Artykuły
Drink, który może kosztować życie: Igrał ze śmiercią
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 5 - Luty 2014r. , godz.: 02:02
Lekarze ze Szpitala Wojewódzkiego w Opolu cudem uratowali 63-letniego mieszkańca Prudnika, który raczył się śmiercionośnymi drinkami własnej roboty.
Mężczyzna trafił na oddział anestezjologii i intensywnej terapii nieprzytomny z niewydolnością wielonarządową. Walka o jego życie trwała trzy doby. Medycy zdecydowali się rozpocząć leczenie jak przy zatruciu metanolem, nie znając jeszcze wyników badań toksykologicznych przeprowadzonych w laboratorium we Wrocławiu. Nie było czasu, liczyła się każda minuta. W trakcie terapii potwierdziła się postawiona diagnoza. Pacjent miał we krwi 1,4 promila metanolu, o połowę więcej niż wynosi dawka śmiertelna (bardzo toksyczne działanie ma już stężenie metanolu na poziomie 0,2 promila) !
- Bez szybkiej interwencji - mówi dla "Gazety Wyborczej" ordynator oddziału dr Józef Bojko - nie przeżyłby, a gdyby nawet - zostałby niewidomym kaleką.
Leczenie polegało m.in. na podawaniu mężczyźnie... spirytusu. W sumie otrzymał go 600 mililitrów.
- Wprowadzenie do organizmu zatrutego metanolem alkoholu etylowego, czyli spożywczego, powoduje, że - w uproszczeniu - wątroba zajmuje się najpierw spalaniem etanolu, a metanol "czeka w kolejce", by się w organizmie rozłożyć, krąży w niezmienionej postaci we krwi i w tym czasie możemy go wypłukać z organizmu metodą dializ - wyjaśnia dla dziennika dr Bojko. - Najpierw, przez kilka godzin, kiedy jeszcze pacjent był nieprzytomny i podpięty do urządzeń wspomagających jego zaatakowane trucizną narządy wewnętrzne, podawaliśmy mu rozcieńczony spirytus dożylnie, za pośrednictwem kroplówki. Potem, gdy był już w kontakcie z nami, pił go z kieliszka.
Dzięki profesjonalnym działaniom lekarzy udało się uratować nie tylko życie, ale i zdrowie 63-latka.
Poinformowana o zdarzeniu policja błyskawicznie ustaliła czym zatruł się prudniczanin.
- Spożywał on napój alkoholowy sporządzony na bazie wódki i... płynu do spryskiwaczy szyb samochodowych. Pił go sam (w mieszkaniu przy ulicy Batorego - red.), nikogo nim nie częstował - powiedział dla "TP" sierż. sztab. Andrzej Spyrka, oficer prasowy KPP.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się nasza gazeta, powyższa receptura oraz inne podobne cieszą się dużą popularnością wśród mieszkańców Prudnika z tzw. marginesu. Lekarze ostrzegają, że wypicie alkoholu niespożywczego lub alkoholu niewiadomego pochodzenia może doprowadzić nawet do zgonu. Czy warto ryzykować? Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze