoich klientów lub - w najgorszym wypadku - zastosowania wobec nich dobrodziejstwa instytucji warunkowego umorzenia postępowania.
- Obaj oskarżeni przyznali, iż w trakcie tego całego zdarzenia o charakterze dynamicznym, w którym brało udział wiele osób, rzeczywiście mogli wypowiadać wulgaryzmy, niekoniecznie skierowane bezpośrednio pod adresem policjantów. Wulgaryzmy te wypowiadane były jednocześnie przez obu oskarżonych, obaj oskarżeni to przyznali, jednocześnie zaznaczyli, iż miało to miejsce w stanie silnego wzburzenia. Jeżeli chodzi o Krzysztofa Sz., ten stan silnego wzburzenia wynikał z nieproporcjonalnej reakcji funkcjonariusza policji na jego zapytanie dotyczące kontroli oraz z reakcji, która następnie sprowadziła się do próby zastosowania środka przymusu bezpośredniego. Jeżeli zaś chodzi o Andrzeja Sz., to jego stan silnego wzburzenia wynikał właśnie ze sposobu, w jaki potraktowany został jego syn - mówił mec. Bartosz Polański. - Oskarżeni przyznali też, iż doszło w czasie tego zdarzenia do szarpaniny pomiędzy nimi a funkcjonariuszami policji. W mojej ocenie materiał dowodowy w niniejszej sprawie nakazuje skrupulatnie przyjrzeć się przeprowadzonym dowodom pod kątem oceny, czy aby oskarżeni nie zostali sprowokowani do tej szarpaniny przez zachowanie funkcjonariuszy. Brak jest też dowodów, które potwierdzałyby, że Krzysztof Sz. miał się dopuścić zniszczenia mienia, uderzając w radiowóz. To co na pewno ustaliliśmy w postępowaniu to to, iż w trakcie tej dynamicznej interwencji oskarżony został rzucony przez policjantów na maskę samochodu, w wyniku czego powstało jedyne wgniecenie. W moim przekonaniu brak jest podstaw do tego, aby jednoznacznie ustalić możliwość przypisania oskarżonym tych czynów, które wynikają z aktu oskarżenia.
Sebastian R. nie był obecny na ostatniej rozprawie (w trakcie całego procesu stawił się w sądzie tylko raz). Nikt go też nie reprezentuje przed sądem. Całej trójce grozi do 3 lat więzienia. (w) Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze